Śląski black metal, czyli co żyje w Kopalnioku

Magda Słomka
16.12.2015 13:50
Śląski black metal, czyli co żyje w Kopalnioku Fot. kadr z wideo + Miszcz Pejnta

Rzecz o pewnym zanieczyszczonym stawie, w którym pływają mutanty. Zobaczcie, co tak naprawdę się wyrabia na tym Śląsku...

Kto lub co żyje w Kopalnioku, czyli zbiorniku wodnym w Czechowicach-Dziedzicach położonym obok kopalni Silesia? Pozwólcie, że odpowiedź na to pytanie poprzedzimy krótkim wprowadzeniem w całą lekko zwęgloną sytuację...

Kopalniok, który niegdyś był bardzo popularnym obszarem dla miejscowej ludności spragnionej wypoczynku, dziś w niczym nie przypomina wymarzonego miejsca na spędzenie wakacji w mieście. No, może nie dla odważnych wędkarzy...

Podmiot liryczny opowieści mimo nieprzyjemnej pogody postanowił wybrać się w to nieciekawe miejsce w poszukiwaniu interesujących okazów natury. Bohater jest czynnym uczestnikiem ryzykownej wyprawy i wchodzi w interakcję z napotkanymi zwierzętami (karp poruszany kijem) czy też przedmiotami (ręka w gnoju).

Cóż jeszcze może funkcjonować na takim terenie na stałe? Czy to możliwe, aby narodziło się tam jakieś życie? Okazuje się, że tak i jest to nie byle jaka kreatura. Szczególne znaczenie nabiera w okresie przedświątecznym z prostego powodu... Jest to Ryba-Koń, za którą niejedna gospodyni dałaby się pokroić - wyobrażacie sobie, jak wyglądałaby na wigilijnym stole?

Co porykuje z pidła? „Karp przyklejony do niego ryjem”...

Podoba Wam się „black death metal” po śląsku?

Magda Słomka Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.