Perkusista Slipknota: Ludzi nie obchodzi jakość dźwięku

Chris Fehn upatruje w tym głównego problemu wielu młodych kapel. Slipknot dziś dałby sobie radę na rynku?
Świat w ostatnich 15 latach pognał do przodu. Czy gdyby muzycy z Des Moines w stanie Iowa debiutowaliby dziś, a nie w 1999 roku, odnieśliby sukces? Bębniarz Chris Fehn starał się odpowiedzieć na to pytanie portalowi rocksins.com:
Myślę, że jest niewiarygodnie trudno ze względu na to, jak sprzedają się nagrania. Wszystko sprowadza się do tego, żeby mieć dobry kontrakt, co dla nowego zespołu jest prawie niemożliwe. Sposób, w jaki konstruowany są umowy – wiesz, do nich należy wszystko.
Zdaniem muzyka wytwórnie muzyczne wprowadzają takie zapisy, bo nie potrafią sobie poradzić z tym, że… wszystko i tak jest w Internecie. Tymczasem ogromnej większości słuchaczy taka sytuacja jak najbardziej odpowiada.
Ludzie już nie dbają o jakość dźwięku. Pożerają coś szybko, bo to jest łatwe. Ja też jestem temu winny. Kupuję nagrania na iTunesie dlatego, że jest w moim samochodzie. Chcę czegoś od razu, więc to robię.
Slipknot chyba jakoś specjalnie też z tym nie walczy i sam udostępnia wiele na YouTube.
Pora pożegnać jakość dźwięku znaną z płyt winylowych czy choćby z formatu wav i pogodzić się z wszechobecnymi empetrójkami? Chris Fehn, mimo wszystko, trochę żałuje starych czasów.
Mam także ogromną kolekcję płyt. Wciąż kupuję CD.
Z amerykańskimi fanami jego kapeli chyba też nie jest jeszcze tak najgorzej… Album „.5: The Gray Chapter” w pierwszym tygodniu od premiery (21 października 2014 roku) sprzedał się w 132 tys. egzemplarzy i tym samym trafił na pierwsze miejsce Billboardu.
A jak u Was z tym jest? Kupujecie jeszcze płyty czy już tylko pliki w Internecie?
Oceń artykuł