Sejm zdziesiątkowany przez koronawirusa. „Chcą, żeby iść na wybory, a sami boją się przyjechać na posiedzenie”

Posłowie dwoją się i troją, żeby nie musieć pojawić się w Sejmie, obawiając się koronawirusa. Z zapowiedzi wynika, że na zwolnienie udała się nawet 1/3 reprezentantów narodu.
Nadzwyczajne środki ostrożności podjęto w Sejmie, żeby przeprowadzić głosowania nad niezbędnymi w dobie koronawirusa zmianami w przepisach. Posłowie otrzymają maseczki ochronne, w budynku gęsto ustawione zostały środki do dezynfekcji, a głosowania mają być skrócone do maksimum, żeby nie narażać zdrowia rządzących.
W tym samym czasie Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że maski powinny być noszone tylko przez osoby chore, a zdrowym taka ochrona jest niepotrzebna.
Część ugrupowań parlamentarnych chciała całkowicie zrezygnować ze stacjonarnego posiedzenia Sejmu i głosowania – w tym nad zmianą w regulaminie umożliwiającą głosowanie przez internet – przeprowadzić przez internet. Nowelizacja przepisów miałaby działać wstecz.
Na takie rozwiązanie nie zgodziły się kluby KO i Konfederacji, które zażądały, żeby posiedzenie odbyło się zgodnie z obowiązującym prawem, i dopiero po uchwaleniu zmian parlament mógł funkcjonować online.
W Sejmie pojawiły się głosy, że takie żądania są „działaniem antypaństwowym”. Mówił o tym Onetowi Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.
Uważamy, że PO bierze odpowiedzialność za każdą osobę, która w trakcie tego posiedzenia zarazi się koronawirusem. To, co zrobili Borys Budka i Małgorzata Kidawa-Błońska, jest działaniem antypaństwowym.
Posłowie nie chcą przyjść do pracy z obawy przed koronawirusem. Wysyp zwolnień przed posiedzeniem
Borys Budka, szef PO, na czacie na Facebooku wytłumaczył powody swojego sprzeciwu do przeprowadzenia głosowań online.
Sorry, ale my nie możemy działać ponad prawem, tylko dlatego, że ktoś się boi przyjść do pracy. Przecież wiele osób normalnie pracuje. Nie możemy przyjąć niezgodnych z prawem rozwiązań, bo za kilka lat np. ZUS mógłby kwestionować przyznane w ten sposób świadczenia.
Polityk wbił także szpilę partii rządzącej, która cały czas powtarza, że mimo szalejącej epidemii nie ma powodów do odwoływania majowych wyborów prezydenckich.
Jak ktoś nie chce wypełniać mandatu posła i senatora, niech zrezygnuje. Jarosław Kaczyński mówi: „Idźcie na wybory”. I ten sam Kaczyński boi się przyjść do Sejmu.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, 25% posłów PO może nie stawić się na posiedzeniu. Lewica przyznaje, że nieobecnych może być 33% zrzeszonych w klubie parlamentarzystów. Takiej samej absencji spodziewa się PSL.
Niewiadomą pozostaje mobilizacja posłów PiS. Ugrupowanie nie chciało zdradzić, jak wielu posłów nie pojawi się na posiedzeniu.
Zobacz także: Minister zdrowia Łukasz Szumowski: dziesiątki tysięcy chorych i setki zgonów, jeśli będziecie wychodzić z domu
Oceń artykuł