Corey Taylor: Nie mam czasu na takie gówna jak Grammy

Co lider Slipknota sądzi o najbardziej prestiżowej nagrodzie amerykańskiego przemysłu muzycznego?
Slipknot jest regularnie nominowany do Grammy od 2001 roku, kiedy to po raz pierwszy wyróżniono utwór „Wait and Bleed” z jego debiutanckiej płyty. W kolejnych latach nominacje w kategoriach rockowych i metalowych uzyskiwały m.in. „My Plague”, „Duality” i „Psychosocial”. Muzycznego Oscara udało zdobyć się tylko raz - w 2006 roku za kawałek „Before I Forget”.
W 2016 roku zespół Coreya Taylora zdobył dwie nominacje: za utwór „Custer” oraz - po raz pierwszy - za Najlepszy album rockowy, „.5: The Gray Chapter”. Wokalista zdradził z tej okazji, że nagroda ta jest dla niego gówno warta i w ogóle nie przywiązuje do niej wagi.
Nie mogę nawet zliczyć, która to nominacja. Było już z dziesięć razy. Raz nam się udało wygrać - super. Ale to tylko konkurs popularności. Gdyby chodziło o muzykę, więcej metalowych zespołów byłoby nominowanych. Tak się nie dzieje, więc to tylko kwestia popularności. A szczerze mówiąc nie mam czasu na takie gówna.
Taylor nie potrafi zrozumieć, skąd się bierze ten cały szum i czemu każdemu zależy na nic nie wartej, małej statuetce, która będzie potem stać na półce i się kurzyć. Według niego miarą prawdziwego artysty i weryfikacją jego osiągnięć są przede wszystkim koncerty.
Kiedy wychodzisz na scenę i widzisz ogromną publiczność, która zatraca się w twojej muzyce - o to w tym tak naprawdę chodzi. Możesz sobie zbierać te statuetki całym dniami, nie obchodzi mnie to. Fajnie jest je zdobywać, ale nie zamierzam umierać, bo nie udało mi się zdobyć pieprzonej Grammy.
To nie pierwszy raz, kiedy muzyk Slipknota skrytykował amerykańską nagrodę. W 2014 roku wypowiadał się już o kryteriach oceny przyjmowanych przez amerykańską Narodową Akademię Sztuki i Techniki Rejestracji. Stwierdził wówczas, że wyboru muszą dokonywać starsi ludzie, którzy przeczytali artykuł o Slipknocie i postanowili go nagrodzić, żeby przypodobać się dzieciakom.
Patrzysz na te wyniki i myślisz sobie: ku*wa, Judas Priest wygrali, bo zrobili koncertową wersję kawałka sprzed 40 lat i ten występ też był 20 lat temu, tyle że teraz wydali go w ramach jakiejś reedycji. I za to dostają Grammy? No ku*wa.
Gitarzysta zespołu, Jim Root, przyznał w jednym z wywiadów, że wygrana w 2006 roku statuetka służy mu do przytrzymywania drzwi. Innym razem pochwalił się, że zajmuje honorowe miejsce na jego klozecie. Do fanów tej nagrody nie można też zaliczyć Trenta Reznora, ani śp. Lemmy'ego.
Laureatów tegorocznych nagród Grammy poznamy 15 lutego 2016 roku. W kategorii Najlepsze wykonanie metalowe - połączonej w 2012 roku z Najlepszym wykonaniem hardrockowym - ze Slipknotem rywalizują August Burns Red, Ghost, Lamb of God oraz Sevendust.
Zgadzacie się z Coreyem?
Oceń artykuł