Trent Reznor: YouTube został zbudowany na kradzieżach

Jakub Gańko
15.06.2016 15:41
Trent Reznor: YouTube został zbudowany na kradzieżach Fot. Shooting Star / Sipa USA / East News + Bóg Pejnta

Lider Nine Inch Nails, który na co dzień sprawuje również funkcję dyrektora kreatywnego w Apple Music, w ostrych słowach skrytykował konkurencyjną usługę Google. Co mu się nie podoba w popularnym YouTubie?

Popularne przekleństwo, którego pochodzenie najczęściej przypisuje się Chińczykom, skazuje człowieka na życie w ciekawych czasach. Jego przewrotność idealnie pasuje do obecnego kształtu rynku muzycznego, który przez ostatnie dwie dekady zmienia swą formę tak dynamicznie, że nie nadążają za nim ani artyści, ani wielkie wytwórnie, a często i sami odbiorcy.

Tak jak jeszcze kilka lat temu kontrowersje wywoływały cyfrowe formaty sprzedaży albumów, tak dziś jeszcze większe dyskusje wywołują serwisy streamingowe. Wśród artystów - a więc zdawałoby się najbardziej zainteresowanych - panują skrajne opinie, które wcale nie pomagają wyrobić sobie zdania na ten temat. Słuchając otwartej krytyki platform w stylu Spotify z ust Rogera Watersa czy Rogera Daltreya, nietrudno zarzucić im lekkie oderwanie od dzisiejszej rzeczywistości.

Ciekawą przeciwwagą dla ich stanowisk jest Trent Reznor, który od lat eksperymentuje z cyfrowymi metodami dystrybucji swojej twórczości. Jeszcze w 2007 roku otwarcie nawoływał, by kraść z internetu album „Year Zero” Nine Inch Nails, któremu „chciwe dupki” z wytwórni przypisały zbyt wysoką cenę. Rok później wydał za pośrednictwem własnej strony internetowej krążki „Ghosts I-IV” oraz „The Slip”, udowadniając tym samym, że całkiem odnajduje się w nowych realiach.

Teraz jednak wyznał, że sam czuje się zagrożony jako artysta i nie jest pewien co do swojej finansowej przyszłości.

Poświęciłem całe życie temu zawodowi, a ludzie - z wielu powodów - nagle przestali odczuwać potrzebę płacenia takim jak ja. Miałem już takie chwile, że wskazywałem tylko palcem i się obrażałem jak stary pryk. Ale potem zdałem sobie sprawę, że trzeba się dostosować i znaleźć sposób, by polepszyć tę sytuację, zamiast tylko siedzieć i narzekać.

Co w tej sprawie zrobił Reznor? W pewien sposób sprzymierzył się z diabłem - w osobie Jimmy'ego Iovine'a, współzałożyciela Interscope Records i współtwórcy Beats Electronics - i przygotował z nim konkurencyjną usługę streamingową Beats Music, która po wykupieniu marki przez Apple została przekształcona w Apple Music.

Kiedy usiedliśmy nad tym kilka lat temu, nie było wątpliwości: to jest właśnie przyszłość. A ja wniosłem do tego piętno faktu, że wychowałem się na wcześniejszym systemie, gdzie dało się wyżyć ze sprzedaży fizycznych nośników. Życie miało sens, znałeś swoich wrogów i wiedziałeś, jak wydać własną muzykę... A w tym nowym zamęcie najbardziej interesowało mnie jako artystę - i co wciąż napędza moją współpracę z Jimmym - przywrócenie muzykom poczucia, że mają znów taką możliwość.

Wiemy już więc, że jako artysta - ale i biznesmen - wokalista Nine Inch Nails nie skreśla streamingu jako całej idei. Ma jednak jej wiele do zarzucenia w obecnej formie. Szczególnie konkurencyjnej usłudze firmy Google, która choć powstała przede wszystkim do streamowania wideo, jest powszechnie używana do słuchania muzyki.

Osobiście uważam, że YouTube to bardzo nieszczery biznes. Zbudowano go na darmowych, kradzionych materiałach i dzięki temu tak się rozrósł. Myślę, że jakikolwiek darmowy serwis jest nie fair. Swoje statystyki i miliony odsłon zawdzięcza mojej pracy i dziełom moich kolegów. Tak się z tym czuję. Próbujemy więc stworzyć alternatywę, na której da się zarobić, a artysta może kontrolować, gdzie trafia jego materiał.

Kwestie rozliczeń Spotify czy YouTube'a to najbardziej kontrowersyjna część działalności tych serwisów. Z jednej strony Spotify wypłaciło muzykom w 2015 roku ponad 1,5 mld euro - z drugiej: Phil Collen z Def Leppard wyznał, że artysta za milion odtworzeń swojego utworu otrzymuje zaledwie 12 funtów. Jeszcze gorzej jest w bezpłatnych usługach, które opierają się na reklamach - tak jak YouTube. Menedżer Metalliki wypowiedział się o nich w podobnym tonie co Reznor.

Być może aby cała sytuacja się unormowała, historia musi zatoczyć pełne koło. Dość wspomnieć, że płyty winylowe zarobiły w 2015 roku więcej niż usługa firmy Google, a i sam Reznor wspomniał je przy okazji swoich przewidywań przyszłości.

Nie odwrócimy się już od streamingowych przyzwyczajeń. Myślę, że nie da się uniknąć zmierzchu ściągania muzyki - spotka je podobny los co płyty CD. Ale sam zacząłem kolekcjonować winyle. Trochę z powodu nostalgii, ale chodzi też o fizyczność takiego dzieła, która przemawia do artysty. Wierzę, że te dwa światy mogą ze sobą współegzystować.

A Wy wierzycie, że jakakolwiek forma streamingu może być dobra dla artystów?

Jakub Gańko Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.