Scott Weiland odbija się od dna?

Były wokalista Stone Temple Pilots zapowiada swoją pierwszą solową płytę po wywaleniu z kapeli. Jak dobry będzie „Blaster”?
Po latach nieporozumień z muzykami swoich poprzednich kapel Scott Weiland jest mocno zmotywowany, by pokazać wszystkim, na co go stać. Na koniec marca zapowiedział premierę nowego krążka.
Płyta ma swój charakterystyczny dźwięk, lecz może przyciągnąć także fanów Stone Temple Pilots i Velvet Revolver, którzy przy mnie wytrwali. Przez lata byłem zawieszony pomiędzy artystycznymi nagraniami a byciem w zespole. Tym razem mamy hybrydę. Proponujemy coś naprawdę ciężkiego, zmysłowego i sexy.
Według zapowiedzi album „Blaster”, stworzony z grupą The Wildabouts, będzie zdecydowanie rockowy. Nie zabraknie na nim garażowego brzmienia. Na krążek wejdzie 12 utworów. Tylko jednego z nich nie napisał Weiland.
Po licznych wzlotach i upadkach wokalista chce się dobrze zaprezentować. Wygląda na to, że naprawdę wyszedł na prostą. Z aktualnymi współpracownikami układa mu się zdecydowanie lepiej niż kiedykolwiek ze Slashem czy Duffem McKaganem w Velvet Revolver.
Muzycy The Wildabouts dołączyli do niego w 2013 roku podczas trasy koncertowej poświęconej dwóm pierwszym płytom Stone Temple Pilots „Purple” (1992) i „Core” (1994). Jak na razie wszyscy się dogadują.
Scottowi powodzi się również w życiu prywatnym. Dwa lata temu poślubił fotografkę Jamie Wachtel. Czy to wszystko przełoży się na sukces zawodowy, przekonamy się 31 marca 2015 roku, gdy ukaże się „Blaster”.
Oceń artykuł