Fan zauważył w filmie „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi” błąd, który mógł zmienić losy całego uniwersum

Widzowie VIII epizodu „Star Wars” są bezlitośni. Wytknęli kolejny błąd Riana Johnsona.
Wpadki na planie się zdarzają i wie o tym każdy, kto obcował z filmem, stojąc po drugiej stronie kamery. Czasem ledwo zauważalny błąd wchodzi do finalnej produkcji i jest jedynie markowany w taki sposób, żeby przeciętni widzowie nie wyłapali go podczas seansu. Istnieje jednak taki rodzaj odbiorców, którzy analizują film klatka po klatce. W przypadku „Gwiezdnych Wojen: Ostatnich Jedi” jest to o tyle łatwe, że pod koniec marca ukazała się domowa edycja filmu. Jeden z widzów postanowił wykorzystać okazję i wytknąć Rianowi Johnsonowi błąd, który mógł zaważyć na losach całej odległej galaktyki.
„Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi” - znikające ostrze
Jedną z bardziej spektakularnych scen w filmie, był pojedynek w sali tronowej Snoke'a (Andy Serkis). Chodzi nie tylko o doznania wizualne, ale również zaskakujący koniec przywódcy Najwyższego Porządku i niecodzienny alians pomiędzy Rey (Daisy Ridely) i Kylo Renem (Adam Driver). Po śmierci tajemniczego złoczyńcy bohaterowie zostają zaatakowani przez gwardię Snoke'a. W jednym z ujęć ostrze wojownika nagle... znika. Ten fragment zauważył Paul Bank, który zamieścił go na Twitterze.
Choreograf: „Ale proszę pana, może i to fajnie wygląda, ale skoro czerwony strażnik ma dwa sztylety, mógłby dźgnąć Rey od tyłu”Reżyser: „Po prostu wytniemy jeden z nich w połowie sekwencji, nikt nie zauważy”
Oczywiście strażnik posługujący się mieczami z łatwością mógł ugodzić Rey w plecy. Rana jednak nie jest widoczna, a ostrze tajemniczo znika. Gwardzista powinien zabić młodą Jedi lub co najmniej poważnie ranić. To mogłoby całkowicie zmienić kierunek, w którym potoczyły się dalsze wydarzenia VIII epizodu. Rian Johnson zdawał sobie z tego sprawę, więc zdecydował się na zakamuflowanie pomyłki. Humorystyczny komentarz prawdopodobnie w identycznej formie można było usłyszeć podczas procesu postprodukcji. Tego typu zabiegi są często stosowane ze względu na wysokie koszty ewentualnych dokrętek.
Jednak błąd Johnsona nie jest niczym nowym, jeśli chodzi o serię „Star Wars”. Zanim pojawią się kolejne głosy, że reżyser zrujnował markę, należy zrobić kilka wdechów i na spokojnie przeanalizować poprzednie epizody. W każdej z poprzednich części możemy znaleźć masę podobnych wpadek, które reżyserzy postanowili zignorować. W końcu podczas kinowego seansu, mało który widz ma okazję przyglądać się szczegółom. Z drugiej strony od produkcji pokroju „Star Wars” fani wymagają najwyższej dbałości o każdy element filmu.
Czy w filmie „Han Solo: Gwiezdne wojny – historie” również pojawią się tego typu błędy? Przekonamy się już 25 maja 2018 roku.
Oceń artykuł