Michał Szpak: Tak, jestem szatanem

Szukali go w norweskich lasach, domach mody Prada i starożytnym Pergamonie. A okazało się, że on jest tutaj, w Polsce. Szatan objawił swoje prawdziwe oblicze na 61. Konkursie Piosenki Eurowizji w Sztokholmie. Pozwólcie, że go Wam przedstawimy.
Wokalista z Jasła dał się poznać polskiej publice za sprawą występów w talent show, które już wówczas wzbudzały kontrowersje. Polska publiczność momentalnie dała się przyciągnąć intrygującemu magnetyzmowi Michała Szpaka, ale od początku czuć było, że coś jest z nim nie do końca tak... Czemu aż tak przykuwał uwagę? W jaki sposób jego piosenki wchodziły aż tak głęboko do głowy? Czemu widzowie potrafili obudzić się po jego występie w krwi i flakach swoich domowników?
Wszystko stało się jasne dzięki występowi wokalisty na Eurowizji. Pierwszy zwrócił uwagę podkarpacki działacz Prawa i Sprawiedliwości, Włodzimierz Nowak. Z wrażliwością godną noszącego to samo nazwisko Ryszarda z Komitetu Obrony przed Sektami, działacz czujnie zauważył satanistyczne znaki w postaci odwróconego krzyża i ułożonych w charakterystyczny, rogaty symbol dłoni.
Naszą uwagę zwrócił również fakt, że poparcie dla polskiego piosenkarza wyraziła Joanne Kathleen Rowling, ścigana watykańskim listem gończym wiedźma, która zdemoralizowała miliony nieletnich na całym świecie swoim cyklem o przygodach opętanego chłopca, Harry'ego Pottera. Jak udowodniono ostatnio w Wielkiej Brytanii, książki z tej serii wywołują choroby psychiczne u dzieci i jeśli ich autorka kogoś wspiera, to na pewno coś z nim jest nie tak.
Wystarczyło odwrócić kolory tweeta, by odkryć ukryty w nim przekaz podprogowy.
Wiedzeni tym tropem postanowiliśmy przyjrzeć się występowi Szpaka w Sztokholmie. W celu wykrycia diabelskich aktywności, zdecydowaliśmy się użyć klasycznej metody na takie okazje zatwierdzonej jeszcze przez sobór nicejski w 325 roku: puściliśmy nagranie od tyłu. Efekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że zamiast „Color Of Your Life” wokalista tak naprawdę wykonał bluźnierczą pieśń „Sympathy for the Devil” i tym samym jednoznacznie nam się przedstawił...
(tłumaczenie za Pismem Świętym w Przekładzie Matki Gugielskiej Translatorskiej)
Proszę pozwolić mi przedstawić się
Jestem człowiekiem bogactwa i smaku
Byłem wokół na długie, długie lata
Ukradł duszę wieloma człowieka i wiaręI był "okrągły kiedy Jezus Chrystus
Miał chwilę zwątpienia i bólu
Wykonane cholernie pewni, że Piłat
Umył ręce i przypieczętował swój losMiło mi cię poznać
Nadzieję, że moje nazwisko
Ale co jest zastanawiające cię
Jest natura mojej gry
Ta spopularyzowana przez pozbawiony jakichkolwiek granic moralnych zespół The Rolling Stones pieśń była wykonywana na przestrzeni wieków przez takich czcicieli szatana jak Johan Edlund z satanistycznego zespołu Tiamat (także ze Sztokholmu - przypadek!?) czy sam Ozzy Osbourne, znany z picia ludzkiej krwi i zjadania nietoperzy na koncertach. Postanowiliśmy dociec prawdy u źródła, pytając samego Michała Szpaka o zastanawiającą naturę jego gry.
Tak, to prawda, jestem szatanem. Można to łatwo wywnioskować po moim nazwisku: ponieważ większość satanistów korzysta z pisowni wspak, zdecydowałem się na coś, co nazywacie szatańską ironią, i dokonać aliteracji wyrazów „szatan” i „wspak”.
Muzyk zdradził nam, że choć jego plany zdominowania świata na Eurowizji spaliły na panewce, po występie posypały się propozycje gościnnych występów z innymi artystami. Nieoficjalnie mówi się, że o nagrania z Michałem Szpakiem zabiegają m.in. Kat z Romanem Kostrzewskim i Behemoth. O reaktywacji specjalnie na tę okazję myślą również pionierzy polskiego black metalu, warszawskie Fasolki. Nie brakuje też ofert z zagranicy...
Dostaję dużo telefonów ze Skandynawii i wcale nie mam tu na myśli Nokii. Dzwonił do mnie m.in. Gaahl z Gorgoroth i pytał, czy byłem w Krakowie w 2004 roku. Varg Vikernes chciał mnie zaprosić na grilla i wspólne oglądanie „Władcy pierścieni”. Być może skorzystam, bardzo lubię norweskie pejzaże. Nieraz zdarzyło mi się zapłakać z tęsknoty za fiordami. Doskonale oddaje tę wrażliwość utwór Kur poświęcony mojej osobie. Chciałbym go kiedyś zaśpiewać z Tymonem Tymańskim.
Łzy Michała Szpaka to nie lada artefakt - dość wspomnieć, że te, które uronił ze sceny w trakcie występu w Sztokholmie, zostały pieczołowicie zebrane i zabezpieczone przez działających incognito kapłanów Kościoła Szatana. Będą one używane w procesach satanistycznych egzorcyzmów, które wypędzają Ducha Świętego z duchownych. Jak dowiedzieliśmy się od anonimowego źródła, wystarczy szczypta łez szatana dolana do herbaty, by zwieźć księdza na szatańską drogę.
Choć wydawało się, że to już zaprzepaszczona, pradawna siła, nasza wielka armia świętych znaków szatana pozostaje w sile. Zredukowaną ekwiwalencję szatańskich łez i herbaty wspomniałem w jednej z moich piosenek, opartej zresztą na faktach autentycznych, w której dolałem rzeczonego specyfiku mojemu sąsiadowi. Do herbaty właśnie. Do dziś zdarza mi się obudzić w środku nocy z jego krzykiem w uszach!
Niestety, nasz informator wyraźnie zastrzegł sobie PEŁNĄ anonimowość, więc nie możemy Wam wskazać ani jego personaliów, ani wspomnianej piosenki, musicie nam jednak wierzyć na słowo, że to doskonale zorientowana w temacie satanizmu osobowość. Tymczasem Michał Szpak zapowiedział już kolejny singiel pt. „Any Color You Like (As Long As It's Black)”. Limitowana do 666 sztuk edycja na winylu będzie zawierać flakonik jego łez oraz skrawek czerwonego kubraczka, w którym wystąpił na Eurowizji.
Spodziewaliście się, że Michał Szpak to tak naprawdę szatan?
* Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za brak poczucia humoru naszych kochanych Czytelników.
Oceń artykuł