Muzyka metalowa lekarstwem na ciężkie czasy?

Jakub Gańko
07.12.2015 10:28
Muzyka metalowa lekarstwem na ciężkie czasy? Fot. REPORTER / East News, PHOTOSHOT / REPORTER / East News + Krul Pejnta

W opinii publicznej metal bywa kojarzony ze wszystkim, co najgorsze: gwałtami, morderstwami i satanizmem. Muzycy Slayera i Slipknota przekonują, że może być dokładnie na odwrót.

Stara chińska klątwa mówi: „obyś żył w ciekawych czasach”. Nie da się zaprzeczyć, że w takowych właśnie funkcjonujemy - wystarczy włączyć pierwsze lepsze wiadomości. Po zamachu terrorystycznym w klubie Bataclan strach już nawet chodzić na koncerty...

Okazuje się jednak, że receptą na zachowanie zdrowia psychicznego może być wbrew pozorom muzyka metalowa. Tak, ta sama, którą media obwiniają za deprawację młodzieży, czczenie diabła i rozpad społeczeństwa.

Według Coreya Taylora metal może być wręcz ratunkiem w tych nieco zwariowanych czasach:

Wszystko, co możemy poradzić, to dać jakąś odskocznię dzieciakom, które jej nie mają. Staramy się oddać głos ludziom, którzy czują, że go nie mają. Tyle możemy zrobić: próbować pomóc tym, którzy o to proszą.

Muzyk przekonuje, że jego zespoły nie były nigdy szczególnie upolitycznione. Jednak jeśli ktoś go pyta, to wyraża swoje zdanie. Wokalista oprócz tego angażuje się w akcje społeczne i stara się pomagać organizacjom, które czynią dobro. Przede wszystkim jednak zależy mu na oferowaniu ludziom drogi ujścia dla złości i frustracji powodowanych codziennym życiem.

Widzieliśmy, co się dzieje z ludźmi, gdy dławią te emocje. Nasi fani potrafią rozejrzeć się wokół i są w stanie to lepiej przyswoić niż ludzie, którzy słuchają weselszej muzyki. Dla nich to szok, bo nie są do tego przyzwyczajeni. Ale nasi fani potrafią dzięki tej złości osiągnąć równowagę i potem lepiej sobie radzą z rzeczywistością.

Taylor jest jednocześnie dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość metalu. W odróżnieniu od popu czy hip-hopu, które stale tkwią pod presją oczekiwań komercyjnych, cięższe brzmienia wciąż tkwią w podziemiu. Według niego to ostatnie muzyczne terytorium, które pozostało prawdziwie nieograniczone.

Metal podąża tam, dokąd potrzebuje. To całe piękno tej muzyki. Nie ma na nią żadnych nacisków, więc zmierza tam, gdzie chce. To niezwykle ekscytujące.

Do równie pozytywnych wniosków doszedł Kerry King ze Slayera. Sukces „Repentless”, ostatniego krążka jego grupy, pozwala mu z optymizmem patrzeć na przyszłość muzyki metalowej.

Byliśmy akurat w Niemczech, kiedy przyszły wyniki sprzedaży i okazało się, że jesteśmy na 1. miejscu. Na całym świecie byliśmy na 2. miejscu - to była najbardziej absurdalna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. Nie tworzę muzyki, by osiągała aż taką popularność. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że tak jest, ale nie spodziewałem się tego.

Gitarzysta jest tak samo związany ze swoją pasją muzyczną jak Taylor. Po 30 latach w zespole, trudno się dziwić, że Slayer to już praktycznie jego styl życia. Uważa jednak, że także na szerszą skalę metal może znaczyć dla ludzi coś więcej i bardziej ich łączy niż dzieli.

Myślę, że metal - tak ogólnie - wcale nie alienuje dzieci od ich rodziców czy innych grup wiekowych. Wydaje mi się, że to bardziej rodzinna sprawa.

Skoro tak ważne osobistości tego samego środowiska dochodzą do bardzo podobnych wniosków, to chyba coś w tym musi być? Może jednak muzyka metalowa nie jest taka zła, jak ją malują?

Jakub Gańko Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.