Gene Simmons: Rock umarł

Według basisty nie będzie już kolejnego Kiss i The Beatles. Skąd te mroczne myśli Gene'a Simmonsa?
Nie od dziś muzyk wygłasza swoją teorię na temat tragicznego stanu muzyki współczesnej. W 2014 roku Simmons stwierdził, że rock nie umarł śmiercią naturalną, lecz został zamordowany. Wtedy uważał, że winne temu są zarobki muzyków, które nie gwarantują życia w dostatku.
Dziś Gene Simmons za obecny stan rzeczy obwinia nowoczesne technologie oraz... fanów.
Kolejny Kiss, The Beatles czy ktokolwiek taki już się więcej nie pojawi ze względu na infrastrukturę. Od 1958 do 1988 minęło 30 lat. Co my tu mamy? Sprawdźmy. Mamy Elvisa Presleya, The Beatles, The Rolling Stones, Jimiego Hendrixa... największe zespoły w historii. Później disco – Madonna, Donna Summer. Największe ze wszystkich. Dalej pop – Michael Jackson, The Jackson 5... i U2. I metal – Metallica, Iron Maiden. OK. I Prince’a. Od 1988 do dziś – pokażcie mi nowe The Beatles i nowych Stonesów. Nie możecie. Rock umarł.
Solidne dowody? Czas na uzasadnienie... Dlaczego stan dzisiejszej muzyki rockowej według Simmonsa jest opłakany?
Przyczyną tego jest darmowe pobieranie plików i udostępnianie muzyki. Jeśli przestajesz za coś płacić, staje się to bezwartościowe. Ten model biznesowy będzie musiał się zmienić. Istnieją wspaniałe zespoły, jednak nie mają one wsparcia ze strony systemu.
Basista Kiss ubolewa nad tym, że w dzisiejszych czasach musimy mieć wszystko natychmiast. Nie ma czekania, dążenia do celu. Im szybciej coś osiągniemy, tym lepiej. Simmons powołał się na teorię 10 tysięcy godzin mówiącą o tym, że aby stać się mistrzem w jakiejkolwiek dziedzinie, należy poświęcić właśnie taką liczbę godzin na ćwiczenia.
Jest o tym taka książka... Zanim The Beatles wszedł do studia, by stać się The Beatles, zespół grał w klubach przez 10 tysięcy godzin. To lata. Musisz robić coś przez tysiące godzin, by stać się w tym naprawdę dobry. Obecnie wygląda to tak, że możesz zanucić pod prysznicem, a potem wylądować w „X Factorze”, być w telewizji i podpisać kontrakt.
Muzyk uważa jednak, że naprawdę niewielka liczba osób, którym rzeczywiście udało się zdobyć kontrakt z wytwórnią płytową, utrzymało się na powierzchni i zostało kimś ważnym. Według basisty „im wyższe drzewo, tym głębiej osadzonych korzeni potrzebuje, aby utrzymać ciężar”.
Gene Simmons widzi jednak nadzieję w... popie!
Kocham nowe piosenkarki pop. Kocham Taylor Swift i Katy Perry. Poznałem je obie – są świetne i utalentowane... Co się stanie, gdy będą miały 40 czy 50 lat? To próba czasu.
Jeśli mowa o korzeniach, to za sukcesem Katy Perry rzeczywiście stoją, a raczej wrastają bardzo ciekawe... Nie wszyscy wiedzą bowiem, że wokalistka w 2006 roku występowała z zespołem P.O.D.
Zgadzacie się z Simmonsem?
Oceń artykuł