Czy wiesz, że "Indiana Jones" wykorzystał pierwotne zakończenie "Powrotu do przyszłości"?

Wielki Scottcie! Mało brakowało, a "Powrót do przyszłości" zakończyłby się zupełnie inaczej. Jak miał wyglądać oryginalny finał kultowej produkcji?
Czy istnieje bardziej popularna komedia science fiction z lat 80. niż "Powrót do przyszłości"? Film Roberta Zemeckisa na stałe zapisał się jako ikona popkultury i jest chętnie oglądany do dziś - 35 lat po premierze pierwszej części niezapomnianej trylogii. Okazuje się jednak, że dobrze znana historia o nastolatku podróżującym w czasie miała wyglądać początkowo zupełnie inaczej.
"Powrót do przyszłości" - jak oryginalnie miał się zakończyć kultowy film?
Każdy z fanów "Powrotu do przyszłości" doskonale wie, że zanim Robert Zemeckis i Bob Gale stworzyli swoje słynne dzieło, mieli po drodze wiele pomysłów, które finalnie nie weszły w życie. Na przykład doktor Brown miał mieć szympansa zamiast psa, a Marty McFly został napisany jako o wiele mroczniejsza postać - nastolatek ze skłonnościami samobójczymi. Twórcy byli tak krytycznie nastawieni do swojego filmu, że pod koniec zdjęć, postanowili nakręcić wszystko od początku. Pierwotnie w Marty'ego nie wcielał się Michael J. Fox, tylko Eric Stoltz.
Stolz nie był jednak jedynym aktorem, który próbował dostać główną rolę w "Powrocie do przyszłości". Na castingu pojawili się również Ben Stiller oraz znany z serialu "Dwóch i pół" Jon Cryer. Obaj aktorzy zostali wywołani do Twitterowej tablicy przez konto wytwórni Amblin, która odpowiadała za film. Wszystko w ramach promocji specjalnego wydania "Powrotu do przyszłości" z okazji 35-lecia tytułu. W dodatkach mają się bowiem pojawić nagrania z castingu Stillera i Cryera.
"Powrót do przyszłości" po raz pierwszy w 4K Ultra HD z okazji 35-lecia premiery. Najbardziej ekscytującą częścią tego zestawu są załączone, nigdy niepublikowane nagrania z castingu z Jonem Cryerem i Benem Stillerem, którzy byli przesłuchiwani do roli Marty'ego.
Stiller odniósł się do postu Amblin, żartując, że kompletnie wyparł ten epizod ze swojego życia z pamięci. Cryer ma najwyraźniej lepszą pamięć, bo przy okazji postanowił wrócić wspomnieniami do momentu castingu i zdradził, jak wyglądała pierwotna wersja scenariusza "Powrotu do przyszłości", którą dostał od twórców.
[Michaelowi J. Foxowi] z pewnością nie groziło żadne niebezpieczeństwo również z mojej strony. Ale scenariusz "Powrotu do przyszłości", który czytałem przed moim castingiem, BARDZO SIĘ RÓŻNIŁ od tego, co widzieliśmy na ekranie. Film zaczynał się od Marty'ego McFly grającego motyw z "Bliskich spotkań trzeciego stopnia" na swojej elektrycznej gitarze, podczas piracenia tego filmu na kasetę VHS. A wehikuł czasu nie był Deloreanem, który jeździł 88 mil na godzinę i miał 1,21 gigawatów mocy, tylko... cóż, wehikułem czasu, który potrzebował rozszczepienia jądra atomowego, a sekretnym składnikiem potrzebnym do jego działania była... Coca-Cola (przysięgam na boga).Finałowa sekwencja nie zawierała w sobie wieży zegarowej ani pioruna. Zamiast tego Marty zakradł się z wehikułem do miejsca, w którym testowano bomby atomowe, by być blisko rozszczepienia jądra atomowego, żeby maszyna mogła zadziałać. Obszar testowy jest pieczołowicie przygotowany i odwzorowuje osiedle na przedmieściach z manekinami zamiast ludzi, by zasymulować efekt wybuchu atomowego w amerykańskim miasteczku. Dociera na miejsce z wehikułem czasu, bomba atomowa ma już wybuchnąć, sięga po Coca-Colę, trwa odliczanie: 10, 9, 8..., kiedy potyka się i upuszcza butelkę!! Spada na ziemie i się roztrzaskuje. Nie ma Coli! Panikuje (co jest zrozumiałe), ale nagle przypomina sobie: jest w latach 50. i każdy szanujący się amerykański dom miał w tamtych czasach butelkę Coli w... lodówce! Sprawdza i upewnia się, że w środku znajduje się jedna butelka.Nalewa Colę do wehikułu, ale nagle zdaje sobie sprawę... O cholera! Musi coś wymyślić, żeby przetrwać eksplozję atomową! Znowu panikuje. Ale wtedy dociera do niego, że obok stoi ołowiane pudło znane lepiej jako... lodówka. Włazi do środka, zamyka za sobą drzwiczki, bomba wybucha, wehikuł się aktywuje i w tym samym czasie wraca do przyszłości.
Hardkorowi fani "Powrotu do przyszłości" zapewne słyszeli już o tej wersji scenariusza do filmu. Do tej pory opowieść nie padła jednak z ust (a raczej spod pióra) aktora, który finalnie nie dostał roli. Jak widać, "Powrót do przyszłości" mógł wyglądać zupełnie inaczej.
W przyrodzie jednak nic nie ginie. Jednym z producentów serii był sam Steven Spielberg, który po latach postanowił wykorzystać niezrealizowany pomysł w swoim filmie - "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki". Bardzo podobna sekwencja pojawia się w czwartej części przygód Indy'ego.
Ile jeszcze tajemnic skrywa "Powrót do przyszłości"? Być może dowiemy się za jakiś czas.
Zobacz też: Christopher Lloyd i Michael J. Fox znowu razem. Zobacz gwiazdy "Powrotu do przyszłości" na wspólnym zdjęciu
Oceń artykuł