Eric Clapton: Zaczynam tracić słuch, dziwię się, że jeszcze żyję

Ze zdrowiem legendarnego gitarzysty jest coraz gorzej. Nie tylko ma problemy z grą na gitarze, ale w dodatku cierpi na szumy w uszach.
Eric Clapton to niekwestionowana ikona muzyki. The Yardbirds, Cream, Blind Faith, Derek & The Dominos – nazwy tych zespołów, w których udzielał się „Wolnoręki” zna każdy fan rocka. Jeszcze bogatsza była kariera solowa Erika. „Cocaine”, „Wonderful Tonight”, „Tears In Heaven” – długo można wymieniać niezapomniane hity Brytyjczyka.
Gitarzysta prowadził zawsze intensywny tryb życia. Bardzo dużo pracował na scenie i w studiu, ale nie unikał też rozrywek. Słynął z zamiłowania do używek, co nie mogło nie pozostać bez wpływu na stan zdrowia – podobnie zresztą jak kilkadziesiąt lat rockowego hałasowania.
Już wcześniej Clapton informował fanów, że zmaga się z licznymi schorzeniami. Cierpi na neuropatię, czyli uszkodzenie nerwów obwodowych, które bardzo utrudnia grę na gitarze. W 2017 roku odwoływał koncerty z powodu poważnego zapalenia oskrzeli. Teraz 73-letni wirtuoz wyznał, że grozi mu najgorszy dla muzyka los – utrata słuchu.
U Claptona zdiagnozowano szumy uszne (tinnitus), czyli przykre doznania dźwiękowe, które są objawami defektów ucha wewnętrznego. To częsta przypadłość dla osób narażonych na stały kontakt z wyjątkowo głośnym hałasem – na przykład muzyków rockowych. Eric w dokumencie BBC Radio 2 „Eric Clapton: Life In 12 Bars” mówił:
Wciąż chodzę do pracy. Zrobię kilka koncertów. Martwię się, czy po siedemdziesiątce nadal będę mógł być sprawny. Zaczynam głuchnąć, mam szumy w uszach, moje ręce ledwo pracują. Mam nadzieję, że ludzie będą przychodzić mnie zobaczyć nie tylko dlatego, że jestem jakąś osobliwością. Wiem, że robią to między innymi dlatego. Ja sam jestem zdziwiony, że jeszcze żyję.
Ostatni jak na razie album mistrza, o znamiennym tytule „I Still Do” ukazał się w 2016 roku.
Oceń artykuł