Paradise Lost zdradził szczegóły 15. albumu

Paradise Lost zdaje się być jednym z najbardziej zdyscyplinowanych zespołów w okolicy. Nie dość, że przez 29 lat istnienia gra w praktycznie niezmienionym składzie (pomijając stanowisko perkusisty), to jeszcze zdążył w tym czasie nagrać aż czternaście albumów studyjnych. Piętnasty z nich jest już coraz bliżej.

Następca gorąco przyjętego przez fanów „The Plague Within” z 2015 roku będzie nosił tytuł „Medusa” i trafi na rynek nakładem wytwórni Nuclear Blast jeszcze przed końcem lata 2017. Ostatni krążek kapeli stanowił udany powrót do doomowych, a nawet deathowych korzeni z domieszką gotyku - następny może okazać się jeszcze ciekawszy.

Tak przynajmniej wynika z oszczędnej zapowiedzi, jaką przekazał Greg Mackintosh:

Nasz nowy album będzie jeszcze wolniejszy, sludge'owy i przepełniony bardziej doomową atmosferą niż jakiekolwiek nasze wcześniejsze dzieło. Znajdziecie na nim osiem napakowanych riffami kawałków pełnych północnej rozpaczy.

I jak tu się nie cieszyć po takim wprowadzeniu? Materiał powstaje tak jak jego poprzednik w Orgone Studios pod czujnym uchem Jaimego Gomeza Arellano. Nie ma więc się co obawiać, że Paradise Lost zapragnie znowu np. elektronicznych eksperymentów jak za czasów płyty „Host”.

Można podejrzewać, że grupa utrzyma ten sam kierunek, o którym ostatnim razem opowiadał Nick Holmes:

Próbowaliśmy po prostu uchwycić ducha dawnych dni, nie zapominając jednocześnie o wszystkim tym, co wydarzyło się przez ostatnie 20 lat. Nie wydaje mi się, żeby był to aż taki powrót do korzeni, ponieważ 25 lat temu nie bylibyśmy w stanie skomponować takiego materiału.

Tymczasem już 21 lipca 2017 roku będziemy mogli zobaczyć twórców „Draconian Times” na żywo w ramach Metal Hammer Festival 2017 w Katowicach. Na scenie pojawią się również Marilyn Manson oraz Zeal & Ardor.