Bruce Dickinson o zagrożeniu terroryzmem na koncertach

Po wielu latach wokalista Iron Maiden ponownie odwiedził Sarajewo, gdzie w jednym z wywiadów opowiadając o pamiętnym koncercie, nawiązał do obecnych niebezpiecznych czasów.
W roku 1994 doszło do nietuzinkowego wydarzenia. Bruce Dickinson wraz ze swoim solowym zespołem dał koncert w oblężonym Sarajewie, które było odcięte od świata.
Pod koniec 2015 roku muzyk ponownie zawitał do miasta, by opowiedzieć o tamtych wydarzeniach. Wkrótce ma pojawić się dokument „Scream For Me Sarajevo”, który będzie dotyczyć tych zdarzeń. Za film odpowiedzialny jest Prime Time Productions i powstaje pod czujnym okiem Jasenko Pasica.
W związku z tym muzyk opowiedział o swojej ryzykownej wówczas decyzji. Artysta nie żałuje, że się na to zdecydował i zamierza dalej występować nawet w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach:
Osobiście będę grać bez względu na wszystko. Mam na myśli to, że była to moja i zespołu decyzja w 1994, bo powiedzieliśmy sobie: „Tak, jesteśmy wystarczająco szaleni, by spróbować pojechać do Sarajewa, gdzie toczy się wojna i zagrać koncert. Nie jesteśmy pewni kiedy uda się nam wrócić”.
Oczywiście ta sytuacja od razu nasunęła skojarzenie z tragedią, która miała miejsce w 2015 roku. 13 listopada w paryskim klubie doszło do zamachu terrorystycznego podczas koncertu Eagles of Death Metal, w wyniku którego zginęło 89 osób. Wśród ofiar znalazł się Nick Alexander, który zajmował się sprzedażą pamiątek zespołu.
Bruce Dickinson odniósł się również do tych tragicznych wydarzeń:
Ci biedni ludzie, którzy poszli na koncert Eagles of Death Metal w Bataclan nie mieli wyboru - byli niewinni w pełnym tego słowa znaczeniu. Oczywiście nikt nie wiedział, że to miejsce stanie się celem ataku.
Muzyk stwierdził, że trzeba być gotowym na wszystko i podejmować decyzje odnośnie tego, czy zagrożenie ze strony osób, które mogą deklarować ataki w czasie koncertów, jest realne, czy też nie:
Nie możesz być odpowiedzialny za szaleńców, którzy zabijają ludzi, tylko dlatego, że chcesz być maczo, podnieść się i powiedzieć: „Tak, zrobiliśmy to, ludzie nam grozili, ale byliśmy jak maczo”. Jest w porządku aż do momentu, gdy pewnego dnia okazuje się, że ktoś rzeczywiście przychodzi i robi coś takiego, w skutek czego ginie wiele kobiet i dzieci. Wtedy zastanawiasz się: „Może nie powinniśmy grać koncertu, bo istniało realne zagrożenie”. Niestety trzeba do tego dorosnąć.
W tej sytuacji ważne jest jednak, by się nie poddawać. Dickinson podkreśla, że życie dalej trwa i za wszelką cenę należy dalej brnąć do przodu i nie oglądać się za siebie:
Jednocześnie musisz być w stanie oferować nadzieję i przekazać ludziom wiadomość, że nie mogą się poddawać. Życie toczy się dalej. Gdy lata temu w czasach mojego dzieciństwa IRA terroryzowała kraj, nikt wówczas się nie zatrzymywał, ludzie po prostu szli dalej. Nie możesz wycofać się z życia.
Dlatego też Bruce podjął trudną decyzję, by jednak zagrać w miejscu, gdzie trwa wojna:
To właśnie była nasza wiadomość w Sarajewie, że w tym całym szaleństwie jest mały bastion rocka i przez pięć minut masz trochę normalności. Jest światełko w tunelu. Tego typu wydarzenia są oznaką walki, ale bez użycia broni, bomb czy pocisków.
Posłuchajcie, co jeszcze muzyk powiedział w wywiadzie:
Jak widać sytuacja, która miała miejsce w 1994 roku mocno przypomina obecne czasy, gdy po zamachach w Paryżu niektórzy zaczęli mieć obawy i omijają większe imprezy szerokim łukiem. Eagles of Death Metal zagrał ponownie w Paryżu i nie zamierza się zastraszyć.
Oceń artykuł