Moja córka mówi, że mam najfajnieszy zawód na świecie. Czyli reporter i to koniecznie radiowy. Bo bywam w miejscach, w których przeciętny Kowalski nie może, bo kiedyś jechałam Monster Truckiem i zabytkowym autobusem. Albo mogłam obejrzeć jak testuje się nowe pociągi. Ale to tylko jedna strona medalu. Bo bycie reporterem to też wieczne czekanie na konferencję, telefon od rzecznika albo przesłanie dźwięków. I bombardowanie swojego mózgu informacjami z tak różnych dziedzin, że czasami się dziwię, że to ogarniam. Dlatego w tych momentach kiedy jestem po pracy staram się odciąć od szumu informacyjnego (co w praktyce oznacza, że sprawdzam, co się dzieje tylko kilka razy dziennie a nie kilkanaście). I czytam, głównie kryminały i oglądam filmy i seriale – takie raczej na restart. A później jest poniedziałek i znowu jestem gotowa na to, żeby ruszyć w miasto i rozmawiać – z rzecznikami, ekspertami i ludźmi na ulicy. Tak – lubię gadać i całkiem nieźle idzie mi słuchanie.