Znane są przyczyny śmierci Scotta Weilanda

Były wokalista Stone Temple Pilots oraz Velvet Revolver zmarł 3 grudnia 2015 roku. Po kilku tygodniach spekulacji, w końcu wiadomo, co spowodowało jego śmierć.
Wieść o odejściu artysty była dla wszystkich szokiem. Ciało muzyka zostało znalezione przez menedżera w autobusie zespołu The Wildabouts, z którym Weiland miał zagrać koncert w Medinie. Wstępnie stwierdzono, że przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca.
Policja przeszukała pojazd i znalazła niewielką ilość kokainy. Znajdowała się ona w części autobusu, która należała do basisty Tommy’ego Blacka. W konsekwencji muzyk został aresztowany.
Badania toksykologiczne wykonane w Minneapolis potwierdziły jednak to, co większość podejrzewała. Weiland zmarł z powodu przypadkowego przedawkowania kokainy, etanolu oraz metylenodioksyamfetaminy. Inne czynniki, które wpłynęły na śmierć wokalisty, to astma oraz choroba sercowo-naczyniowa.
Scott zmagał się z uzależnieniem od wielu lat, choć jego żona Jamie Wachtel twierdziła, że muzyk skończył z nałogiem. Jednakże po śmierci artysty, jego była małżonka Mary Forsberg przyznała, że był on paranoikiem, czuł się zagubiony i nie mógł sobie poradzić w życiu. Była partnerka w otwartym liście poprosiła, żeby nie gloryfikować śmierci artysty. Zależy jej bowiem na tym, by wielbiciele postrzegali go jako człowieka, a nie gwiazdę rocka.
Śmierć wokalisty była wstrząsem zarówno dla fanów, jak i dla muzyków. Wielu twórców złożyło mu hołd, wykonując podczas swoich koncertów utwory z repertuaru Scotta.
Posłuchajcie Chrisa Cornella, który zadedykował „Say Hello 2 Heaven’’ Weilandowi:
Sam zespół Stone Temple Pilots napisał list do swojego byłego wokalisty, w którym wyraził smutek z powodu jego odejścia:
Razem stworzyliśmy muzykę, która dała wielu ludziom szczęście i wspaniałe chwile. Mamy dużo wspomnień i są one głęboko w nas zakorzenione. Wiemy, że wielokrotnie zmagałeś się między dobrem a złem. To właśnie uczyniło ciebie tym, kim byłeś. Część tego daru była również częścią twojego przekleństwa.
Również inni artyści wspominali Weilanda, a Matt Sorum z Velvet Revolver określił go nawet jednym z najlepszych rockowych frontmanów. Jednocześnie pokaźne grono muzyków wypowiedziało się na temat jego uzależnienia, jak chociażby Travis Barker czy Dave Mustaine, który ostrzegał wokalistę przed heroiną.
Oceń artykuł