Twórcy ginu nasyconego odchodami słonia twierdzą, że ich produkt nie jest "g*wniany"

Twórcy pochodzącego z RPA trunku wyjaśniają, że decyzja o wykorzystania odchodów słonia nie jest tylko tanim chwytem reklamowym.
Autorzy Inglovu Gin wpadli na pomysł w zeszłym roku po tym, jak dowiedzieli się, że słonie jedzą szerokie spektrum owoców i kwiatów, a są w stanie przetrawić jedynie 1/3 z nich. Oznacza to, że w ich odchodach znajduje się bardzo wiele różnych roślin, które można wykorzystać przy tworzeniu napoju.
Gin z odchodów
Pomysłodawczynią była Paula Ansley, która namówiła do swojego pomysłu męża Lesa. Paula wpadła na niego gdy była na safari i usłyszała od strażnika przyrody, w jaki sposób przebiega proces trawienia u słonia.
Małżeństwo zdecydowało się zamówić partię odchodów słoni, która trafiła do nich z parku, w którym odbyli safari. Para naukowców zaczęła następnie obmyślać proces wytwarzania alkoholu.
Smak ginu jest podobno "lekko pikantny, ziemisty, drewniany". Każda butelka jest opisana datą i miejscem, w którym zebrano odchody słonia. Aby stworzyć około 3500 butelek, małżeństwo wykorzystuje pięć wielkich toreb odchodów, które są wysuszane i myte, aby nie było w nich brudów i piasku. Ostatecznie jedyne co pozostaje to owoce, liście, kwiaty i kora, które zjadają zwierzęta.
Te rośliny są następnie sterylizowane, ponownie suszone i umieszczane w szafce wentylacyjnej.
Pierwsza reakcja ludzie jest zawsze "Co? Nie ma szans". Jednak wiele osób i tak chce go spróbować. Zresztą gdy wyjaśniamy im, w jaki sposób działa system trawienny słoni wszystko okazuje się bardziej zrozumiałe.
- wyjaśnia mąż Pauli, Les Ansley.
Cena ginu to około 32 dolary, czyli trochę ponad 132 złote.
Gin jest dużym hitem wśród turystów, którzy szukają wyjątkowej pamiątki i historii wartej opowiedzenia.
Zobacz także: Czy piwo inspirowane Guns N' Roses zostanie wycofane? Nowe informacje w sprawie
Oceń artykuł