Korn i Nickelback zakazane przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych

Zakaz na szczęście obejmuje tylko urzędowe placówki i stanowiska wojskowe. Jakie inne zespoły rockowe znalazły się na jego czarnej liście?
Jeśli marzycie o emigracji do Stanów Zjednoczonych i zastanawialiście się na przykład nad karierą w tamtejszym Departamencie Obrony, być może po tej informacji zechcecie nieco zrewidować swoje plany. Szczególnie jeśli jesteście fanami rocka i metalu, i nie chcielibyście rezygnować w pracy ze swoich upodobań muzycznych.
O tym, że każdy jest zawsze chętny na żartowanie z Nickelback - nawet Mark Zuckerberg i Arnold Schwarzenegger - wiemy już doskonale. Ale żeby ktoś się jeszcze do tego czepiał Korna czy Slipknota? To już zdecydowanie rzadsza sytuacja, która może tym bardziej dziwić, że żadna z tych kapel nie pochodzi z Kanady. Okazuje się jednak, że w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych w ogóle chyba nie przepadają za cięższą muzyką.
Dowodzi tego krążąca po Twitterze notatka, jaką 14 lutego 2017 roku otrzymali pracownicy urzędu i żołnierze. Według Geoffreya Ingersolla, na co dzień jednego z amerykańskich marines, jego pracodawcy zakazali od tego dnia słuchania „strasznych zespołów rockowych”, a konkretnie: Korna, Nickleback (pisownia oryginalna), Slipknota, Smashmouth i Creed.
Oto zdjęcie wydanego dokumentu:
Jak informuje notatka, zakaz obowiązuje także poza godzinami pracy, a więc krótko mówiąc: żadne ze służb bezpieczeństwa narodowego ani sił zbrojnych nie mogą słuchać Chada Kroegera, Jonathana Davisa i Coreya Taylora w swoim miejscu pracy. Szkoda, że urzędnicy nie pokusili się o uzasadnienie swojej kontrowersyjnej decyzji - z pewnością byłaby to pasjonująca lektura.
Być może Stany Zjednoczone szykują już nowe składanki rockowo-metalowe, które zamierzają puszczać w trakcie torturowania swoich więźniów? Terroryści mogli się już uodpornić na taką klasykę jak Metallica czy Nirvana i trzeba im zapewnić nowe doznania muzyczne. Byle tylko nie puszczali im ostatniego singla Nickelback - co by nie mówić o tym zespole, ten jest akurat całkiem niezły.
Ciekawe, czy oburzeni tą decyzją żołnierze i urzędnicy komentują sytuację słowami „wina Trumpa”.
Oceń artykuł