10 najbardziej patriotycznych polskich filmów z okazji Święta Niepodległości

11 listopada obchodzimy w Polsce Narodowe Święto Niepodległości. Z tej okazji przygotowaliśmy listę najbardziej patriotycznych polskich filmów według redakcji Antyradia.
Święto Niepodległości to doskonały czas na to, by sięgnąć po polskie filmy i przypomnieć sobie najwybitniejsze dzieła rodzimych twórców opowiadające o naszym kraju. By ułatwić Wam wybór filmów, po które warto sięgnąć 11 listopada, przygotowaliśmy listę 10 najbardziej patriotycznych dzieł polskiego kina.
Jest to lista specyficzna, gdyż nie znajdziecie na niej wielkich historycznych fresków czy dzieł o wojennym bohaterstwie Polaków. Na samym początku dyskwalifikujemy filmy takie, jak „Katyń”, „Wołyń” i „Miasto 44”, a nawet „Kanał”, „Popiół i diament” czy „Zakazane piosenki”. Nie będzie też niezwykle istotnych i uznanych obrazów, jak „Ida”, „Pokłosie” lub „Wesele”. Nie dlatego, że ich nie cenimy, nie szanujemy bądź nie dostrzegamy ich ważnego przekazu o Polsce i Polakach. W naszym zestawieniu postanowiliśmy po prostu skupić się na nieoczywistych produkcjach, w których przesłanie patriotyczne jest niesione w sposób niesztampowy i na pierwszy rzut oka - nawet trudny do zauważenia. Jakie to produkcje? Przed Wami 10 najbardziej patriotycznych filmów polskich wg redakcji Antyradio.pl:
„Sami swoi” (1967), reż. Sylwester Chęciński
Jeśli chodzi o przedstawienie polskiej wsi na dużym ekranie, nie ma chyba lepszego przykładu niż „Sami swoi”. Film w przerysowany sposób pokazał perypetie dwóch zwaśnionych rodów, a jego swojski klimat i kopalnia łatwych do zapamiętania cytatów stanowią dobrą wizytówkę naszych rodzimych wiejskich terenów, które być może nie są idealne, ale są za to nasze.
„Jak rozpętałem drugą wojnę światową” (1969), reż. Tadeusz Chmielewski
Franek Dolas (znany w niektórych kręgach jako „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz”) to idealny przykład polskiego kombinatora - człowieka, który w każdej sytuacji potrafi wykazać się sprytem i dobrym zmysłem przetrwania. Jego podróż i perypetie są świetnym przedstawieniem zaradności i pomysłowości Polaków, którzy z każdej sytuacji potrafią wyjść z twarzą.
„Rejs” (1970), reż. Marek Piwowski
Poza byciem oczywistą satyrą na ówczesne czasy, film Marka Piwowskiego jest przeglądem polskiego społeczeństwa, które od lat 70. właściwie się nie zmieniło. Mimo ogromnej różnicy w systemie władzy, nasza mentalność jest właściwie niezmienna. „Rejs” można również rozpatrywać jako odę do idyllicznej wersji Polski – takiej, która nie ma problemów. I właśnie przez taką wizję „Rejs” zasługuje na miejsce na naszej liście.
„Hydrozagadka” (1970), reż. Andrzej Kondratiuk
W czasach mody na filmy Marvela i DC niewielu młodych widzów pamięta, że kiedy amerykanie szaleli na punkcie Supermana i Kapitana Ameryki, Polacy mieli swojego Asa! Polski superbohater ratował Warszawę przed brakiem wody w czasie największych upałów, mierząc się z demonicznym przeciwnikiem stojącym za całą aferą, przy okazji udzielając cennych lekcji życia napotkanym Polakom. Jeśli nie jest to patriotyzm w najczystszej postaci, to nie wiemy, co nim jest.
„Gadające głowy” (1980), reż. Krzysztof Kieślowski
Jedyny dokument i najkrótszy film w naszym zestawieniu, będący zarazem jednym z najpełniejszych obrazów Polaków w historii kina. „Gadające głowy” to efekt sondy przeprowadzonej przez Krzysztofa Kieślowskiego wśród setek polskich obywateli, którzy odpowiadali na 4 proste pytania o rok urodzenia, o to kim są, co jest dla nich najważniejsze i jakie są ich oczekiwania wobec przyszłości. Z 44 wybranych wypowiedzi reżyser zmontował film ułożony od najmłodszego do najstarszego uczestnika sondy, ukazując zbiorowy portret polskiego społeczeństwa.
„Miś” (1981), reż. Stanisław Bareja
Stanisław Bareja ma na koncie wiele filmów, ale żaden z nich nie osiągnął chyba takiego statusu jak „Miś”. Reżyser celnie pokazał absurdy życia w PRL-u, co doskonale wychwyciła ówczesna publiczność. Nie jest to jednak film przeznaczony tylko dla mieszkańców Polski Ludowej. Osoby urodzone po 1989 roku, które oglądają produkcję dziś, mogą wyciągnąć po seansie zupełnie nowe wnioski - przede wszystkim mogą zastanowić się nad znaczeniem słowa „tradycja” i tym, jak zmieniało się ono przez kolejne dekady.
„Dzień świra” (2002), reż. Marek Koterski
„Dzień świra” to niewątpliwie najbardziej znane dzieło Marka Koterskiego. Film ten wybraliśmy głównie dlatego, że można go traktować jako przestrogę przed staniem się Adamem Miauczyńskim – człowiekiem kompletnie zgorzkniałym, niemogącym zaakceptować otaczających go polskich realiów. Naszym zdaniem chronienie rodaków przed postradaniem rozumu jest postawą jak najbardziej patriotyczną.
„Wszystko, co kocham” (2009), reż. Jacek Borcuch
Film o polskiej młodzieży dorastającej w latach 80. XX wieku, który udowadnia, że nawet w domach z betonu znalazło się miejsce na odrobinę wolnej miłości i sporą dawkę punk rocka. „Wszystko, co kocham” unika rozliczeń z przeszłością i typowego dla produkcji opowiadających stanie wojennym zadęcia, zamiast tego skupiając się na życiu zwykłych młodych ludzi - ich pierwszych miłościach, buncie i pragnieniach. Co więcej, pokazuje, że nawet w trudnych czasach PRL-u, przeciętni Polacy nie dzielili się na dwa wrogie obozy i nawet oficer marynarki niekoniecznie musiał być „tym złym”, mógł mieć dobry kontakt ze swoim zbuntowanym synem i chadzać na jego rockowe koncerty.
„80 milionów” (2011), reż. Waldemar Krzystek
Kolejny film na naszej liście, którego akcja została osadzona we wczesnych latach 80. i kolejny, który wykorzystał ówczesne realia do ukazania nietypowej historii. W filmie Waldemara Krzystka prawdziwa historia z czasów PRL-u posłużyła do stworzenia pełnoprawnego heist movie na miarę „Ocean's Eleven” czy „Vabanku”. Z tą różnicą, że bohaterowie planują skok, by wyciągnąć z banku... własne pieniądze. Ukazanie tej samej historii Polski w nowy, sensacyjny i rozrywkowy sposób w połączeniu z ostatnią sceną, w której tle rozbrzmiewa „Chcemy być sobą” zespołu Perfect, to dla nas wystarczające powody, by uznać „80 milionów” za jeden z najbardziej patriotycznych polskich filmów.
„Być jak Kazimierz Deyna” (2012), reż. Anna Wieczur-Bluszcz
„Być jak Kazimierz Deyna” to współczesna historia Polski w pigułce - od późnych lat 70. po początek XXI wieku - ukazana ze sporą dozą humoru i czułości wobec wczesnych etapów rozwoju polskiej demokracji i gospodarki wolnorynkowej. Główny bohater filmu rodzi się w 1977 roku - w dniu, kiedy Kazimierz Deyna strzelił gola w meczu Polska-Portugalia. Otrzymuje więc imię po sportowym bohaterze ojca oraz piętno polegające na konieczności zrobienia kariery piłkarskiej. Niestety, piłka nożna jest ostatnią dziedziną, do której nadaje się Kazik. Z czasem odnajduje jednak własną ścieżkę i wszystko kończy się dobrze.
A Wy jakie polskie filmy uważacie za najbardziej patriotyczne?
Oceń artykuł