Najpierw Harry Potter, teraz "Avengers: Endgame". Fani kolejnego filmu oskarżają "Gwiezdne wojny IX" o kradzież

24.12.2019 13:35
Avengers: Endgame|undefined Fot. materiały prasowe/Disney

Patrząc na "Avengers: Endgame" i "Gwiezdne wojny IX" można mieć wrażenie, że produkcje są do siebie koncepcyjnie bardzo podobne - obydwie kończą pewną sagę. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że będą ją kończyć w tak podobny sposób. 

UWAGA! W tekście są oczywiście spoilery dotyczące "Skywalker. Odrodzenie" oraz "Avengers: Endgame", więc czytacie na własną odpowiedzialność. 

W 2019 roku poznaliśmy zakończenie dwóch sag - tej o oryginalnej drużynie Avengers oraz tej o klanie Skywalkerów. Jedna z nich była kulminacją 10 lat składnego tworzenia całego uniwersum, realizowana pod jednym banerem i wizją jednego człowieka przez niezliczoną ilość osób. Druga zaś była rozłożona na ponad 40 lat i była wizją kilku osób, które nie do końca wiedziały co chcą osiągnąć, a jeśli wierzyć teoriom spiskowym, niemalże aktywnie starały się zaszkodzić sobie nawzajem. 

Star Wars IX kradło od Avengers: Endgame?

Zapewne wiecie, które słowa opisują "Avengers: Endgame", a które "Skywalker. Odrodzenie". Okazuje się jednak, że "Gwiezdnym wojnom" do superbohaterskich przygód Najpotężniejszych Herosów Ziemi wcale nie jest daleko. Fani Marvela zauważyli bowiem kilka ogromnych podobieństw między obydwoma filmami, zwłaszcza jeśli chodzi o finały obydwóch dzieł. Po pierwsze - obydwa "dobre" ugrupowania muszą zmierzyć się ze złoczyńcą, którego znaliśmy wcześniej. Chodzi oczywiście o Thanosa, którego znamy już z pierwszych "Avengers" oraz o Imperatora Palpatine'a, straszącego nas już od "Imperium Kontratakuje".

Przeczytaj także

W obydwóch filmach następuje moment typu "po twojej lewej". W "Endgame" oznacza on powrót wszystkich poległych wcześniej herosów, którzy wrócili do życia, a w "Skywalker. Odrodzenie" jest to pojawienie się Lando z posiłkami z całej galaktyki. Oprócz tego mamy jeszcze jeden z najbardziej oczywistych fragmentów, czyli "Jestem wszystkimi Jedi", które odpowiada na "Jestem Iron Man", a także poświęcenie życia przez jednego z herosów (bo chyba tak możemy nazwać Bena Solo pod koniec IX epizodu "Gwiezdnych wojen").

Oczywiście, żaden z filmów Ameryki nie odkrył - ratunek herosów w ostatnim momencie jest zabiegiem filmowym znanym od pokoleń, heroiczne poświęcenie życia również, ale parafraza słów kończących pojedynek między "największym złym" a "największym dobrym" już budzi pewien niesmak. Czyżby J.J. Abrams za bardzo zainspirował się pracą kolegów po fachu?

Zobacz także: Wiemy, co Finn chciał powiedzieć Rey w "Gwiezdnych wojnach IX". Tego się nie spodziewaliście

Kamil Kacperski
Kamil Kacperski Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.