Adam Driver: „Gwiezdne wojny: Epizod VIII” będą jak „Imperium kontratakuje”

Jakub Gańko
14.09.2016 16:11
Adam Driver: „Gwiezdne wojny: Epizod VIII” będą jak „Imperium kontratakuje” Fot. materiały prasowe

Choć nadal nie znamy nawet tytułu ósmego epizodu gwiezdnej sagi, co chwila dochodzą nas kolejne informacje. Tym razem aktor znany z roli Kylo Rena dokonał interesującej analogii...

Do premiery filmu „Gwiezdne wojny: Epizod VIII” pozostało jeszcze dużo czasu. Miłośnicy uniwersum wykreowanego przez George'a Lucasa czekają w pierwszej kolejności, aż na wielki ekran trafi pierwszy oficjalny spin-off pt. „Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie”. Można też organizować sobie seanse powtórkowe „Przebudzenia Mocy”. Ciekawość jednak zawsze będzie silniejsza...

VII epizod gwiezdnej sagi zebrał głównie pozytywne recenzje i cieszył się przychylnymi opiniami oddanych miłośników „Gwiezdnych wojen”. Jeśli ktoś miał zarzuty do nowego filmu - pomijając George'a Lucasa - to przede wszystkim odnośnie jego wtórności w stosunku do IV epizodu. Niektórzy nazywali „Przebudzenie Mocy” wręcz remakiem „Nowej nadziei”. Twórcy filmu, z J.J. Abramsem na czele, tłumaczyli, że chcieli udowodnić przede wszystkim, iż wiedzą, jak powinny wyglądać prawdziwe „Gwiezdne wojny”. Następnym razem zamierzali jednak ruszyć w niezbadane rejony...

Nieco się to teraz kłóci ze słowami Adama Drivera, który w grudniu 2017 roku ponownie pojawi się na wielkim ekranie w roli Kylo Rena. Zdaniem aktora kolejna część sagi będzie miała dużo wspólnego z „Imperium kontratakuje”. Czy mimo zmiany reżysera powtórzony zostanie patent, który J.J. Abrams zastosował już przy tworzeniu nowych „Star Treków”?

Scenariusz tego filmu jest wspaniały. Jest utrzymany w nieco innym tonie, podobnie jak „Imperium kontratakuje”. Ludzie zawsze reagują na niego „ooo, to takie mroczne”, ale nie wiem, czy to naprawdę o to chodzi. Jest po prostu w innym klimacie, ale to było potrzebne i wyszło świetnie. Rian Johnson ufa swojej publiczności i że jest gotowa na coś ambitniejszego. Niczego nikomu nie upraszcza i dzięki temu świetnie się z nim pracuje.

Mamy nadzieję, że naprawdę chodzi tylko o podobieństwo w zmianie nastroju, a nie otrzymamy tym razem kolejnego „remaku” - tym razem V epizodu sagi. Można podejrzewać, że film faktycznie będzie mroczniejszy od swojego poprzednika, szczególnie że podobny stan rzeczy sugerował już John Boyega, czyli gwiezdnowojenny Finn.

Rian Johnson jest świetny. Obrał inną drogę - mroczniejszą, większą. Ktoś może zapytać: „Jak zrobić coś większego niż „Przebudzenia Mocy”?!” - ale to naprawdę szalone.

Tymczasem ostatnio mieliśmy już nawet przecieki dotyczące... epizodu IX. Mark Hamill, czyli filmowy Luke Skywalker, pochwalił się na swoim Twitterze zgoleniem brody i zasugerował, że pojawi się jeszcze przynajmniej w zaplanowanym na 2019 rok filmie. Na przecieki odnośnie scenariusza nie ma co liczyć - jego kopie są niszczone na planie dzień w dzień.

Nie widziałem swojego podbródka od maja 2015, a więc żegnaj, owłosienie, żegnaj, brodo (przynajmniej do epizodu IX).

A jakie są Wasze oczekiwania względem kolejnych „Gwiezdnych wojen”?

Jakub Gańko Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.