Krew w Wiśle, czyli szpitalny black metal

Leczyć się w Polsce nie jest łatwo... Co zrobić, gdy „krew płynie, bo się dostało w dynię”?
Nadszedł czas na dogłębną analizę polskiej służby zdrowia i ogólnej kondycji naszego państwa. Okazuje się, że kiedy doznamy poważnego urazu (krwotoku) w wyniku wzmożonej agresji otoczenia, nie możemy zrobić nic. To znaczy możemy... się wykrwawić, bo „ta ziemia już wiele wchłonęła”. Ignorancja, przekupstwo, lenistwo pracowników i ich problemy ze środkami odurzającymi - na to możemy natknąć się oczekując pomocy.
Wszystko i tak kończy się w pidle, ponieważ autorem poniższego utworu i teledysku jest twórca mrocznego kawałka „Ryba-Koń”. Tym razem sprawy mają się jednak poważniej, bo całość odnosi się do sprawności byłego już rządu. Najboleśniej odczuła to jednak chyba Ryba... A co z Koniem?
Sprawdźcie, jak potoczyły się losy najpopularniejszego stworzenia w Kopalnioku.
Autor opowieści o śląskim mutancie, wyznał, że pierwsza część sagi o mieszkańcach stawu w Czechowicach-Dziedzicach powstawała między innymi w szafie jego mamy i Walcowni Metali „Dziedzice”...
Uwaga: artysta złożył nam pewną obietnicę. Muzyk po latach ma zamiar powrócić do tworzenia utworów właśnie w tym stylu!
Jak podoba Wam się kontynuacja historii o „Rybie-Koniu”?
Oceń artykuł