„Ready Player One” - jak pierwsi widzowie oceniają nowy film Stevena Spielberga?

Na festiwalu SXSW 2018 odbył się przedpremierowy pokaz filmu „Ready Player One”. Czy miszmasz popkultury ostatnich kilku dekad przypadł widzom do gustu?
Steven Spielberg skończył pod koniec 2017 roku 71 lat, ale nie zamiera przechodzić na emeryturę. Słynny filmowiec niebawem pokaże światu swoje najnowsze dzieło. Film, który na długo przed premierą okrzyknięto mianem „kultowego”. Wszystko z powodu elementów pop kultury ostatnich kilkudziesięciu lat, ukrytych w fabule. Mowa oczywiście o produkcji zatytułowanej „Ready Player One”, której pokaz przedpremierowy miał miejsce podczas festiwalu SXSW 2018. W sieci pojawiły się już pierwsze reakcje widzów nowego filmu Spielberga.
„Ready Player One” - pierwsze reakcje widzów
Na długo przed skończeniem filmu, zarzucano mu, że jego jedynym walorem są odniesienia do wielu tekstów kultury popularnej. W dobie sequeli, prequeli i remake'ów, kiedy widzowie wolą oglądać to, co już dobrze znają, a producenci nie chcą ryzykować utopienia dużej ilości pieniędzy w filmy, które nie muszą się spodobać, ekranizacja powieści Ernesta Cline'a wydaje się dość zapobiegawczym krokiem. Spielberg do tej pory słynął z produkcji, które przekraczały granice, lub wyznaczały drogę innym twórcom. Trudno jednak oceniać coś, czego się nie widziało. Jak na „Ready Player One” zareagowali pierwsi widzowie?
Opinie są różne, chociaż przeważają pozytywne reakcje.
„Ready Player One” to klasyczny Spielberg. Pewnie, są odniesienia, mordercze efekty specjalne i świetny soundtrack z lat 80., ale też wdzięk, serce, humor i fantastyczna muzyka Alana Silvestri. Kocham ten film, tak jak tłum na SXSW. Ekscytujcie się, czekając na niego!
„Ready Player One” to wygląda, jakby Spielberg naoglądał się masy filmów Luca Bessona i zadecydował go prześcignąć. Z punktu widzenia czysto widowiskowego to jeden z najbardziej niesamowitych rzeczy, jaka powstała. Nie nie doceniajcie Steve'a.
„Ready Player One” to dużo zabawy. Ci, którzy tkwią w trybie hejtera przed obejrzeniem, będą rozczarowani.
„Ready Player One”: dobry Boże, byłem w błędzie co do tego filmu. Jest bardzo zabawny i staje się antytezą powieści Cline’a, jeśli chodzi o jakoś. Nie było przegięcia odniesień, ale byłem bliski stwierdzenia, że dla mnie to za dużo.
Moja twarz podczas każdej sekundy „Ready Player One” - dosłownie.
„Ready Player One” zakłada, że grube ryby, które eksploatują kulturę fanowską dla zysku to złoczyńcy. Ta ironia przyprawia mnie o ból głowy. To nie jest laurka do pop kultury. To ukłon w stronę nostalgii. Nie oferuje nic nowego ani ekscytującego.
Jak widać, ci widzowie, którzy lubią efekty specjalne i odniesienia do innych dzieł będą czuli się jak w raju. Bardziej wymagający kinomani raczej nie postawią „Ready Player One” na półce obok takich produkcji Spielberga jak „Poszukiwacze zagubionej Arki”, „E.T.”, czy „Park Jurajski”. Z drugiej strony nie zapominajmy, że reżyser w 2017 stworzył o wiele poważniejszą „Czwartą władzę”, która była nominowana do Oscara. Fanów Spielberga boli jednak, że z jednego z twórców Kina Nowej Przygody, powoli zmienia się w kolejnego filmowca odcinającego kupony od niegdysiejszej sławy.
Jak rzeczywiście przedstawia się „Ready Player One”? Będziecie mogli przekonać się na własnej skórze już 6 kwietnia 2018 roku, kiedy produkcja wejdzie do polskich kin.
Oceń artykuł