Baby Groot ze „Strażników Galaktyki 2” ma niewyparzony język. Wiemy ile razy bohater rzucił "k***wską bombą"

James Gunn, reżyser obu części widowiska „Strażnicy Galaktyki” zdradził, że Baby Groot w drugim filmie cyklu rzuca „ponad 50 k**ew”
Pierwszy film o „Strażnikach Galaktyki” trafił na ekrany kin w 2014 roku i szybko zaskarbił sobie przychylność widzów i krytyków. Odbiorcy nie mogli się nachwalić świeżości filmowej formuły, doskonałej muzyki oraz wyśmienitego aktorstwa. Wiele pozytywnych głosów spadło w szczególności na Vina Diesela, który potrafił wywołać szereg emocji, używając zaledwie trzech słów: „I Am Groot”, dokładnie w tej kolejności.
Teraz dowiedzieliśmy się, co kryło się za częścią z tych sformułowań.
Niewyparzony język Baby Groota
W rozmowie, która wywiązała się na Twitterze na temat użycia przekleństw, a szczególności popularnego słówka „fuck”, w filmach z kategorią wiekową PG-13, James Gunn rzucił ciekawą uwagę na temat „Strażników Galaktyki 2”.
Zwykle w filmie z kategorią wiekową PG-13 można użyć jednego słowa „fuck”. Musi być jednak użyte w sposób nie związany z czynnością seksualną. (…) No chyba, że to Groot, bo Baby Groot w „Strażnikach Galaktyki 2” rzuca około 50 k***wskich bomb – zdradził reżyser.
Dialogi Groota pisane po angielsku
Co ciekawe – potwierdzonym jest, że James Gunn pisze dialogi Groota w języku angielskim, a dopiero potem przerabia je na słynną frazę „I Am Groot”. W ten sposób Vin Diesel, aktor użyczający głosu bohaterowi jest jedynym członkiem obsady, który wie co oznaczają konkretne linijki tekstu. Dzięki temu aktor wie w jaki sposób zaintonować odpowiednie wariacje charakterystycznego zdania, tak by w pełni oddawały .
Uwaga na temat niewyparzonego języka Groota nie powinna dziwić fanów produkcji Marvela. W końcu w filmie „Avengers: Wojna bez granic” dostajemy scenę, w której Groot odpowiada Star-Lordowi w tak draatyczny sposób, że cała ekipa Strażników jest wyraźnie zszokowana.
Niewyparzony język Groota oraz samą postać spotkamy ponownie w 3. części. Wiadomo, że powstanie, ponownie pod okiem Jamesa Gunna, tyle że w późniejszym terminie. Wpływ na to miał nie tylko przesunięty grafik produkcji MCU, wywołany przez koronawirusa, ale także zwolnienie, a następnie ponowne zatrudnienie Gunna.
Czytaj także: Top 7: Najlepsze filmy science-ficion 2017 roku.
Oceń artykuł