Fronda.pl zastanawia się, czy warto modlić się za Korę

Maciej Koprowicz
08.08.2018 12:17
Fronda.pl zastanawia się, czy warto modlić się za Korę Fot. TRICOLORS/EAST NEWS

Katolicki portal poruszył kwestię, która nurtuje od kilku dni niektórych wierzących fanów Maanamu.

28 lipca 2018 pożegnaliśmy Olgę Sipowicz, czyli Korę. Jedna z najważniejszych wokalistek w historii polskiej muzyki, znana przede wszystkim z zespołu Maanam, zmarła w wieku 67 lat po ciężkiej chorobie nowotworowej.

Kora będzie zapamiętana jako wybitna, ekspresyjna wokalistka i autorka wspaniałych, poetyckich tekstów, ale zdarzało się jej również wywoływać kontrowersje. Budziły je między innymi bardzo krytyczne wypowiedzi pod adresem Kościoła katolickiego – Kora szczerze przyznawała, że była molestowana w dzieciństwie przez księdza, a jej traumatyczne wspomnienia zainspirowały m.in. solowy utwór „Ping pong”.

Czy warto modlić się za Korę? - pyta Fronda

Biorąc pod uwagę niechętny stosunek wokalistki Maanamu do religii, szczególnie Kościoła katolickiego, portal Fronda.pl uznał za stosowne zastanowić się, czy osobom wierzącym warto jest modlić się za zmarłą niedawno artystkę.

Portal przypomniał, że zgodnie z informacją przekazaną przez wieloletniego partnera Kory, Kamila Sipowicza, wokalistka „do końca była wierna religii słońca, wiatru i kwiatów i nie przyjęła ostatniego namaszczenia”. W takiej sytuacji katolik może, zdaniem redaktorów Frondy, zastanawiać się, czy Kora chciałaby zatem modlitw za swoją duszę. Czytamy:

Skoro odeszła bez pojednania z Bogiem, prawdopodobnie nie chciała również modlitwy za jej duszę. Pamiętajmy jednak, że nasz świat doczesny i krainy, do których po śmierci odchodzą dusze zmarłych, rządzą się diametralnie różnymi prawami. Kora - jak każdy z nas, gdy przyjdzie jego moment - może teraz bardzo potrzebować modlitwy. Nie mamy pojęcia ani o losach naszej duszy po śmierci, ani o tym, czy np. nasza ukochana babcia, która za życia „nie skrzywdziła nawet muchy”, a co dopiero człowieka, po śmierci trafiła od razu do nieba, tak samo nie mamy pojęcia, czy seryjny morderca lub krwawy dyktator płoną dziś w piekle.

Fronda pochwaliła internetowe akcje, zachęcające do modlitw za Korę. Przytoczyła również przykład podobnych akcji modlitewnych w intencji Nergala, który swego czasu walczył z białaczką.

Kiedy przed kilkoma laty lider Behemotha, znany ze swojego stosunku do Kościoła Katolickiego, Boga i ludzi wierzących, wojujący ateista i antyklerykał „zabawiający” się w plastikowy, gimnazjalny satanizm, zachorował na białaczkę, różnego rodzaju grupy modlitewne chciały wesprzeć wyzdrowienie, a może i nawrócenie muzyka. Minął jakiś czas, muzyk wyzdrowiał i... w podły, chamski sposób wyszydził ludzi, którzy modlili się w jego intencji. (…) Oczywiście, zdarza się i tak, jednak czy takie sytuacje mają nas zniechęcać? Modlić się, milczeć, a może "hejtować", krytykować? Cóż, z całą pewnością jedna dziesiątka Różańca lub Koronka do Miłosierdzia Bożego zajmie nam tyle samo lub niewiele więcej czasu niż napisanie jadowitego komentarza na Facebooku, nie mówiąc o tym, że tym pierwszym sposobem możemy nawet pomóc zmarłemu, ba, sami po śmierci możemy podobnej pomocy potrzebować. 

Portal przytoczył również opinię ks. prof. Pawła Bortkiewicza, który uważa, że modlitwa jest potrzebna nawet wtedy, gdy osoba, za którą się modlimy twierdzi, że jej nie potrzebuje albo nie chce.

W całym tym procesie ważna jest nasza modlitwa. Każdy człowiek potrzebuje modlitwy, potrzebuje jej także, a może tym bardziej osoba, która za życia tej modlitwy nie chciała. Potrzebuje tej modlitwy ktoś, kto jawnie szydzi z Boga i Kościoła, odmawia tego wszystkiego, co jest działaniem Boga na rzecz człowieka.Mamy prawo  i obowiązek się modlić. Jeśli życie wskazuje, jak w przypadku cofnięcia się choroby p. Darskiego, że modlitwa mogła być skuteczna (podkreślam mogła i podkreślam - jeśli tak sądzimy) to powinniśmy dziękować Bogu za ten dar skuteczności. To, że sam zainteresowany szydzi z tego, nie jest dla nas istotne.

Bortkiewicz dodał jednak, że niezbyt poruszyła go śmierć Kory.

Rozumiem, że śmierć osób znanych czy cenionych budzi z oczywistych względów pewne zainteresowanie. Niejednokrotnie rodzi się jednak we mnie pytanie o proporcje tego zainteresowania, o proporcje budowanej żałoby narodowej (niezależnie od jej formalnego charakteru, mówię o społecznym przeżywaniu smutku, żalu itp.) w stosunku do osoby danego zmarłego, czy zmarłej. Przyznam się, niezależnie od obrazoburczego dla niektórych tonu tej wypowiedzi, że zupełnie już zapomniałem o śmierci p. Jackowskiej. O wiele bardziej poruszyła mnie w tych dniach nagła śmierć mojego kolegi jeszcze z czasów studenckich, kapłana diecezji opolskiej, wspaniałego duszpasterza, znakomitego teologa.

Cały artykuł Frondy możecie przeczytać tutaj. Jak oceniacie opinię portalu na temat modlitw za zmarłą wokalistkę Maanamu?

Maciej Koprowicz Redaktor antyradia
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.