„Ostateczny krach systemu korporacji” Kultu ukazał się 20 lat temu

Maciej Koprowicz
04.05.2018 17:23
|north Fot. Antyradio.pl

4 maja 1998 premierę miał album, uznawany za jedno z największych muzycznych dokonań zespołu Kazika Staszewskiego. Przyniósł niezapomniane przeboje, ale miał też bardzo burzliwą historię.

Słuchając dziesiątego albumu Kultu trudno uwierzyć, że powstał w jednym z najtrudniejszych okresów w historii zespołu. Między muzykami dochodziło do konfliktów i nieporozumień na tle artystycznym, które przybrały na sile tak bardzo, że konieczna była sesja terapeutyczna. Niektórzy z członków grupy przechodzili bardzo ciężkie chwile w życiu osobistym – Janusz „Gruda” Grudziński właśnie rozstał się z żoną, a perkusista Andrzej „Szczota” Szymańczak był silnie uzależniony od heroiny. Prace nad płytą ukończono w cieniu śmierci tego drugiego – Szczota zmarł we śnie w Wielkanoc, 12 kwietnia 1998. Niedługo po tej tragedii z Kultu odszedł Gruda, zmęczony atmosferą w zespole.

Mimo tych wszystkich komplikacji album, który otrzymał żartobliwy tytuł „Ostateczny krach systemu korporacji” okazał się ogromnym sukcesem artystycznym i komercyjnym. Krążek jest doskonałym przykładem muzycznego eklektyzmu Kultu – znajdziemy na nim echa tak różnych gatunków, jak punk, hard rock, rock psychodeliczny, nu metal, klasyczny jazz, acid jazz, orientalny folk, rap, a nawet techno. Mieszanka mogąca przyprawić o zawrót głowy, ale w każdej odsłonie zespół wypadł przekonująco.

Kreatywność rozsadzała wówczas muzyków, ale w swoich eksperymentach nie zapomnieli także o przebojach. Niemal kabaretowy „Lewy czerwcowy”, melancholijny „Komu bije dzwon”, nastrojowa „Dziewczyna bez zęba na przedzie”, a przede wszystkim biesiadny „Gdy nie ma dzieci”, chyba najbardziej rozpoznawalny Kultowy hit, do dziś należą do ścisłego kanonu zespołu Kazika.

Kult - „Ostateczny krach systemu korporacji” - 20 lat od premiery

W 20. rocznicę premiery „Ostatecznego krachu systemu korporacji” przypominamy garść ciekawostek o tym znakomitym albumie.

Wszystko dzięki psychologom?

Jesienią 1997 roku atmosfera w Kulcie była tak zła, że Janusz Grudziński zaproponował zespołową sesję terapeutyczną. Wszyscy członkowie grupy zebrali się na wspólnej terapii, która miała pomóc „wyprać brudy”. Gitarzysta i waltornista Krzysztof „Banan” Banasik określił spotkanie jako „świecką formę spowiedzi”. Większość muzyków uważała, że sesja nic nie wniosła, ale Kazik twierdzi, że to ona umożliwiła powstanie albumu, bo przed nią czuł, że nie jest już w stanie nagrać niczego z kolegami.

Twarz albumu

Prawdziwą ironią losu jest, że jeszcze przed śmiercią Szczota został wytypowany przez zespół do roli „twarzy” nowej płyty. Jako jedyny z muzyków Kultu pojawił się na promujących album plakatach, a jego zdjęcie widnieje także w oprawie graficznej albumu, pod plastikiem, na którym spoczywa płyta.

W hołdzie Szczocie

Wbrew obiegowej opinii, „Komu bije dzwon”, poruszająca pieśń o przemijaniu, nie została zainspirowana śmiercią perkusisty Kultu. Napisana i nagrana została jeszcze za jego życia, ale po jego odejściu zyskała zupełnie inną wymowę. Wydano ją 4 czerwca 1998 na drugim singlu promującym album. Do utworu powstał dedykowany Szczocie teledysk, z archiwalnymi ujęciami perkusisty.

Ojciec chrzestny Jello Biafra

Żartobliwy tytuł albumu zainspirowany został wypowiedzią Jello Biafry, byłego lidera Dead Kennedys, którą Kazik usłyszał kiedyś w jednym z wywiadów i zacytował na płycie: „Najbardziej lubię wizualizować sobie ostateczny krach systemu korporacji...”.

Na wysypisku

„Ostateczny krach” to jedyny album Kultu, na którego okładce nie ma nazwy zespołu. Zdjęcie zrobione na wysypisku śmieci symbolizuje świat po tytułowej katastrofie. Do książeczki trafiły także utrzymane w odcieniach szarości zdjęcia autorstwa Janusza Grudzińskiego, wykonane podczas jego podróży po Europie.

Kto kupuje od złodzieja...

Oprawa graficzna albumu wzbudziła pewne kontrowersje za sprawą zamieszczonych w niej haseł: „Kto kupuje płyty od złodzieja jest ku*asem i niech spie*dala”, a także „Uniknięcie służby wojskowej podstawowym zaszczytem i obowiązkiem obywatela”.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

Witamy Janusza Zdunka

Na „Krachu” zadebiutował w Kulcie trębacz Janusz Zdunek. Efekty współpracy bydgoskiego muzyka jazzowego z warszawską grupą były tak udane, że kilka miesięcy później dołączył na stałe do jej składu, w którym pozostaje do dziś.

Co innego na kasecie, co innego na kompakcie

W drugiej połowie lat 90. wciąż najpopularniejszym nośnikiem muzycznym w Polsce była kaseta magnetofonowa. Aby zachęcać słuchaczy do kupowania płyt CD, Kult umieścił dwie piosenki tylko na kompaktowej wersji „Krachu” - były to „Poznaj swój raj” i „Kto śmie traktować cię źle”.

Cień suszarki

W tekście piosenki „Jatne” Kazik umieścił autoironiczny przytyk. Słowa „A tu jeden piosenkarz znany i gruby wystąpić chciał kiedyś z playbacku/Głos mu odjęło i upadł zemdlony, Bóg go oduczył tego” to reminiscencja solowego występu wokalisty na festiwalu w Sopocie w 1991 roku. Kazik zmuszony był wystąpić z playbacku, a aby to zaakcentować, udawał, że śpiewa do… suszarki. Artysta wstydzi się tego epizodu do dziś.

Jatne i wszystko jasne

Tytuł piosenki „Jatne” pochodzi od miejscowości pod Warszawą, w której… Kazik ma działkę.

The Liars

„Fever Fever Fever” to jedyny anglojęzyczny utwór na albumie, choć zawiera też wstawki po polsku. Od początku do końca jest żartem – choć to autorski numer Kultu, w książeczce płyty opisany jest jako piosenka fikcyjnego zespołu The Liars, a jako kompozytorzy widnieją L. Rekarte i R. Lopez. To aluzja do nazwiska hiszpańskiego piłkarza Aitora Lopeza Rekarte, obrońcy najbardziej znanego z występów w Real Sociedad San Sebastian.

Solówka z sampli

Jazzowa solówka na saksofonie, którą słyszymy w „Idź przodem” została poskładana przez Kazika z sampli. Za materiał źródłowy posłużyły partie jazzmanów Juliana Cannonballa Alderleya i Tony’ego Lakatosa.

Grecki instrument

Grecko-orientalny klimat utwór „Grzesznik” zawdzięcza greckiemu instrumentowi strunowemu o nazwie buzuki, na którym gra Banan.

Ostateczny rap systemu korporacji

W latach 90. Kazik przeżywał fascynację hip-hopem, a ich echa słychać także w ówczesnych nagraniach Kultu. W kilku utworach pojawiły się skrecze, za które odpowiadał DJ Feel-X, czyli Sebastian Filiks.

Maciej Koprowicz Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.