Jak Duff McKagan nie uratował Cobaina

Marcin Krzysztof Wodynski
07.05.2015 16:24
Jak Duff McKagan nie uratował Cobaina Fot. East News / Byron Purvis /AdMedia / SIPA

Były basista Guns N'Roses był jedną z ostatnich osób, które spotkały Kurta przed jego śmiercią. Natknął się także na Seymoura Hoffmana wkrótce przed tym, jak aktor przedawkował. Jak muzyk wspomina te spotkania?

Duff McKagan twierdzi, że spotkał Kurta Cobaina w samolocie. Lecieli wówczas do Seattle, w którym obaj mieszkali. Duff od razu wyczuł, że w życiu wokalisty Nirvany dzieje się coś złego. Było to na dwa dni przed samobójczą śmiercią muzyka.  

Wracaliśmy razem z Los Angeles. Obaj byliśmy mocno wcięci. Rozmawialiśmy, ale bardzo powierzchownie. Ja miałem swoje piekło, a on miał swoje. Wydaje mi się, że obaj zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Kiedy odbieraliśmy bagaże przeszło mi przez myśl, żeby zaprosić go do siebie. Miałem przeczucie, że był tej nocy bardzo samotny. Ze mną było tak samo.

Duff był bliski wyciągnięcia do Cobaina pomocnej dłoni. Co mu przeszkodziło?

Kiedy staliśmy przy odbiorze bagażu przeszło mi przez myśl, by zaprosić go do siebie. Obaj byliśmy w wielkich rockowych kapelach i mieliśmy podobne problemy. Wtedy coś mnie rozproszyło. Wokół nas było mnóstwo ludzi, zrobił się straszny hałas. Stałem przez chwilę zamyślony. Kurt pożegnał się ze mną i poszedł do samochodu. Jego nowy dom był na tej samej ulicy co mój.

Ostatecznie McKagan nie zdobył się na żaden krok. Dwa dni później otrzymał telefon od menedżera. Wtedy dowiedział się, że Cobain nie żyje. Muzyk wyrzucał sobie później, że był w tym okresie zbyt zajęty sobą i własnymi problemami, podczas gdy miał szansę pomóc innym. 

Kogo jeszcze nie uratował Duff?

Kurt Cobain nie jest jedyną osobą, którą Duff spotkał krótko przed jej śmiercią. Podczas pobytu w Nowym Jorku natknął się na pewnego znanego aktora. Fakty, które opisuje muzyk, pasują do opisu śmierci Philippa Seymoura Hoffmana. Duff McKagan przedstawił spotkanie z nim w swojej książce pod tytułem „Jak być mężczyzną (i inne złudzenia)”.

Wynajmowaliśmy ze znajomymi apartament w West Village. Wybraliśmy małą uliczkę, na której nie ma zbyt wielkiego ruchu. Planowaliśmy iść na koncert Foo Fighters. Przy wyjściu z budynku minęliśmy znanego aktora. Mój znajomy skomentował, że gość był czysty przez 23 lata, ale słyszał, że znowu zaczął brać. Pomyśleliśmy, że można by go zabrać na kawę. Ostatecznie stwierdziliśmy, że i tak nie damy rady mu pomóc.

Historia nie kończy się w tym miejscu. Duff i jego znajomi mieli później poważne przesłanki, że powinni zareagować. 

Tego popołudnia, kiedy wracaliśmy do apartamentu widzieliśmy tego samego aktora, jak stoi na ulicy. Od razu wiedzieliśmy, że czeka na działkę. Czy powinniśmy zaoferować mu przyjaźń? Takie kwestie to zawsze dylemat, dla tych, którzy są czyści. Poszliśmy jednak do naszego mieszkania.

Nie była to ostatnia okazja, by pomóc Hoffmanowi. Przy ich kolejnym spotkaniu McKagan nie miał żadnych wątpliwości, że aktor ma poważne problemy. Duff znów nie zdobył się na powiedzenie choćby słowa do aktora.

Gdy wróciliśmy z koncertu była 1:30, a on cały czas stał w tym samym miejscu. Gdybyśmy spotkali go rano na pewno byśmy zareagowali.

McKagan nie miał już takiej okazji. Następnego ranka usłyszał hałas. Gdy wyjrzał przez okno, zobaczył radiowozy i karetkę pogotowia, która zabrała ciało aktora. Duff opisuje, że wydarzyło się to 2 lutego 2014. Tego dnia Hoffman przedawkował.

Jeśli będziecie kiedyś smutni i spotkacie Duffa McKagana, lepiej gdzieś z nim pójdźcie. I nie liczcie na to, że on sam to zaproponuje... ;) 

Marcin Krzysztof Wodynski Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.