Przejechali 17 475 km w 8 dni i 21 godzin

Próbę zręcznościową zafundowali sobie trzej kierowcy w ramach zespołu „The Longest Drive”. Pokonali oni trasę z North Cape w Norwegii do Cape Agulhas w RPA. Zajęło im to 8 dni, 21 godzin i 3 minuty…
Było warto – osiągnięty rezultat to nowy rekord. Zwycięskie trio składało się z Shauna Neilla z RPA, Vitoldasa Miliusa z Litwy i Jana Kalmara z Danii. W podróż wybrali się SUV-em – Porsche Cayenne drugiej generacji. Jednak już na etapie planowania nie było łatwo, o czym wspomniał lider ekipy – Kalmar:
Poprzedni rezultat był tak dobry, że chcąc go pobić musieliśmy unikać wszelkich zbędnych, czasochłonnych czynności. Jednak motywacją do osiągnięcia sukcesu był fakt, że większej liczbie osób udało się postawić stopę na księżycu, niż pokonać tak długą trasę jadąc bez przerwy. Właśnie to nam pozwalało jechać naprzód podczas całej tej podróży.
Na dokonanie tego samego poprzedni zespół potrzebował 7 godzin i 6 minut więcej, czyli 9 dni, 4 godzin i 8 minut. Rekord został ustanowiony we wrześniu 2015 roku przez Rainera Zietlowa, Mariusa Bielę i Sam Roacha, którzy jechali Volkswagenem Touaregiem V6.
Pomimo, ze każda osoba w zespole „The Longest Drive” mogła się pochwalić bogatym doświadczeniem w długich podróżach, to było ogromne wyzwanie dla każdej osoby. Pobicie poprzednio ustanowionego wyczynu wymagało od ekipy bardzo skrupulatnych przygotowań. Wszyscy trzymali się ustalonego grafiku, który determinował czas na prowadzenie auta i wypoczynek.
Podczas całej tej trasy zespół pokonał 20 krajów. Żeby jednak móc jak najszybciej przebrnąć przez wszystkie z nich, wymagane było wcześniejsze dopięcie wszelkich formalności, czyli przygotowanie odpowiednich dokumentów i skontaktowanie się z lokalnymi władzami w celu usprawnienia procesu pokonywania granic. Jednak wbrew pozorom, najcięższym wyzwaniem nie okazała się jazda nowoczesnych samochodem przez Afrykę, tylko pokonanie niekiedy bardzo chaotycznych przejść granicznych.
Kolejną trudność stanowiło nic innego jak jazda bez przerwy. Każdy członek ekipy „The Longest Drive” musiał prowadzić auto przez 6 godzin, nim został zmieniony przez następną osobę. Zespół obawiał się także o dzikie zwierzęta, stanowiące ogromne zagrożenie w Afryce, dlatego też kierowca i osoba czuwająca musieli być skoncentrowani przez cały czas. Na swojej drodze trio spotkało słonie, hieny, pawiany, żyrafy i zebry.
Wpływ na dojechanie do miejsca docelowego miały także czynniki losowe. Na szczęście ekipa nie spotkała na swojej trasie nierozważnego kierowcy, który spowodowałby kolizję z ich samochodem. A Porsche samo w sobie ich także nie zawiodło. Pomimo wszelkich przeciwności losu, ciężkiego terenu, niestrudzonej jazdy bez chwili wytchnienia, ekipie udało się dotrzeć do Cape Agulthas.
O trudzie pokonanej trasy świadczyły zniszczone wszystkie 4 opony, trzy obręcze felg, pęknięta przednia szyba oraz uszkodzone zawieszenie. Auto także musiało się zmagać z niskiej jakości olejem napędowym po wizycie na stacji benzynowej w Etiopii.
Dowodem na walkę z czasem był fakt, że każdy postój celem uzupełnienia paliwa i oględzin pojazdu trwał średnio 8 minut. Wymiana opon z zimowych na letnie po opuszczeniu Norwegii zajęła tyle samo czasu.
Podczas tej podróży Shaun Neill, Vitoldas Milius i Jan Kalmar pokonali dystans 17 475 kilometrów, zużywając przy tym 1949 litrów paliwa, co daje średnie zużycie na 100 km równe 11,16 l. To z kolei mocno odbiega od danych producenta, deklarującego zapotrzebowanie na paliwo w cyklu mieszanym na poziomie 6,6 l/100 km, poza miastem 6,0 i 7,6 w mieście.
W ich samochodzie, czyli Porsche Cayenne, nie wprowadzono żadnych zmian w silniku i napędzie – pojazd dysponował fabrycznym 3-litrowym silnikiem wysokoprężnym V6 o mocy 262 KM i 580 Nm maksymalnego momentu obrotowego, który trafiał na obie osie za pośrednictwem 8-biegowej przekładni automatycznej.
Za to zmodyfikowano bak, zwiększając jego pojemność z 85 do 200 litrów. Ponadto zmniejszono wagę samochodu, uzbrojono go w klatkę bezpieczeństwa, orurowanie przodu, osłonę zawieszenia. Niezbędne było także zamontowanie lodówki oraz pozbycie się tylnych siedzeń w celu stworzenia miejsca do spania. Ponadto Porsche wyposażono w system śledzenia, telefon satelitarny i internet.
W skład samej ekipy nie wchodziły przypadkowe osoby. Poza tym, że kierowcy musieli darzyć się wzajemnym zaufaniem, to jeszcze dysponowali odpowiednim umiejętnościami. Shaun Neill to człowiek żądny przygód, który spędził lata za kierownicą wyścigowego Ferrari 360 Challengera w serii GT w RPA, a potem jeden sezon startował w VW Polo Cup. Sięgał po tytuł mistrza w swoim kraju aż trzykrotnie. Niewątpliwie więc ma ogromne doświadczenie za kierownicą.
Przy czym Vitoldas Milius z Litwy to redaktor naczelny tytułu „Auto Bild Lietuva”, który w swojej historii podejmował się wielu wyzwań długodystansowych, w tym m. in. Murmańsk-Magadan-Murmańsk i Lizbona-Władywostok. Z kolei Jan Kalmar mówi o sobie, że jest po prostu motoryzacyjny entuzjastą.
Pokonanie takiego dystansu w tak krótkim czasie stanowi nie lada wyzwanie i sukcesu nie umniejsza fakt, że ekipa podróżowała nowoczesnym samochodem klasy wyższej. W końcu w tej rywalizacji chodziło o zmaganie się z czasem. Nieco inne podejście do realizowania postawionych przez siebie celów ma pewne małżeństwo z Holandii – Dirk i Trudy Regter.
W 1997 roku kupili oni ikonicznego Forda Model T, czyli zabytkowe auto z 1915 roku. Postanowili oni wybrać się w podróż swoim pojazdem. I już na samym początku napotkali problem – nie mogli zdecydować się gdzie konkretnie pojechać. Zgodnie zadecydowali, że nie będą się rozdrabniać i ruszą w podróż dookoła świata.
Oceń artykuł