Jak szybko zostać bogaczem w branży muzycznej?

Jesteś muzykiem i chcesz mieć więcej zer na swoim koncie? Mamy kilka wskazówek na to, jak przybliżyć się do tego celu.
W odmętach internetu co rusz pojawiają się artykuły dotyczące tego, co należy zrobić, żeby szybko się wzbogacić. Pieniądze wprawdzie szczęścia nie dają, ale jednak gdy ma się ich nadmiar to po prostu żyje się łatwiej. Nie trzeba martwić się o rachunki, kolejki do lekarza i można wydać potężne sumy na swoje zwariowane hobby.
Oczywiście nie ma jednak co wierzyć w bajki o Kopciuszku, bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. W branży muzycznej nie jest za różowo, zresztą naukowcy twierdzą, że to właśnie muzycy są najbardziej narażeni na depresję. Dlaczego? Jako powody podaje się złe warunki pracy, niewystarczające zarobki czy wyczerpanie, w końcu ile można dawać koncertów ciągle grając te same stare hity?
Życie muzyka to jazda bez trzymanki, którą przeżyją tylko najsilniejsi. Są jednak sposoby, żeby sprzedawać tyle płyt co Metallica, posiadać takich oddanych fanów jak wielbiciele Depeche Mode i mieć swoje logo na koszulkach znanych marek jak to często dzieje się w przypadku Nirvany.
Jak to osiągnąć? Wystarczy popatrzeć na tych, którzy odnieśli spory sukces, a wnioski nasuwają się same.
Zostać basistą Metalliki
Opowieść o tym, jak zostać milionerem trzeba zacząć od tego zespołu. Dlaczego? Wystarczy powiedzieć, że w 2014 roku „Czarny Album” trafił do 16 milionów słuchaczy, stał się 16-krotną platyną i najlepiej sprzedającą się płytą od 1991 roku według systemu Nielsen SoundScan. Zespół mógłby już podać się do dymisji, wydawać reedycje płyt i wylegiwać się pod palmami w ciepłych krajach. Najwidoczniej jednak Metallice tego mało i publikując najnowszy krążek „Hardwired... To Self-Destruct” wskoczył na 1. miejsca list sprzedaży.
Dołączenie zatem do tej kapeli oznacza dużo roboty, ale też i kolejne zera na koncie. Kapitanem tego statku jest James Hetfield i Lars Ulrich, więc za bardzo nie musisz się niczym przejmować, bo decyzje i tak podejmuje świta. Kirk Hammett jest cicho-ciemnym zawodnikiem, który głównie skupia się na swoich solówkach. Wystarczy zatem dobrze grać na basie, nie fałszować, za dużo nie pić, nie irytować reszty zespołu i na castingu pobić kilka tysięcy innych basistów. Prawda, że proste?
Odgryźć nietoperzowi głowę
... no może niedosłownie, jednak dobre show nie może obyć się bez spektakularnych efektów. Mit związany z Księciem Ciemności pojawił się po koncercie w styczniu 1982 roku w Des Moines w stanie Iowa. Jakiś fan rzucił nietoperza na scenę, a Ozzy pomyślał, że jest to zabawka i fajnie byłoby odgryźć mu głowę. Okazało się jednak, że zwierzak jeszcze zipał i ugryzł Ozzy'ego, który potem musiał się leczyć na wściekliznę.
Na samą myśl można zwrócić kolację, ale ta historia stała się legendą i nietoperze już od lat krążą koło persony Ozzy'ego. Takie dziwactwa są jednak dobrym sposobem na to, żeby wyróżnić się wśród innych muzyków. Oczywiście podstawą jest dobra muzyka, ale czy Rammstein zbierałby stadiony, gdyby nie płomienie na scenie czy gigantyczna armata-penis, na której siedzi Till Lindemann i wiadomo czym z niej strzela?
Plucie krwią przez muzyków Kiss, gilotyna na scenie u Alice Coopera czy upiorne maski Slipknota - każdy sposób jest dobry, żeby zwrócić na siebie uwagę innych. Im dziwaczniej i mroczniej tym lepiej!
Zagrać z Nirvaną w Sosnowcu
Na to wydarzenie bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki! Zespół nadal jest u szczytu popularności, koszulki z logo kapeli są naprawdę modne, a płyty Nirvany można nawet znaleźć w Biedronce. Siłą rzeczy również koncert w Sosnowcu, który jest zaplanowany na 30 sierpnia 2017 roku cieszy się dużym zainteresowaniem.
Pomyślcie tylko ile kasy zarobi Nirvana na takim koncercie, a co dopiero, gdyby zdecydowała się na całą trasę. Pytanie tylko, czy Kurt Cobain nie wpadnie znowu w depresję z powodu wciąż wzrastającej popularności. Kolejną zagadką jest to, kto zagra na perkusji, ale skoro Dave Grohl ma już na rok 2017 zaplanowane koncerty z Foo Fighters to może nie poradzić sobie ze wszystkimi obowiązkami.
Warto zatem zainteresować się tą sprawą, bo występ na jednej scenie z Nirvaną to niesamowita szansa, żeby się wybić i przy okazji poznać wybitnych muzyków.
Nagrać płytę Toola
Chyba nie ma co się rozpisywać w tek kwestii. Fani już mają dosyć czekania, Maynard James Keenan ma dosyć fanów, bo niby ile można go zadręczać pytaniami dotyczącymi nowego albumu Toola.
Siłą rzeczy w momencie, gdy w końcu krążek pojawi się na sklepowych półkach wielbiciele zespołu kupią go bez zająknięcia, bo inaczej nie wypada postępować. Ci, co może niekoniecznie rozumieją Toola też sięgnął po album, bo skoro wszyscy tak na niego czekają, no to chyba rzeczywiście warto wydać te kilkadziesiąt złotych. Można zatem łatwo się domyślić, jak będzie się sprzedawać to wydawnictwo.
A co dopiero, gdy się pomyśli o tym, ile kasy dostałoby się za pomoc we współtworzeniu tego krążka. A już na pewno zapisałoby się w kartach historii jako ta osoba, która w końcu zmusił Maynarda do roboty.
Żyj szybko, umieraj młodo
Najlepiej, jeśli załapiesz się do tak zwanego Klubu 27, choć i zawodnicy poza tą ligą, jak chociażby Ian Curtis też już stali się legendą. Jakiś dziwnym zbiegiem okoliczności sporo słynnych rockowych muzyków zmarło akurat w wieku 27 i to w tajemniczych okolicznościach, które powodują, że niektórzy podejrzewają dziwne spiski.
Janis Joplin, Jim Morrison, Brian Jones, Jimi Hendrix - te wszystkie postacie niestety odeszły w wieku 27 lat. Ludzie lubią tragiczne i mroczne historie. Zatem nic dziwnego, że wyjątkowo zdolni muzycy, którzy zmarli przedwcześnie, nie tylko wywoływali współczucie, ale również stali się legendą - tragicznymi postaciami, których życie nie było bajką.
Tym samym płyty tych właśnie artystów sprzedają się po dziś bardzo dobrze. Rekordzistą jest Jimi Hendrix - gitarzysta wydał po śmierci więcej albumów, bootlegów i wszelkich nagrań sesyjnych niż w czasie swojego życia. Tym samym jest jednym z najlepiej zarabiających nieboszczyków.
Warto zatem zapamiętać mądre słowa samego Jimiego Hendrixa:
Kiedy już umrzesz, ustawiony jesteś do końca życia.
No to do roboty! :)
Oceń artykuł