Iron Maiden krytykowany przez chrześcijański portal

Czy węszenie w metalowym graniu źródła zła i grzechu ma większy sens? Niektórzy nadgorliwi chrześcijanie potrafią się w tym zapędzić aż za daleko. A przecież Bóg przykazał „szanuj bliźniego swego”, nawet jeśli to Bruce Dickinson i Iron Maiden.
Portal KulturaDobra.pl określa siebie jako „Przewodnik dla rodzin chrześcijańskich po świecie filmu”. Dzieła polskiej i światowej kinematografii oceniane są na podstawie kilku wytycznych: nieprzyzwoitości języka, obecności scen przemocy, grozy, nieskromności oraz seksu, a także pojawiania się wątków antychrześcijańskich i fałszywych doktryn.
Choć strona nie traktuje o muzyce, to pojawił się na niej obszerny artykuł dotyczący Iron Maiden. Brytyjski zespół musiał zostać oceniony według podobnych kryteriów co obrazy filmowe. Symptomatyczna publikacja mówi nam, że legendarni heavymetalowcy są „ble”, gdyż:
Tradycyjna moralistyka katolicka zawsze przestrzegała przed udziałem w złych widowiskach, widząc w tym wielkie niebezpieczeństwo popadnięcia w grzech. I nic w tym dziwnego, skoro Biblia uczy nas, iż „Bać się Pana – znaczy nienawidzić zła” (Przypowieści 8, 13), a także wzywa by „brzydzić się złem” (Rzym 12, 9). W końcu nie na darmo jednym z fundamentalnych przyrzeczeń naszego Chrztu i Bierzmowania jest wyrzeknięcie się szatana, grzechu oraz wszystkich dróg, które ku nim prowadzą.
No dobrze, sprawdźmy zatem dlaczego Iron Maiden zdaniem publicysty KulturyDobra.pl jest „złym widowiskiem”. Przy okazji dostaniemy może odpowiedź na pytanie dlaczego grupa figuruje na liście zakazanych zespołów, którą stworzył ks. Piotr Markielowski.
Narzędzie tortur
Znaczenie nazwy grupy, które odnosi się do średniowiecznego narzędzia tortur, jest znane każdemu miłośnikowi metalu. Poznał je także autor omawianego artykułu, który uważa jednak, że taki wybór ze strony Brytyjczyków jest co najmniej chory (zachowaliśmy oryginalną pisownię z publikacji):
Kto normalny jednak będzie nazywał się (lub inicjatywy przez siebie tworzone) za pomocą krwawych i okrutnych skojarzeń? Co byśmy pomyśleli, gdyby ktoś zmienił swe imię i nazwisko na „Adolf Hitler”, „Freddy Krueger”, „Kuba Rozpruwacz” czy „Charles Manson”???
Pomyślałbym, że faktycznie takiej osobie musiało się pomieszać w głowie, zwłaszcza, że zapisuje swoje imię i nazwisko w cudzysłowie. Jednak kto normalny ocenia taki film jak „Przełamując fale” Larsa von Triera jako bardzo zły? No i, co ważniejsze z naszego punktu widzenia, kto przy zdrowych zmysłach uważa Iron Maiden za godne potępienia?
Zły Eddie
Na pozór maskotka Iron Maiden faktycznie sprawia wrażenie, że nie należy do istot przesadnie posłusznych i ułożonych. Eddie z reguły chadza po cmentarzach, dzierży w dłoni siekierę lub broń palną, a niekiedy pojawia się w towarzystwie diabła. Na portalu czytamy:
Eddie wykazuje zatem zdumiewająco wiele podobieństw do głównego i największego wroga ludzkich dusz, a mianowicie szatana. Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, iż Eddie jest stworzoną i wykreowaną przez członków Iron Maiden ich wizją i personifikacją demona. (...) Eddie, podobnie, a dokładniej rzecz ujmując, w stopniu jeszcze wyższym, niż bóstwa pogan, jest wcieleniem zła.
Hola, hola! My mamy inne wytłumaczenie. Te wszystkie pakty z siłami nieczystymi ze strony maskotki były tylko przykrywką. Tak naprawdę Eddie bratał się z przedstawicielami piekieł, żeby móc potem im się przeciwstawić. Udowadnia to okładka singla do „Run To The Hills”.
Nie tylko Bruce
Teksty Iron Maiden faktycznie nieszczególnie nadają się do śpiewania przy oazowych ogniskach, a fascynacje Bruce'a Dickinsona okultyzmem i postacią Aleistera Crowley'a, to także średni wzór do przedstawiania uczniom na lekcjach religii. Zainteresowała nas jednak wzmianka o innych rockowych i metalowych artystach, którzy interesują się osobą nieżyjącego już brytyjskiego mistyka i autora „Księgi Praw” (ponownie zachowaliśmy oryginalną pisownię):
Od lat Bruce Dickinson interesuje się życiem oraz twórczością Aleistera Crowleya. Działalność tego człowieka dała asumpt do rozwoju nowożytnych ruchów okultystycznych i satanistycznych, a także zafascynowała wielu rockmanów, wśród których najsławniejsi to: „The Beatles”, Mick Jagger, „Led Zeppelin”, Dawid Bowie, „Sting”, Daryl Hall, „Ossy Osbourne”, „Marylin Manson” i właśnie Bruce Dickinson z Iron Maiden.
Trzeba się zgodzić, że „Ossy Osbourne” to istne wcielenia diabła. Jego satanistyczny pseudonim utożsamia wszystko co plugawe. Charakterystyczne podwójne „S” to nie tylko odwołanie do nazizmu, ale także naśladownictwo piekielnej mowy węży, a jak wiadomo to właśnie pod postacią tego gada Zło wtargnęło do biblijnego Raju.
Równie wielkim wrogiem religii jest Dawid Bowie (nie mylić z Davidem Bowie), który, jak nam wiadomo, zamieszkuje okolice Radomia. Tam, wraz z heretyczką znaną jako „Chytra Baba” obrabiają wigilijne stoły z napojów na cześć Crowleya.
Brak nadziei
W obszernych fragmentach tekstu autor KulturyDobra.pl wytyka słowom utworów Iron Maiden, że promują idee zła. Z góry odpycha on argumenty o tym, że twórczość zespołu to również kompozycje o pozytywnym wydźwięku, oraz to, że heavy metal to po prostu pewna konwencja, a nie niebezpieczny ruch religijny, który chce sprowadzić na Ziemię szatana.
Czy fakt istnienia seryjnych morderców ma usprawiedliwiać mordercę jednej osoby? Czy codziennie upijanie się 2 litrami wódki ma czynić słusznym czynienie tego „zaledwie” co drugi dzień? Czy istnienie setek pism „hard-porno” czyni godziwymi magazynu z „łagodną erotyką” typu „Playboy” (zaś piętnowanie „Playboya” ma ośmieszać walkę z twardą pornografią?).
A czy to, że człowiek, w myśl religii chrześcijańskiej, jest istotą grzeszną i niepozbawioną wad ma usprawiedliwiać wszelkie przewinienia Kościoła i kleru? Być może w tym pytaniu jest nieco zjadliwości, ale jednocześnie zachowany jest tok myślenia publicysty wspominanego portalu. Jeżeli ktoś chciałby się zaznajomić z pełną publikacją na temat krytyki Iron Maiden, to POD TYM LINKIEM ma do tego okazję.
Oceń artykuł