Titanic jednak nie uderzył w lodowiec? Zaskakujące nowe teorie naukowców

Katastrofa statku pasażerskiego Titanic po ponad 100 latach nadal nas ekscytuje, a niektórym badaczom spędza sen z powiek. Ci chcą bowiem dociekliwie dowiedzieć się wszystkiego na temat zatonięcia tego ówczesnego cudu technologicznego.
Nowe zdjęcia udowadniają, że Titanic wcale nie uderzył o lodowiec?
Nowe zdjęcia 3D mogą pomóc naukowcom w ustaleniu tego, co naprawdę się przydarzyło Titanicowi ponad 100 lat temu. Jak pewnie doskonale wiecie, statek pasażerski wypłynął z portu w Southampton w kwietniu 1912 roku. Kierunkiem był Nowy Jork, a pasażerami tysiące osób, które chciały rozpocząć nowe życie w Stanach Zjednoczonych.
Niestety, w trakcie podróży doszło do katastrofy. Według zapisów, Titanic uderzył w lodowiec 15 kwietnia 1912 roku, a dziura wytworzona w boku statku sprawiła, że woda zaczęła się wlewać na pokład, zatapiając statek. I chociaż według ówczesnych naukowców był określany "niezatapialnym", to dzisiaj ten leży na dnie oceanu.
Szacuje się, że katastrofa pochłonęła ponad 1500 z ponad 2000 pasażerów, którzy byli na pokładzie Titanica.
Teraz okazuje się jednak, że Titanic mógł zatonąć wcale nie przez uderzenie w lodowiec, tylko coś innego. Jak twierdzi Parks Stephenson, który od lat zajmuje się sprawą Titanica, nowe zdjęcia 3D mogą sugerować, że statek trafił na mieliznę:
Mamy coraz większą ilość dowodów na to, że Titanic nie uderzył bokiem w lodowiec. Statek mógł tak naprawdę utknąć na zanurzonej półce lodu. To był pierwszy scenariusz, który zakładali dziennikarze w Londynie w 1912 roku. Istnieje więc szansa, że jeszcze nie słyszeliśmy prawdziwej wersji wydarzeń.
Obecnie statek leży zanurzony prawie 4 kilometry pod taflą Oceanu Atlantyckiego. Mimo trudnych warunków, naukowcy mieli okazję zrobić ponad 70 tysięcy zdjęć wraku z różnych perspektyw, dzięki którym stworzyli nowe modele 3D. Stephenson nie mógł uwierzyć w to, co widział i wierzy, że to może być klucz do odkrycia tajemnicy:
Te pokazują nam prawdziwy obecny stan tego wraku. Nie rozumiemy tego, jak wyglądała kolizja statku z lodowcem. Zresztą nie wiemy, czy aby na pewno uderzył w sterburtę, jak pokazywały nam filmy - być może utknęła na niewidocznej zatoniętej czapie lodu.
Statek jest oczywiście w opłakanym stanie - przez ostatni wiek tkwił na dnie oceanu i powoli się rozpada. Do tego jak opowiada Gerhard Seiffert, który pracuje przy projekcie tworzącym cyfrowe zdjęcia:
To jest prawie na 4000 metrów głębokości, gdzie są też mocne prądy. No i nie możemy nic dotykać, żeby nie zniszczyć wraku. A kolejnym wyzwaniem jest to, że musimy mieć zdjęcie każdego centymetra kwadratowego - nawet tych nudnych miejsc, gdzie jest tylko błoto.
Oceń artykuł