Dwayne Johnson nabija się ze swojej roli w „Królu Skorpionie”

Nie ma to jak mieć trochę dystansu do siebie, a Dwayne Johnson ma go całe pokłady. Pewnie dlatego zdecydował się skomentować swój występ w „Królu Skorpionie”.
Przed 2001 rokiem był znany masom jako zapaśnik The Rock, który to uwielbiał gotować (taki żarcik). Później jednak pojawiła się dla niego możliwość wystąpienia na wielkim ekranie w kontynuacji „Mumii” z 1999 roku, będącej ogromnym sukcesem finansowym. Obraz zarobił przeszło 415 milionów dolarów, przy stosunkowo niskim 80-milionowym budżecie.
Oto jak Dwayne Johnson opisał swoje pierwsze kroki na planie zdjęciowym hollywoodzkiego filmu:
Byłem na środku pustyni Sahara kręcąc „Mumia powraca”. Byłem wtedy chory, a z mojego ciała wychodziły rzeczy, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Po każdym ujęciu podchodził do mnie reżyser Stephen Sommers, żeby okryć mnie kocem, bo zamarzałem pomimo wysokiej temperatury. Co i raz pytał mnie czy mogę kontynuować. Nie chciałem przestawać.
W jaki jednak sposób aktor dowiedział się, że powstanie spin-off filmu, a on sam po raz pierwszy wystąpi w głównej roli?
Zadzwoniłem do mojego agenta, a on przez telefon powiedział mi, że ma dla mnie wspaniałe wieści. Dowiedział się, że twórcy oglądali materiał ze mną i chcą poświęcić mojej postaci cały osobny film. I tak oto narodziła się moja kariera w Hollywood.
Zobaczcie fragmenty „Króla Skorpiona” z zabawnym komentarzem Dwayne'a Johnsona, w którym nabija się sam z siebie, w tym ze swojego łuku brwiowego. To trzeba zobaczyć:
Najlepiej zarabiającego aktora 2016 roku w najbliższym czasie będzie można zobaczyć w „Szybkich i wściekłych 8”, „Słonecznym patrolu” czy też w „Jumanji”.
Oceń artykuł