Joanna Chojnacka
04.01.2020 20:37
Joanna Chojnacka
04.01.2020 20:37

2019 rok to istne bogactwo jeśli chodzi o metalowe i rockowe wydawnictwa. Aż trudno uwierzyć, że w czasach, w których "wszystko już było" nagrano tak wiele świetnych płyt, że ciężko było wybrać z nich najlepszą dziesiątkę. Postanowiłam się więc nie ograniczać liczbami i polecę Wam 17 krążków, których słuchałam w 2019 roku najchętniej. Nie obiecuje, że znajdziecie na liście swoich ulubieńców, ale być może odkryjecie nowe dźwięki i nowe emocje, tak jak ja starałam się to robić przez ostatni rok. Enjoy.

Najlepsze płyty rockowe i metalowe 2019 roku

W moim rankingu nie mogło zabraknąć nowego dziełą Nicka Cave'a. Na płytę "Ghosteen" czekałam w 2019 roku najbardziej niecierpliwie. To krążek, z którego kapie ból, cierpienie i strata, jednak w przeciwieństwie do poprzednich wydawnictw z dźwięków Cave'a wyłania się też nieśmiało jakaś nadzieja. Album może przytłoczyć, może też znudzić i szybko zniechęcić wlekącymi się utworami. Do mnie jednak przemawia atmosferą. Również Mayhem nie wydał płyty, która będzie kolejnym kamieniem milowym gatunku. Jednak "Daemon" pomimo fali hejtu jaka wylał się na krążek po premierze, w moich uszach się broni. Jednak nie tak bardzo jak płyta grupy Deathspell Omega, która jeśli chodzi o muzykę ekstremalną minionych 12 miesięcy zmiotła konkurencję bezapelacyjnie. Ten krążek powinno umieszczać się pod każdą słownikową definicją chaosu. Serio.

Mike Patton jest muzycznym szaleńcem hojnie obdarzonym pierwiastkiem geniuszu. To totalny freak mający sobie za nic ramy, zasady i ograniczenia. Jest jednocześnie wszechstronnym popaprańcem i bardzo konsekwentnym artystą, a każdy jego projekt można tylko pokochać albo znienawidzić. Kolejna płyta z zestawienia - "Corpse Flower" stworzona przez Pattona do spółki z filmowcem Jean-Claudem Vannierem to dla moich uszu absolutny majstersztyk, a utwór "Browning" to jej najmocniejszy punkt. Pewnie ze względu na występującą tu kolaborację krążek nawiązuje do retro klimatów, jest spokojny, a muzyce tła, którą słyszymy, daleko do pretensjonalności wylewającej się z innych projektów Mike'a.

W muzycznym Top 3 zeszłego roku umieściłabym na pewno debiut Suldusk. To płyta smutna, melancholijna, delikatna, subtelna i mocna jednocześnie. "Lunar Falls" wygrzebała ze mnie nieodkryte wcześniej pokłady wrażliwości - wyrwała mi serduszko, rzuciła nim o ziemię, podpaliła i zatańczyła wokół niego taniec zwycięstwa. Jeśli rynek muzyczny to targowisko emocji, to te jakie wywołuje u mnie Suldusk są absolutnie bezcenne. Wśród moich ulubionych neofolkowych klimatów na liście znalazł się także Rome i "Le Ceneri di Heliodoro". Z każdym kolejnym wydawnictwem Jerome Reuter udowadnia, że jest mistrzem poetyckiej nostalgii i mógłby napisać oficjalny hymn wszystkich zagubionych w wielkim świecie samotników. 

To był także świetny rok dla polskich wydawnictw. W 2019 roku ukazała się między innymi "Niewiosna" grupy Blindead. Materiał nagrany z wokalistą Furii, Nihilem przenosi nas do głębi ciemnego lasu, wprowadza w trans i karmi złożonymi dźwiękami i mantrycznymi melorecytacjami. Na płycie czai się coś pierwotnego, co bez spiny i przekombinowania łączy się z nowoczesnością i brzmieniem syntezatorów. Niepokojące, dziwne, intrygujące, świetne. Oprócz tego kolejny krążek zaprezentowała nam ekipa Mgły. O Mgle w przeciągu ostatniego roku napisano już wszystko, albo jeszcze więcej. Słuchając "Age of Excuse" skłaniam się ku opinii, że to jedyny zespół jaki znam, który wydaje się ciągle grać to samo i jednocześnie ciągle zaskakuje i zachwyca.

Moim numerem jeden 2019 roku jest grupa Leprous. Muzycy wjechali mi w uszy z krążkiem "Pitfalls", jak nóż w masło. Wraz z płytą Foals "Everything Not Saved Will Be Lost Part 2" zaskoczyli mnie najbardziej. Romansowanie z popem wyszło tu doskonale, a o takie partie basu jak na "Pitfalls" całe życie nic nie robiłam. Płyta jest lekka, zwiewna i melodyjna, pozbawiona metalowych, przytłaczających riffow, a bogata w gitarowe refreny. A mój (o, zgrozo) ulubiony numer "At The Bottom" kojarzy się z (o, zgrozo #2) Radiohead. 

No i last but not least - Nocny Kochanek i ich "Randka w Ciemność". Muzyka tych wariatów jest absolutną kontrą do tego, co najczęściej gra mi w głośnikach. Zwykle otaczam się mrocznymi, ciężkimi, depresyjnymi dźwiękami z apokaliptycznym przekazem i niskimi wokalami. Jednak naczelni Zdrajcy Metalu kupili mnie w 2014 roku i kupują już tak przez 5 lat. Zarówno muzyczne nawiązania (lub jak wolicie zrzynki z innych kapel), jak i specyficzne (lub jak wolicie - jarmarczne) poczucie humoru bawi mnie i cieszy. Niezmiennie. "Randka w Ciemność" to wiele nowych rozwiązań i ryzykownych decyzji, na które Nocny Kochanek mógł sobie pozwolić. To płyta, która wywołała w fanach pojękiwania i zasiała wątpliwość, czy po "Zdrajcach Metalu" da się nagrać dorównujący płycie materiał. Po roku mogę potwierdzić wszystko, co napisałam w recenzji płyty i dodać, że krążek się obronił i zawiera najwięcej hitowych strzałów spośród wszystkich wydawnictw zespołu. A nie oszukujmy się, przebojowość zawsze będzie największą siłą kapel podobnych do tej. 

Liczba nieokrągła, a kolejność przypadkowa.

  1. Blindead - Niewiosna
  2. Mgła - Age of Excuse
  3. Suldusk - Lunar Falls
  4. Mike Patton & Jean-Claude Vannier - Corpse Flower
  5. Leprous - Pitfalls
  6. Foals - Everything Not Saved Will Be Lost Part 2
  7. Gatecreeper - Deserted
  8. Cult Of Luna - A Dawn to Fear
  9. Rome - Le Ceneri di Heliodoro
  10. Nick Cave & The Bad Seeds - Ghosteen
  11. Mayhem - Deamon
  12. Deathspell Omega - The Furnaces of Palingenesia
  13. Alcest - Spiritual Instinct
  14. Vanum - Ageless Fire
  15. Mortem - Ravnsvart
  16. Schammasch - Hearts of No Light
  17. Nocny Kochanek - Randka w Ciemność

Na listę nie trafił świetny debiut "Mana" Idle Hands z utworem "A Single Solemn Rose", który zapętlałam "do porzygu". Zaskoczył mnie - i chyba siebie trochę też - Iggy Pop z filozoficznym "Free". O tym jak łączyć rocka z elektroniką i nie brzmieć tandetnie powinni uczyć panowie z Tides From Nebula, którzy wydali po raz pierwszy album w 100% mi odpowiadający. Świetnie wypadł w 2019 roku także Gaahls Wyrd na "GastiR - Ghosts Ivnited", który nie trzyma się tu kurczowo ram black metalu i to posunięcie robi robotę oraz White Ward z "Love Exchange Failure", który gatunek sprawnie "ujazzowił" i poczęstował nas wachlarzem świetnych wokali. Na polskim podwórku warto również zwrócić uwagę na totalnie oderwaną od jakichkolwiek standardów - Gruzję, która na pewno się ucieszy, że dzieli tekst z Nocnym Kochankiem (wink wink) i Narrenwind z płytą "Ja, Dago".

Nadzieja na 2020 rok? Ihsahn. Singiel "Stridig" sugeruje, że nowa epka planowana na luty 2020 przypasuje znacznie bardziej fanom nieco starszych dokonań muzyka. Martwiła mnie zapowiedź, że materiał będzie progresywny, eksperymentalny i łagodny, martwiła mnie też obecność coveru Iron Maiden. Jednak mimo wszystko sądzę, że "Telemark" ma całkiem spore szanse na bezpieczne lądowanie wśród moich ulubieńców.

Tymczasem poza konkursem...

Równie dużo i dobrze działo się przez ostatni rok w innych gatunkach muzycznych. Jeśli lubicie otwierać uszy na dźwięki wykraczające poza ekstemę i gitarowe granie oraz chcecie poszukać w dźwiękach zupełnie nowych emocji, zachęcam. W minionym roku otworzyłam się na hip hop, a płyta Pezeta, gdyby nie charakter portalu, na pewno znalazłaby się na liście powyżej. Hej, Tool - tak się powraca na scenę po latach. Pięknie zadebiutowała też polska Miętha i schafter. Piernikowski z duetu Syny i jego krążek "The best of moje getto" to trudna, mocna rzecz, a równie duże zaskoczenie, jednak za pomocą zupełnie innych środków wywołał u mnie Młody Dzban.

W popie królowała genialna Billie Eillish i Taylor Swift. Krążek Post Malone'a przesłuchałam ze względu na obecność dziadka Ozzy'ego, a został ze mną na znacznie dłużej niż jedno odpalenie. Jamie Cullum czarował lekkim jazzem na "Taller", a Bon Iver zachwycił basowymi bitami i konsekwencją w eksperymentowaniu z elektroniką. Za to fani muzyki filmowej nie powinni za to omijać (nie bójmy się tego słowa) dzieła Hildur Guðnadóttir, która odpowiada także za muzykę w serialu "Czarnobyl" oraz współpracowała wielokrotnie z Sunn O))). Jej kompozycje perfekcyjnie dopełniły poruszającą historię o najsłynniejszym komiksowym klaunie w filmie "Joker".

Szeroko otwartych uszu i trzymajcie się tam w tym 2020 roku antyradiowe świry!

Zobacz też: Adam Nergal Darski wybrał najlepsze albumy rockowe i metalowe 2019 roku 

Joanna Chojnacka Redaktor antyradia
Polub Antyradio na Facebooku
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.