Były wokalista Stone Temple Pilots już nie lubi hard rocka

Urszula Drabińska
14.10.2014 12:20
Były wokalista Stone Temple Pilots już nie lubi hard rocka Fot. CRL (dedicato a te pikkola), CC BY 2.0

Scott Weiland wraca do solowych dokonań. Podobno ciągnie go w inne muzyczne strony niż do tej pory.

Temperament Scotta Weilanda był przyczyną rozpadu niejednej grupy. W 2002 roku pokłócił się z gitarzystą Deanem DeLeo i zespół Stone Temple Pilots zamilkł na 6 lat. Muzycy drugi raz z wokalistą wytrzymali już tylko 5 lat (2008-2013). W międzyczasie jeszcze błyskotliwa kariera i równie szybki rozpad Velvet Revolver…

W końcu Weiland uznał, że kapele nie są dla niego i zaczął tworzyć sam.

Kiedy byłem w Stone Temple Pilots i w Velvet Revolver, jeden facet miał pomysł na piosenkę i rozgryzaliśmy to z zespołem. Potem pisałem swoje melodie, a na końcu słowa do tych melodii.

Solowe prace muszą być już dość zaawansowane – Scott w wywiadach wspomina o płycie. Zapewnia, że nadchodzący album będzie inny. Okazuje się, że dotychczas czuł się odrobinę skrępowany rockową stylistyką:

Jako artysta solowy jestem wolny, mogę eksplorować różne style muzyczne i mogę mieć taki kosmiczny tygiel. To jest fajne.

Ukojenie Scotta Weilanda

Dla wielu zaskakujące może być, jak daleko były wokalista Stone Temple Pilot i Velvet Revolver odleciał w kosmos. Co mówi o swoich nowych solowych nagraniach?

To nagranie brzmi indie, ale wciąż jest bardzo rockandrollowe – jest dużo solidnych riffów. To dla mnie całkowicie nowe doświadczenie.

Czegoś w pokroju „Slithera” raczej już nie usłyszymy:

Nie pozostaje nam już nic, jak tylko czekać na melodie, które teraz siedzą w głowie Weilandowi. Może muzycznemu stonowaniu towarzyszyć będzie też utemperowanie charakteru Scotta?

Urszula Drabińska Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.