Gdyby filmy Pixara kończyły się w smutnych momentach...

Robert Skowronski
30.06.2016 13:59
Gdyby filmy Pixara kończyły się w smutnych momentach... Fot. kadr z wideo

Animacje z założenia kierowane są do młodszych widzów, więc możemy się po nich spodziewać happy endów. A co by było, gdyby były ich jednak pozbawione?

Wytwórnia Pixar jest jedną z najlepszych w branży, jeśli chodzi o dostarczenie nam wszystkim trochę emocji w kinie. Silne przeżycia zostają jednak rozładowane przez zakończenie danego dzieła. Ono oczywiście tez przejmuje, ale wcześniejszy moment zawieszenia zostaje zneutralizowany, a chusteczki do wycierania łez można w końcu odłożyć na bok.

Ktoś postanowił jednak zniszczyć animowane chwile katharsis i pokazać nam filmy Pixara ze smutnymi zakończeniami. Potrzebne będą tabletki uspokajające i krople do oczu, gdyż co bardziej wrażliwe osoby mogą za chwilę rozpłakać się na dobre.

Na początek idzie film „Potwory i spółka”. To prawdziwy szok. Sullivan wychodzi z pokoju Boo, a dziewczynka szybko rzuca się za swoim włochatym przyjacielem. Po otworzeniu drzwi szafy jednak go nie widzi, czym jest wyraźnie rozczarowana. Cięcie i widzimy, jak przejście do świata dziewczynki zostaje raz na zawsze zniszczone uniemożliwiając potworom ponownie zjawienie się w pokoju małej. Wchodzą napisy końcowe, a obraz 2001 roku może już pretendować do miana najbardziej depresyjnej animacji. Na otuchę zostaje tylko wesoła muzyka.

Otrzyjcie łzy, bo to jeszcze nie koniec. Przyszła kolej na fragment z „Toy Story 2” - Jessie zostaje porzucona zupełnie sama w pudełku obok ciężarówki. Pozostanie tu bez przyjaciół, a świat o niej zapomni. Następnie wchodzi utwór „Masz we mnie przyjaciela”. Czy to jakiś okrutny żart? Tak też można potraktować urywek z „Gdzie jest Nemo?” - żona Marlina umiera nim jeszcze zdążył urodzić się Nemo. Na dobitkę jeszcze scena z „W głowie się nie mieści”, które w tej wersji kończy się w momencie poświęcenia się przez Bing Bonga.

Pamiętajcie, łzy to żaden powód do wstydu:

Na rozweselenie możemy Wam zaproponować zapoznanie się ze zwiastunem „Gdzie jest Dory”, kontynuacji hitu z 2003 roku o Nemo. Obraz wszedł już na ekrany kin i co być może też Was rozbawi, albo zaszokuje, niektórzy doszukują się w tej produkcji ukazania postaci transgenderowej.

Jest jeszcze wiele animacji, które można by było zakończyć w smutny sposób i to nie tylko od Pixara. „Król Lew” zwieńczony śmiercią Mufasy, „Bambi” zakończony odejściem mamy tytułowego jelonka. Jest przecież tyle pięknych miłości do zniszczenia w momencie zanim uczucie rozgrzeje na dobre. Niech Wasza sadystyczna wyobraźnia podziała sama.

Który smutne zakończenie sprawiło, że płakaliście najbardziej?

Robert Skowronski Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.