Dlaczego Kerry King goli ramiona?

Łysa głowa i łyse ramiona, bo gdyby nie zostały ogolone, to sterczałyby z nich włosy na koncertach - tak muzyka działa na Kerry'ego Kinga, który po tylu latach dalej ma gęsią skórkę na scenie.
Gitarzysta Slayera wyznał, że nie widzi w młodym pokoleniu następców metalowych bogów, zwłaszcza w zespole Ghost. Nie oznacza to jednak, że ciężkie granie przestało go pociągać. Wręcz przeciwnie! Ściana rozkręconych gitarowych wzmacniaczy, łomot perkusji i krzyk fanów, to w dalszym ciągu to, co sprawia, że w Kerrym Kingu ożywają silne emocje:
Kocham grać, ale wiem, że nie będę mógł tego robić wiecznie, więc staram się tym cieszyć jeszcze bardziej. W dalszym ciągu dostaję gęsiej skórki na scenie. Gdybym nie golił swoich ramion starczałyby z nich włosy, bo dalej jestem wkręcony w występowanie przed publiką.
Kerry King razem ze Slayerem udowodnili, że nie ustaje w nich motywacja do tworzenia nowej muzyki - dowodem tego płyta „Repentless”. Co sprawia, że gitarzysta dalej ma serce do grania i komponowania?
To pogoń za perfekcyjnym riffem. Nie wiem czy ktoś kiedykolwiek taki stworzył. Wiele zespołów skomponowało kilka świetnych gitarowych motywów - w tym też my. To inspirujące, bo staram się przewyższyć samego siebie, ale innych kapel już nie. Inaczej było w latach 80. - wychodziła nowa płyta Metalliki i chciało się ją przebić. Oni pewnie mieli takie same odczucia co do Slayera, Anthrax i Megadeth.
Co miał jeszcze do powiedzenia Kerry King podczas wywiadu? Wspominał m.in. o Jeffie Hannemanie czy też o pisaniu nowej płyty. Posłuchajcie:
A Wy macie gęsią skórkę słuchając Slayera?
Oceń artykuł