Linkowanie do nielegalnych plików jest legalne

Udostępnianie odnośników do nielegalnych treści nie narusza europejskiej dyrektywy o prawach autorskich – tak brzmi najnowsza opinia rzecznika generalnego przy Trybunale Sprawiedliwości UE. Wypowiedź ma być wskazówką dla sędziów rozpatrujących sprawę o zarzucane piractwo.
Sprawa miała swój początek w 2011 roku, gdy holenderska witryna opublikowała linki do zdjęć pochodzących z Playboya. Wydawca czasopisma zażądał usunięcia odnośników do nielegalnie eksponowanych w sieci materiałów, jednak strona internetowa odmówiła.
Sprawa trafiła do holenderskiego sądu, który poprosił o pomoc Trybunał Sprawiedliwości EU. Instytucja miała rozstrzygnąć, czy podanie odnośników do treści znajdujących się w internecie łamie prawa autorskie. Po kilku latach rozważań pojawiła się wytyczna opracowana przez rzecznika generalnego – i jest ona po myśli oskarżanej strony oraz innych witryn linkujących (świadomie lub nieświadomie) do pirackich materiałów. Od tego stanowiska obowiązywać mają jednak wyjątki.
Melchior Wathelet (pełniący funkcję rzecznika generalnego Trybunału) stwierdził, że udostępnianie odnośnika do nielegalnie opublikowanych plików nie łamie prawa autorskiego, jeśli linki prowadzą do materiałów, do których można się dostać także w inny sposób (z innych stron).
Publikowanie hiperłącza nie jest więc równoznaczne z upublicznianiem treści – o tym można mówić w przypadku pierwszej osoby, która udostępni odnośnik. Taka interpretacja budzi dalsze pytania – czy pojawienie się linku w wynikach wyszukiwania Google może być traktowane jako takie pierwsze udostępnienie?
Rzecznik sprecyzował, że jego wypowiedź dotyczy tylko witryn, których główna działalność nie koncentruje się na publikowaniu takich odnośników – stron z torrentami ta opinia więc nie obejmuje.
Stanowisko rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE nie jest co prawda wiążącą dla sędziów, jest jednak interpretacją przepisów, którą skład orzekający zazwyczaj przyjmuje podczas wydawania wyroku.
Warto podkreślić, że opinia dotyczy treści, które znalazły się w internecie bez zgody i wiedzy ich autora. Wcześniejszej orzeczenia dotyczyły materiałów, które przed nielegalnym udostępnieniem przez piratów zostały wcześniej opublikowane w sieci przez twórców.
W marcu 2016 roku rzecznik wydał inną opinię wskazującą na preferowaną interpretację dyrektywy o prawach autorskich. Urzędnik już wtedy stanął po stronie zdrowego rozsądku, ogłaszając że właściciel otwartej sieci bezprzewodowej nie odpowiada za działania osób do niej podłączonych.
Pełną treść orzeczenia można znaleźć na stronie Trybunału Sprawiedliwości UE.
Czy rzecznik stanął po stronie piratów?
Oceń artykuł