Michael Jordan jest symbolem lat 90. Jego Latająca Mość przez niemalże całą dekadę trzymał NBA pod swoim butem - dopiero kiedy opuścił Chicago Bulls, mistrzostwo mogły wygrać drużyny niepochodzące z Wietrznego Miasta. Dzieciaki na całym świecie chciały mieć buty z logo Jumpman, przez niego oficjalnym napojem NBA od 30 lat jest Gatorade. Co znajdowało się w głowie człowieka, który nie potrafił poradzić sobie z porażkami, a jego jedynym celem w trakcie kariery było nałogowe wygrywanie?
Ostatni taniec - recenzja serialu dokumentalnego o Bulls i Jordanie
Na to i wiele innych pytań starają się odpowiedzieć twórcy serialu dokumentalnego "Ostatni taniec". Ten z pozoru miał opowiadać o finałowym sezonie Jordana w Bulls, kiedy to Mike, Scottie Pippen i Dennis Rodman starali się wygrać 3. z rzędu mistrzostwo NBA. Ich 6. w ciągu lat 90. Produkcja prezentuje nam jednak o wiele więcej.
Reżyser Jason Hehir mądrze nie skupia się jedynie na legendarnym Jordanie i chętnie wplata wątki innych kluczowych postaci - nie tylko wspomnianych kolegów MJ-a z boiska, ale także architektów sukcesu pracujących w biurowej sferze sportu. Wśród nich jest m.in. trener Phil Jackson, właściciel Bulls, Jerry Reinsdorf, a także generalny menadżer drużyny, Jerry Krause, który kreowany jest na "tego złego" w serialu ESPN i Netfliksa.
Hehir łączy wątki z lat 1997/98 z wcześniejszą historią zawodników. Reżyser poszukuje odpowiedzi na pytania: "Dlaczego oni są takimi zwycięzcami?" w trudniejszych i łatwiejszych dzieciństwach głównych bohaterów. Niezłomna chęć udowodnienia swojej wartości, niezwykła determinacja - te cechy nie są tylko wynikiem uwarunkowania genetycznego, ale także wszystkich kolektywnych przeżyć tych zawodników.
Hehir sprawnie operuje wieloma archiwalnymi materiałami, zebranymi na przestrzeni całych dekad, łącząc współczesne wspomnienia Jordana, Pippena i spółki z nagraniami opisywanych sytuacji. Sami zawodnicy również nie owijają w bawełnę podczas rozmów z reżyserem, które zostały przeprowadzone na przestrzeni ostatnich kilku lat. Nie ukrywają niechęci i animozji do byłych trenerów, współpracowników, czy nawet zawodników. Nie boją się powiedzieć szczerze, że byli wówczas szczęśliwi, wściekli, zdezorientowani, zrozpaczeni - ta prawdziwość jest rzadka w dokumentach o sportowcach.
Mając jednak do czynienia z najlepszym zawodnikiem koszykówki w historii, który dowodził prawdopodobnie najlepszej drużynie wszech czasów, nie można zapomnieć o kilku laurkach na ich cześć. Dlatego na fanów czekają elektryzujące montaże z legendarnych zagrań, finałowych akcji i momentów glorii, których w historii Bulls Jordana nie zabrakło. Te, wraz ze świetnym doborem muzyki są zwyczajnie fenomenalne.
Reżyser nie zapomniał też o pokazaniu Bulls z perspektywy osób spoza klubu. Tak dzięki temu otrzymamy wspomnienia ich przeciwników (Magic Johnson, Larry Bird, Źli Chłopcy z Detroit), dziennikarzy sportowych, ale także znanych fanów - chociażby prezydentów Baracka Obamy (podpisanego jako "Były mieszkaniec Chicago"), czy Billa Clintona ("Były gubernator Arkansas"). Te wstawki pokazują nam, jak ogromny pozaboiskowy wpływ na kulturę USA miała drużyna Bulls z Jordanem na przedzie, a także ciekawie urozmaicają serial.
Produkcja jest świetnie zmontowana, genialnie realizowana, a jedyne czego może zabraknąć, to momentami akcentów humorystycznych. Na szczęście w perspektywie mamy jeszcze odcinki z Denisem Rodmanem w roli głównej, więc zabawnych sytuacji będzie wówczas więcej.
Wszystkie te powyższe elementy powodują, że "Ostatni taniec" nie jest pustą laurką na cześć najlepszej drużyny wszech czasów, ale studium tego, co jest potrzebne w osiąganiu niesamowitego sukcesu, jakie wyzwania czekają na tych, którzy planują dostać się na szczyt i jak wyjątkowo twardym mentalnie trzeba być, by ten sukces nie tylko osiągnąć, ale także utrzymać. Serial pełni również świetną funkcję edukacyjną dla młodszych fanów basketu, czy sportu ogólnie - mogą zaznajomić się bowiem z pop-kulturą lat 90. Starsi widzowie mogą zaś udać się na nostalgiczną wycieczkę do czasów młodości, kiedy sami ekscytowali się Jordanem, Pippenem i Rodmanem.
Więc odpowiedź na pytanie: "Czy warto dać szansę Ostatniemu tańcu?" brzmi: "To zależy". Jeżeli wiecie, kim jest Michael Jordan i wyjawiacie jakiekolwiek zainteresowanie jakimkolwiek sportem, to "Ostatni taniec" jest serialem dla was. A jeżeli wasza wiedza o koszykówce ogranicza się do tego, że za rzut piłki do obręczy zdobywa się punkty, to również jest serial dla was - dzięki niemu poznacie bowiem piękno tego sportu w najlepszym wydaniu.
Ocena: 9/10
Oceń artykuł