Co Gary Holt wniósł do Slayera?

Aleksandra Degórska
08.09.2016 11:07
Co Gary Holt wniósł do Slayera? Fot. Romana Makówka / Antyradio.pl

Gitarzysta bardzo pozytywnie ocenia swój wkład w pracę zespołu. Jakie zdanie na ten temat ma Kerry King?

Gary Holt, który zajął miejsce Jeffa Hannemana w szeregach zespołu Slayer, bez problemu odnalazł się w kapeli. Gitarzysta jak dotychczas nagrał wraz z formacją jeden krążek „Repentless”, który spotkał się z dobrym przyjęciem zarówno przez fanów jak również i krytyków.

Nowy członek zespołu zawsze wprowadza coś nowego do zespołu. Jak zatem było w przypadku gitarzysty? Gary Holt przyznał, że nie jest to wcale takie proste pytanie, ale po krótkim namyśle zdołał udzielić odpowiedzi:

Próbuję wprowadzić do grupy energię i staram się, żeby wszyscy się uśmiechali. Myślę, że jestem swego rodzaju „mostem” łączącym chłopaków i sprawiam, że wszyscy są szczęśliwi, bo zawsze jestem w dobrym nastroju. Rzadko ktokolwiek z zespołu widzi mnie wkurzonego. Ponieważ żyję marzeniem, gram na gitarze, na scenie dosłownie płonę. Gdy miałem 17 lat zacząłem grać na instrumencie, marzyłem, żeby wszystko rozsadzić, rozniecić ogień na scenie i aktualnie właśnie się tym zajmuję. Dlatego też jestem bardzo szczęśliwy.

Muzyk wychodzi z założenia, że choć dookoła jest sporo pesymistów, to jego optymistyczne patrzenie na świat udziela się wszystkim muzykom zespołu.

Natomiast Kerry King w jednym z wywiadów opowiedział o tworzeniu krążka „Repentless” zdradzając, dlaczego Gary Holt nie został zaangażowany do komponowania numerów:

Nagrywanie z Garym znacznie się nie różniło do tego, co było wcześniej. Wniósł on pewne ważne elementy, więc gdy graliśmy na żywo, mógł on to zaprezentować. Slayer zawsze był zespołem składającym się z dwóch gitar i miałem to cały czas z tyłu głowy. Co do tworzenia muzyki, może przesadziłem, ale sądziłem, że fani mogą być nie gotowi na pojawienie się nowego kompozytora w Slayerze. Wykorzystaliśmy jeden z pozostałych po Jeffie utworów. Myślę, że tekst jest dosyć typowy.

Holt rzeczywiście podczas koncertów Slayera ma się czym popisać jeśli chodzi o warsztat muzyczny i daje z siebie dosłownie wszystko. Jak przyznaje sam gitarzysta pomimo 51 lat nie zamierza zwalniać tempa:

Mam na karku pół wieku - jestem prawie antykiem, ale nadal kocham to robić i mam ciężkie życie, bo nie chcę, żeby koleś, który jest o połowę młodszy, mnie w tym prześcignął. Różnica jest taka, że młodzi po swoich koncertach wskakują na deskorolki, krążą dookoła, piją całą noc i wszystko jest ok. Ja natomiast czekam na kąpiel, pożeram 1600 miligramów Ibuprofenu i zmagam się ze swoim wiekiem. Jednak w czasie show nie chcę wyglądać na starego, wolnego i zmęczonego. Mamy coraz więcej siwych włosów na głowie i brodzie, ale nadal to kocham - uwielbiam uprawiać headbanging. Nie chcę być swoim cieniem.

Posłuchajcie, co jeszcze w wywiadzie powiedział Gary Holt:

A Wy jak oceniacie rolę Gary'ego Holta w Slayerze?

Aleksandra Degórska Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.