Natalia Nowecka
23.04.2020 13:39
Natalia Nowecka
23.04.2020 13:39

"Tyler Rake: Ocalenie" (ang. "Extraction") to wyprodukowana przez braci Russo, oparta na scenariuszu Joe Russo, adaptacja komiksu autorstwa rzeczonych braci i Ande Parksa. A główną rolę gra tutaj Chris Hemstworth. Reasumując - fani MCU z pewnością zacierają już rączki. My już film widzieliśmy i oceniamy, czy spełnia oczekiwania.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Jako osoba ceniąca wyżej fabułę niż akcję, muszę przyznać, miałam niemały problem z ocenieniem tego filmu. Bowiem z jednej strony fabuła jest szczątkowa, na wskroś stereotypowa i stanowi jedynie pretekst do pędzącej na łeb ma szyję akcji, z drugiej jednak "Tyler Rake: Ocalenie" jest naprawdę dobry w tym, czym jest. A jest trzymającym w napięciu, typowym "akcyjniakiem", który wrzuca nas w wir wydarzeń i praktycznie nie zwalnia tempa aż do poruszającego finału. 

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Poznajemy tu historię tytułowego najemnika, który struga obojętnego buraka, choć już na pierwszy rzut oka widać, że na barkach dźwiga olbrzymie brzemię i doprawdy już nie może się doczekać, by opuścić ten świat. Podejmuje się on misji uratowania synka narkotykowego bossa, który przetrzymywany jest w mieście Dhaka, stolicy Bangladeszu. Bez zbędnych ceregieli, zwinnie lądujemy w przeludnionym mieście pełnym bezprawia, gdzie ufać nie można nawet dzieciom, a jedna chwila nieuwagi może kosztować życie.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Film błyszczy scenami akcji. Sekwencje walk, pościgów i strzelanin aż kipią od pieczołowicie przygotowanych, niebanalnych choreografii, a praca kamery robi świetne wrażenie. Miłośnicy poszukiwania ukrytych cięć, którzy z lubością analizowali "1917", otrzymują tutaj 12-minutową sekwencję pościgu, kończącego się ucieczką po korytarzach i dachach budynków i licznymi potyczkami - wszystko w (bodaj) jednym ujęciu! Sprawia to, że poziom adrenaliny wzrasta nam diametralnie i wprost nie jesteśmy w stanie oderwać oczu od ekranu.

Na szczególną pochwałę zasługuje też klimat filmu i oddanie realiów dusznego, zatłoczonego miasta pełnego nędzy i bezprawia. Aktorsko również nie mam nic do zarzucenia i choć wolę Chrisa w komediach, tutaj - choć nie prezentuje niczego nowego - dzięki swojej niezaprzeczalnej charyzmie sprawdza się bardzo dobrze. Dokładnie w ten sam sposób można ocenić film jako całość. "Tyler Rake: Ocalenie" nie jest niczym odkrywczym, ani oryginalnym. Nie wnosi do swojego gatunku absolutnie nic nowego. Mimo to ogląda się go naprawdę dobrze. Jest filmem samoświadomym, który doskonale odnajduje się w ramach swojego gatunku. Jeśli zatem lubicie filmy akcji i akurat macie wolny wieczór - odpalcie film Sama Hargrave'a, który już jutro pojawi się w bibliotece Netfliksa.

Ocena: 7/10

Zobacz też: Bo do tańca trzeba dwojga. Recenzja serialu "Ostatni taniec" o Chicago Bulls i Michaelu Jordanie 

Natalia Nowecka Redaktor antyradia
Polub Antyradio na Facebooku
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.