"Daphne Byrne" - [RECENZJA]

"Daphne Byrne" to najnowszy komiks grozy imprintu DC Hill House Comics od Egmont Polska. Czy seria Laury Marks i Kelley'ego Jonesa jest warta uwagi miłośników horrorów?
Lubicie mroczne historie? Opowieści o odmieńcu, który nie wie, kim jest, by finalnie zaakceptować swoją mroczną naturę i stać się lepszą wersją samego siebie? Kochacie klimat sekt, okultyzmu i opętań, a za gotycki klimat bylibyście oddać, lub odebrać życie? No to "Daphne Byrne" jest komiksem w sam raz dla Was. Ale po kolei...
"Daphne Byrne": recenzja komiksu grozy DC
Pod koniec roku 2021 Egmont wydał w Polsce serię, która oryginalnie składała się z 6 zeszytów i ukazywała się na amerykańskim rynku od stycznia do czerwca 2020 roku. Komiks "Daphne Byrne" to kolejna propozycja z imprintu DC Hill House Comics, za który odpowiada Joe Hill - syn samego Stephena Kinga. Autorami pozycji są debiutująca w świecie komiksu dramatopisarka i scenarzystka Laura Marks oraz słynny rysownik, znany między innymi z kultowego "Sandmana" Kelley Jones.
Akcja komiksu rozgrywa się w Nowym Jorku u schyłku XIX wieku. Główną bohaterką jest tytułowa Daphne Byrne - 14-letnia dziewczynka wychowywana przez samotną matkę, która po śmierci męża ledwo wiązała koniec z końcem. Niepogodzona ze stratą ukochanego kobieta wpada w sidła medium. Jej samotna i niezrozumiana przez świat córka stara się ocalić matkę przed grupą hochsztaplerów, kuszących ją wizją kontaktu ze zmarłym mężem. Szybko jednak okazuje się, że świat niematerialny rzeczywiście istnieje i przypomina najgorszy koszmar.
"Daphne Byrne" to wybuchowa mieszanka różnych elementów. Jest klimat klasycznej powieści gotyckiej, są motywy znane miłośnikom opowieści o duchach i demonach, jest też sporo wątków feministycznych, a wszystko to okraszone mroczną atmosferą końcówki XIX wieku. Główna bohaterka - niezrozumiana przez otoczenie dziewczynka, wychodzi poza schemat. Nie chce się podporządkowywać zasadom ówczesnego społeczeństwa, przez które jest traktowana jako dziwaczka. Daphne, zamiast szkolić się w roli przyszłej żony i pani domu, woli poświęcać czas na obserwację natury i rozmowy ze swoim zmarłym ojcem, który jako jedyny ją rozumiał.
Pewnej nocy poznaje tajemniczą istotę, która pokazuje prawdę na temat otaczającego ją świata, który jest tylko ułudą śmiertelników. Początkowo opiera się znajomości z nowym, mrocznym przyjacielem, by na końcu całkowicie zaakceptować swoją odmienność i uczynić z niej największy atut.
Oczywiście frontem opowieści jest straszna historia z demonami w roli głównej, ale "Daphne Byrne" pod płaszczykiem horroru przemyca o wiele bardziej uniwersalne treści dotyczące metamorfozy. Można odczytywać ją na wielu poziomach, ale najwłaściwsza interpretacja wiąże się z faktem, że bohaterką jest nastolatka w liminalnej fazie. Na początku przechodzi bowiem pierwszą miesiączkę, więc zostaje wrzucona w trudny okres pomiędzy dzieciństwem i dorosłością.
Rozkrok, w którym znajduje się Daphne dotyczy również innych aspektów komiksu - jej roli w społeczeństwie, zdrowia mentalnego, także sfery dotyczącej jej natury, ale również jeśli chodzi o osadzenie w historii świata. Na każdym kroku widzimy, że dziewczyna waha się, że brak zdefiniowania własnej tożsamości negatywnie odbija się na jej życiu. Dopiero pod koniec, kiedy decyduje się zaakceptować swoją prawdziwą naturę, doznaje uwolnienia i nabiera siły, jakiej nigdy wcześniej nie miała.
Scenarzystka komiksu w wywiadzie zawartym w dodatku do wydania zbiorczego "Daphne Byrne" sama przyznała, że wybrała okres, w którym rozgrywa się akcja opowieści nie bez przyczyny. Koniec XIX wieku był erą, w której kobiety miały bardzo mało do powiedzenia, tym bardziej kobiety, które prawnie są jeszcze dziećmi. Marks celowo wybrała więc postać 14-latki na przełomie wieków, by dodatkowo pokazać potrzask, w jakim znalazła się protagonistka. Historia Dafne, poza wątkami paranormalnymi, to opowieść o zmianie jaka zachodzi w trzymającej się na uboczu młodej dziewczynie, nabierającej prawdziwej siły.
No dobrze, ale pierwszy akapit kusił makabrycznymi sytuacjami, a do tej pory była jedynie analiza głównej bohaterki. Czy "Daphne Byrne" to w ogóle horror? Oczywiście, że tak. Już od samego początku ciężki klimat wylewa się z kart komiksu. Nawet przed wprowadzeniem wątków nadprzyrodzonych, czuć zaszczucie i wrogość, wynikające z okresu historycznego, w którym rozgrywa się akcja komiksu. Potem robi się tylko ciekawiej.
Tajemniczy przyjaciel, którego widzi tylko Daphne, pokazuje jej potworne wizje. Sny bohaterki również pełne są obrzydliwości wywołujących grozę. Autorka nie stosuje jednak zabiegów typowych dla rozrywkowych horrorów. W tym wypadku groza panuje w tle, jest ciągle tłumiona, by zatriumfować w finale. Jej celem nie jest jednak nastraszyć czytelnika, tylko zaprezentować pewien klimat, współgrający ze zmianą, która zachodzi w Daphne. Mimo że w komiksie pojawia się wiele przerażających scen ukazujących demony, w rzeczywistości najstraszniejsi w całej opowieści są ludzie.
Od samego początku czujemy osamotnienie głównej bohaterki i wraz z nią nie ufamy (i słusznie!) nikomu. Świat przedstawiony jest bowiem brutalnym miejscem, w którym dzieją się obrzydliwe rzeczy. Dzięki temu ta nierealna historia nabiera realnych kształtów. To chore żądze postaci ludzkich wydają się czytelnikowi koszmarniejsze, niż to, co robią demony. W zasadzie większość złych czynów jest sugerowana, niż pokazana, ale siłą komiksu jest to, co dopowiada sobie odbiorca.
Oczywiście klimat grozy dopełniają świetnie rysunki Jonesa, który tworząc "Sandmana", czy kolejne serie "Batmana" udowodnił, że wie jak budować mrok. Sam rysownik we wcześniej wspomnianym wywiadzie zdradził, że dla niego okres historyczny komiksu również miał bardzo duże znaczenie, bo musiał umiejętnie operować światłem, które u schyłku XIX wieku było inne niż współcześnie. Gazowe lampy oświetlające pomieszczenia powodowały, że były one wypełnione mrocznymi plamami cienia, co pozwoliło artyście na zabawę formą. Na uwagę zasługują też kolory autorstwa Michelle Madsen i klimatyczne okładki Piotra Jabłońskiego.
W polskim wydaniu zbiorczym oprawionym w twardą okładkę znalazły się wcześniej wspomniane wywiady z twórcami i alternatywne rysunki okładkowe. Standardowe wypełnienie tego typu tomiku, ale niezwykle interesujące dla osób, lubiących zajrzeć za kulisy procesu twórczego. Tłumaczenie Pauliny Braiter oddaje ducha okresu, w którym rozgrywa się historia, bo tłumaczka wielokrotnie posługuje się archaicznym słownictwem.
Podsumowując "Daphne Byrne" to komiks grozy, który rzadko operuje ordynarnymi zabiegami horrorów. Zamiast tanich sztuczek, scenarzystka i rysownik posługują się budowaniem odpowiedniego mrocznego nastroju. Klimat nawiązuje do początków opowieści grozy jako sklasyfikowanego gatunku, więc czytając ten komiks, jak w domu poczują się zarówno fani Mary Shelley, jak i "Dziecka Rosemary". Ważnym walorem "Daphne Byrne" jest niezwykle feministyczna fabuła, ukazująca szlifowanie się silnej postaci kobiecej. Chyba jedynym minusem tej historii jest fakt, że kończy się tak szybko.
Ocena: 8/10
Oceń artykuł