„Ostatni komers”, reż. Dawid Nickel – Seks, Fejs i ukryte pragnienia [RECENZJA]

„Ostatni komers”, niczym „Ostatni seans filmowy” Petera Bogdanovicha, przedstawia grupę nastolatków z małej miejscowości, która stara się zabić nudę, prowadząc z pozoru beztroskie życie. I podobnie jak to oscarowe dzieło, czyni to w fantastyczny i bezpretensjonalny sposób.
„Ostatni komers” to debiutancki film Dawida Nickela, nagrodzony m.in. na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w ramach konkursu filmów mikrobudżetowych. Ta skromna produkcja (jej budżet wynosił zaledwie 700 tysięcy złotych) jeszcze przed swoją ogólnopolską premierą została okrzyknięta najlepszym debiutem roku i jednym z najlepszych filmów o młodzieży w historii polskiej kinematografii. Czy słusznie? Jak najbardziej. Już spieszę tłumaczyć, dlaczego.
Czekając na komers
Akcja „Ostatniego komersu” toczy się w niewielkiej miejscowości gdzieś w Polsce. Krążąc pomiędzy blokami, domkami, kościołem, szkołą i lokalnym basenem, grupa gimnazjalistów wyczekuje imprezy wieńczącej pewien etap ich dorastania. Oliwia (Nel Kaczmarek) w przerwach między publikowaniem zdjęć na Fejsie, a sprawdzaniem ilości lajków, wkręca koleżanki, że spotyka się ze starszym, wysportowanym kolegą, podczas gdy tak naprawdę romansuje z rówieśnikiem o ksywie Chomik (Jakub Wróblewski). W tym samym czasie Monika i Tomek (Sandra Drzymalska i Mikołaj Matczak) – rodzeństwo „z domków” – spędza czas z wytatuowanym dresiarzem (który podobno kiblował!), przyspieszającym bicie serca ich obojga. On zaś nie potrafi oderwać wzroku od sąsiadki z naprzeciwka (w roli sąsiadki - Agnieszka Żulewska).
Fabuła filmu została częściowo oparta na powieści „Ma być czysto” Anny Cieplak, w większości zaś na autentycznych sytuacjach z życia Nickela i jego znajomych. I może właśnie dlatego reżyserowi tak skutecznie udało się stworzyć realistyczny obraz młodzieży. Celowo używam tutaj określenia „obraz młodzieży”, a nie „obraz pokolenia”. Bo choć w rozmowach bohaterów przewijają się typowo współczesne wątki (szczególnie jeśli chodzi o social media), wiele elementów tego dzieła (jak choćby rozbrzmiewające w zwiastunie „Explosion”) sugeruje, że jego akcja toczy się w latach, kiedy do gimnazjum uczęszczał 32-letni dziś reżyser. Nie jest to jednak żaden błąd twórców, a jedynie jeden z dowodów na to, że nie ma znaczenia, czy „Ostatni komers” opowiada o pierwszym (2002) czy o ostatnim komersie (2019) w Polsce. Kolejne to genialna scenografia Jany Łączyńskiej i Macieja Krajewskiego, kostiumy Mileny Liebe, a także zdjęcia Michała Pukowca zrealizowane w formacie 4:3 (tak jak przed laty i prawie tak jak na Instagramie).
Nie taki nastolatek straszny, jak go malują
Dawid Nickel w warstwie wizualnej prezentuje nam szarą rzeczywistość przepuszczoną przez instagramowy filtr, lecz na poziomie zachowań i emocji bohaterów z dokumentalną precyzją przedstawia 15-latków takimi, jakimi są naprawdę. I jakimi byli 10 czy 15 lat temu. Chłopcy i dziewczęta ukazani w „Ostatnim komersie” nawiązują pierwsze intymne relacje i przeżywają pierwsze zawody miłosne. Są w tym wszystkim kompletnie pogubieni, skrępowani i pokraczni, jednocześnie pozując na wyzwolonych i doświadczonych. Choć oczywiście są zapatrzeni w przekazy płynące z amerykańskiej popkultury i wszechobecnych social mediów, sporo przeklinają i uwielbiają się przechwalać (szczególnie w kwestiach seksu), nie są w żaden sposób przerysowani. W filmie Nickela nie ma takich kanonicznych elementów amerykańskiego kina dla młodzieży, jak szkolna rywalizacja o popularność czy budowanie pozycji na upokarzaniu innych. Nastolatkowie w „Ostatnim komersie” oczywiście chcą być fajni i lubiani, ale raczej nie robią tego cudzym kosztem. Nie są może dla siebie przesadnie mili, ale nie są też okrutni i agresywni. A w kwestiach seksu zdecydowanie więcej mówią, niż robią.
Nickel patrzy na to wszystko z dużą empatią i wyrozumiałością, bez cienia krytyki czy wyśmiewania, ale też bez romantyzowania czy przesadnego dramatyzowania ich historii. Widzimy to zarówno w wątku Oliwii, która wraz ze swoim chłopakiem wpada w tarapaty, jak i w historii Tomka, która w 90% innych filmów zakończyłaby się wielką tragedią. Jednak nie w „Ostatnim komersie”, gdzie widzimy po prostu jej bardzo życiowy finał. Ktoś się zakochał bez wzajemności, ktoś przeżył swój pierwszy raz, a ktoś inny zaliczył wpadkę i teraz musi zmierzyć się z jej konsekwencjami. Każde z tych wydarzeń wybrzmiewa z właściwą mu mocą.
Niezwykły film o zwyczajnej młodzieży
Pod tym względem „Ostatni komers” bardzo przypomina oscarowy „Lady Bird”, jednocześnie różniąc się od niemal wszystkiego, co w ostatnich latach widzieliśmy w polskim kinie. Nasza rodzima kinematografia z XXI wieku przyzwyczaiła nas do obrazów skrajnej nędzy i patologii oraz do odrealnionych do granic możliwości historii pięknych i bogatych mieszkańców dużych miast. We współczesnym polskim kinie zwykli ludzie praktycznie nie istnieją, nikt nie poświęca uwagi ich zwykłym, codziennym historiom. Być może dlatego, że powszechnie życie przeciętnych mieszkańców blokowisk uznaje się za nieciekawe. A być może dlatego, że mało kto ma odwagę, by o ich „nieciekawym” życiu opowiedzieć, oraz umiejętności, by zrobić to w zajmujący sposób.
Dobrze, że tej odwagi nie zabrakło Dawidowi Nickelowi, gdyż jego świeże spojrzenie na nastolatków jest naprawdę na wagę złota. W „Ostatnim komersie” znajdziemy zarówno elementy dramatyczne, jak i komiczne. Będziemy mieli okazję się wzruszyć, zaśmiać i podziwiać zmysłowe sceny erotyczne – a wszystko to w filmie o „zwykłym, szarym” życiu młodych mieszkańców małej miejscowości. Reżyser wykazał się doskonałym zmysłem obserwacyjnym, budując ich świat i – co niezwykle istotne – pisząc dialogi, które w ustach młodych bohaterów nie brzmią ani trochę sztucznie. Oczywiście nie osiągnąłby tego bez świetnych aktorów, którzy pomimo znacznie wyższego niż ich bohaterowie wieku, (również dzięki pomocy kostiumografów i charakteryzatorek) wypadli bardzo naturalnie w rolach 15-latków. Udało się to nawet naturszczykowi (Michał Sitnicki), który kreując rolę młodocianego dresiarza o pseudonimie „Łysy”, zaskakująco dobrze oddał zniuansowane emocje, w jakie wyposażył jego bohatera reżyser.
Kto pokocha film „Ostatni komers”?
Czy przedstawiciele dzisiejszej młodzieży podobnie ocenią realizm „Ostatniego komersu”, utożsamią się z jego bohaterami i dadzą temu wyraz w social mediach? Przekonamy się już niebawem. Za to na pewno wielu dorosłych, oglądając ten film, pobłażliwie uśmiechnie się do swoich wspomnień sprzed kilkunastu lat.
„Ostatni komers” zadebiutował na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie zdobył m.in. Nagrodę w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych oraz Nagrodę Jury Młodzieżowego. Natomiast podczas zakończonego 19 czerwca 2021 festiwalu Młodzi i Film wcielający się w rolę Tomka Mikołaj Matczak otrzymał pozaregulaminową Nagrodę Jury za rolę gender. „Ostatni komers” jest obecnie wyświetlany w kinach. Ogólnopolska premiera filmu odbyła się 18 czerwca 2021 roku.
Ocena: 8/10
Oceń artykuł