Naprawiał 50-letni syntezator i przypadkowo naćpał się LSD

To nie jest wcale żart. Mężczyzna zabrał się za remontowanie starego instrumentu i historia skończyła się 9-godzinnym hajem.
Trudno w to uwierzyć, ale ta historia rzeczywiście miała miejsce. Jak podaje San Francisco KPIX 5, Eliot Curtis, który pracuje w KPIX Tlelevision postanowił odrestaurować 50-letni syntezator Buchla Model 100. Instrument był schowany w ciemnym i zimnym pomieszczeniu w California State University od lat 60. Sposób oraz miejsce przechowywania syntezatora jest bardzo istotne w tej historii, bo okazuje się, że w instrumencie schowano kiedyś... LSD.
Naprawiał 50-letni syntezator i przypadkowo naćpał się LSD
Eliot Curtis zabrał syntezator do domu i zaczął go naprawiać. Po otworzeniu czerwonego modułu mężczyzna zauważył krystaliczny osad i oczywiście zaczął usuwać go z instrumentu - nałożył na to środek do czyszczenia i starał się usunąć brud dłońmi. 45 minut później jednak poczuł się dziwnie i wtedy rozpoczął się jego 9-godzinny haj.
Badania wykazały, że dziwny krystaliczny osad to nic innego, jak LSD. Okazuje się, że w ciemnym i chłodnym miejscu substancja może przez dekady zachować własności psychoaktywne. Historia Curtisa pokazała, że można rzeczywiście być na haju od samego dotykania LSD.
Jak LSD trafiło do instrumentu? Nikt tego nie wie. Historia z narkotykami w syntezatorze dobrze się skończyła - Curtis skończył remontowanie instrumentu i tym razem zdecydował się założyć rękawiczki...
Zobacz też: Synthwatch – zegarek z wbudowanym syntezatorem
Oceń artykuł