Bill Ward wróci na scenę?

Muzycy Black Sabbath po dobrze przyjętej płycie „13” z czerwca zeszłego roku nabrali ochoty na 14. studyjny album. Ozzy Osbourne jakiś czas temu zapowiedział, że z Tonym Iommim i Geezerem Butlerem do studia wejdą już na początku przyszłego roku. Teraz chce, by do składu wrócił perkusista Bill Ward.

Jeśli to ma być ostatnie hurra Black Sabbath, raczej musimy je zakończyć na górce, a nie tak jak w 1979 roku, gdy odszedłem i wszyscy byli wkurzeni na to czy tamto.

Podczas nagrywania ostatniej płyty oraz w trakcie finalnej trasy chciałby mieć za bębnami jednego z założycieli zespołu. Wokalista uważa, że po prostu zasługuje na to, by być tego częścią.

Problemy zdrowotne pozwolą na powrót?

Bill Ward nie brał już udziału w nagraniu albumu „13”. Nie spodobały mu się warunki reaktywacji kapeli. Zaczął wtedy pracować nad solowym albumem „Accountable Beasts”.

Niestety we wrześniu 2013 roku musiał poddać się operacji. Od jakiegoś czasu dokuczało mu prawe ramię, co oczywiście uniemożliwiało grę. Kilka dni później trafił do szpitala z bólem brzucha i musiał poddać się drugiemu zabiegowi. Za perkusją po raz pierwszy usiadł po długich miesiącach rehabilitacji, w maju tego roku. Solowej płyty nie wydał do tej pory.

Ozzy mimo wszystko w niego wierzy.

Mam nadzieję, że Bill Ward da radę to zrobić, gdyż jedną z rzeczy, z których jestem w życiu najbardziej dumny to Black Sabbath – zespół, który nie został stworzony przez jakiegoś biznesowego mogula w Londynie czy Nowym Jorku. Byliśmy czterema facetami, którzy mieli pomysł i od początku nad nim pracowali.

Czekamy, co na to sam perkusista. Czy chce w ogóle wracać do starych kolegów, z którymi w 1970 roku nagrał „Paranoid”?