James Bay wystąpił w Warszawie [GALERIA + RELACJA]

10 lipca 2019 James Bay zagrał pierwszy raz w Polsce. Jak warszawska publiczność przyjęła muzyka w klubie Stodoła?
James Bay to sympatyczny chłopak, który jako nastolatek zafascynował się Erikiem Claptonem, postanowił chwycić za gitarę i poświęcić się muzyce. Debiutancki krążek "Chaos and the Calm" sporo namieszał na rynku muzycznym. James Bay umiejętnie wymieszał rock, blues i folk, który szybko wpada w ucho. Na drugiej płycie "Electric Light" postanowił nieco poeksperymentować i wprowadzić elektronikę oraz popowe brzmienia. Jedno zostało niezmienne - melancholijny klimat piosenek, które szybko łapią za serce. Nic zatem dziwnego, że warszawski koncert szybko się wyprzedał, a najwięksi fani czekali pod klubem na występ już od godzin popołudniowych.
James Bay zagrał koncert w Warszawie [GALERIA +RELACJA]
Muzyk został przywitany gromkim krzykiem widzów. Bay zaczął swój koncert od singla "Pink Lemonade" i już od pierwszych dźwięków jego gitary było wiadomo, że to będzie bardzo udany występ. Artysta szybko złapał kontakt z publicznością, chętnie zagadywał do widzów i zachęcał do wspólnego śpiewania. Okazało się, że fani znają teksty dosłownie wszystkich piosenek - zarówno singli z pierwszego albumu, jak i utwory z najnowszej EP-ki "Oh My Messy Mind".
James Bay jest krytykowany przez niektórych, że jest po prostu ładnym chłopakiem z gitarą, który pisze smutne piosenki i nie wprowadza niczego nowego do muzyki. Na warszawskim koncercie artysta pokazał, że jest przede wszystkim bardzo dobrym gitarzystą. Bay chętnie serwował publiczności błyskotliwe solówki gitarowe i szkoda, że nie zostały one uwzględnione w studyjnych nagraniach. W jego grze słychać wpływ bluesujących brzmień w stylu Erica Claptona, który jest jego muzycznym idolem. James Bay poszalał na gitarze przy "Best Fake Smile", a takie ballady, jak "Let it Go' czy "Break My Heart Right" sprawiły, że cały klub zamilczał, by rozkoszować się delikatnymi brzmieniami gitary i przyjemnym głosem wokalisty.
Po zagraniu 12 piosenek James Bay zszedł wraz z muzykami ze sceny. Fani zaczęli krzyczeć i głośno tupać, w końcu muzyk nie zagrał swojego największego hitu "Hold Back the River". Oczywiście bis był przewidziany - muzyk wrócił na scenę z polską flagą i podziękował za tak tłumne przybycie na jego występ. Przyznał się, że zawsze trochę się stresuje, czy znajdą się chętni na jego koncert i jest mile zaskoczony ciepłym przyjęciem ze strony polskiej publiczności. James Bay pożegnał się z fanami balladą "Bad" oraz "Hold Back the River", który został wyśpiewany chyba przez każdą osobę, która przyszła na ten występ. James Bay to przesympatyczny muzyk, który wkłada w swoją muzykę całe serce i fani kochają go właśnie za tę szczerość.
Serwis Antyradio.pl miał przyjemność porozmawiać z muzykiem przed jego warszawskim koncertem na temat nowych nagrań. Wywiad z Jamesem Bayem przeczytacie już niebawem na Antyradio.pl.
Zobacz także: Koncerty rockowe 2019 w Polsce. Jakie zespoły odwiedzą nasz kraj?
Oceń artykuł