Dlaczego Paul Bostaph wrócił do Slayera?

Perkusista amerykańskiej grupy opowiedział o tym, co skłoniło go do powrotu do kapeli mimo dwukrotnego odejścia. Co jest takiego w Slayerze?
Paul Bostaph ostatni raz dołączył do grupy w 2013 roku i tak już zostało. Wcześniej odszedł z niej w 1996 i 2002 roku. Co sprawiło, że muzyk postanowił zagościć w zespole na dobre?
Tęskniłem za tym. Kocham styl tej muzyki. Grałem z wieloma świetnymi zespołami, ale ta kapela i to, gdy razem występujemy na scenie, jest bezlitosne. Slayer przemawia do mnie na poziomie fizycznym, muzycznym. Zabiegam o pot. Nienawidzę stać na scenie i myśleć sobie: „Co teraz?”. Chcę grać dopóki nie będzie już niczego. To właśnie jest Slayer.
No cóż, Dave Lombardo też tęskni za Slayerem, ale Kerry King stwierdził, że dla tego muzyka drzwi w zespole są już zamknięte...
Okazuje się, że granie w tej kapeli to dla Paula Bostapha kwestia duchowa. Dla artysty ważna jest moc, którą dają koncerty właśnie z tą grupą, a w zasadzie cała ich otoczka.
To nie tylko energia, którą tworzymy, to energia, która unosi się wokół i trafia do publiczności. To unosi mnie, naszą grę i odpowiedź publiczności. To jest jak surfing, czekanie na właściwą falę.
Jeśli macie ochotę na dawkę tej energii, możecie otrzymać ją wprost ze stanowiska Paula. Obejrzyjcie fragment występu Slayera na festiwalu Bonnaroo 2015 z perspektywy kamery ustawionej na perkusji!
Jak można się domyślić, bycie perkusistą tej kapeli to wcale nie taka prosta sprawa przede wszystkim ze względów fizycznych. Paul Bostaph musi się nieźle namachać, żeby osiągnąć taki efekt, jaki usłyszeć można powyżej. Jak muzyk dba o swoją formę?
Staram się zachować kondycję fizyczną. Nie jestem już młodzieniaszkiem. Nie jestem też starszym panem. Kiedy miałem 23 lata, wystarczyło, że zasiadłem za perkusją i już byłem gotowy. Teraz pływam, jeżdżę na rowerze, staram się, by moje ciało było w stałym ruchu, aby mój układ sercowo-naczyniowy nie szwankował.
Okazuje się, że Paul musi dbać o specjalną dietę – zdrowo się odżywia i nigdy nie przejada. Co jest jego główną motywacją do takiego trybu życia?
Nie możesz po prostu pokazać się i być Slayerem. Musisz tym żyć.
Tym, którzy żyją Slayerem, ale niestety nie mają możliwości w nim grać, pozostaje czekać na nową płytę kapeli. „Repentless” promuje utwór o tym samym tytule, a także kawałek „When the Stillness Comes”. Premiera krążka zapowiedziana jest na 11 września 2015 roku.
Jak według Was zapowiada się płyta?
Oceń artykuł