Prawicowy portal znalazł satanizm w muzyce

Czy wypełniona hedonizmem popkultura jako taka, to zwyczajna propaganda satanistycznych treści? Tak uważa polski prawicowy portal.
Stwierdzenie, że różne gatunki muzyki popularnej starają się przekazać idee wolnego ducha i przekonują do postawienia w życiu na zabawę, to jak odkrycie, że uderzenie się młotkiem w palec u ręki jest cholernie bolesne. Wyciągnięcie wniosków z obserwacji dzisiejszego rynku muzycznego sprowadzających się do tego, że poprzez dźwięki można promować światopogląd odbiegający od nauk Kościoła katolickiego, to kolejny przełom na miarę zrozumienia tego, że ogień parzy, a nieoddychanie pod wodą może doprowadzić do zalania płuc.
Liczne artykuły publikowane na katolickich i prawicowych serwisach lubią jednak przekazywać takie elementarne wnioski i wyolbrzymiać je do rozmiarów góry lodowej. W tym nurcie mieści się także artykuł „Satanizm w muzyce – zagrożenie, które ignorujesz” opublikowany na stronie Prawy.pl. Tekst autorstwa Jana Bodakowskiego bazuje przede wszystkim na książce „Czego słuchasz? Diabelska Propaganda” będącej zbiorem artykułów Grzegorza Kasjaniuka. Twórcą publikacji jest nawrócony dziennikarz muzyczny, znawca ciężkiego grania.
W artykule na Prawy.pl możemy dowiedzieć się, że:
Na kartach pracy Grzegorza Kasjaniuka czytelnicy znajdą informacje o związkach z satanizmem lidera zespołu Mercyful Fate i kapłana Kościoła Szatana Kinga Diamonda. Grzegorz Kasjaniuk w swojej pracy przybliżył zespoły wyrażające pogardę dla katolicyzmu (takie jak Deep Purple), opisał coroczne festiwale, na których występują kapele, jego zdaniem, promujące okultyzm i satanizm (w tym festiwale muzyczne Castle Party w Bolkowie, gdzie w miejscowym Kościele katolickim urządzane są koncerty artystów tworzących sztukę sprzeczną z katolicyzmem), oraz znanego reżysera Davida Lyncha promującego medytację transcendentalną.
Dostaje się także innym. Nick Cave jest zły bo promuje ateizm, Tuomas Holopainen z Nightwish też niedobry, bo jest zwolennikiem gnozy, Liam Gallagher wyraża zaś nienawiść do katolicyzmu, choć akurat ten pan jest pełen nienawiści do każdego i wszystkiego. Ci, którzy się nawrócili, jak ot choćby Dave Mustaine, także zasługują na pogardę, bo dalej trzymają się z innymi satanistami i wykonują utwory z przeszłości, gdzie nie ma treści wychwalających Pana.
Postarajmy się być jak najbardziej obiektywni. Z punktu widzenia człowieka wiary wszyscy wymienieni muzycy faktycznie nie są przykładami godnymi naśladowania. Jednak tym samym należałoby negować wszystkie słowa, które odbiegają od tego co można usłyszeć z ambony lub przeczytać w Piśmie. Pamiętajmy, że każdy z nas powinien mieć trochę oleju w głowie i potrafić oddzielić to, co jest dla nas dobre od tego, co jest złe. Wiele rzeczy znanych z metalowej sceny to tylko element kreacji wpisującej się w panujące w gatunku trendy. Nie popadajmy w skrajności - to rzecz jasna oczywistość, ale wydaje się, że niektórzy o tym zapominają.
Krytyce poddane jest także zjawisko white metalu. Zespoły grające ciężką muzykę z chrześcijańskim przesłaniem według Kasjaniuka tak naprawdę promują protestantyzm i antykatolicyzm. A pod tą otoczką chodzi wyłącznie o zarobienie pieniędzy i rozszerzenia wpływów gitarowego grania o satanistycznym zabarwieniu. Przepraszamy zatem za Tomka Budzyńskiego i 2tm2,3 czy też Roberta „Litzę” Friedricha i m.in. Luxtorpedę. Dziwi tylko, że w sieci można znaleźć zdjęcia Kasjaniuka w koszulce Armii, a nawet The Ramones, a pamiętajmy, że zespół z Nowego Jorku ma na koncie utwory o cmentarzach dla zwierząt czy „Now I Wanna Sniff Some Glue”. A ponoć Boga należy czcić w każdy sposób, w tym poprzez muzykę. To w końcu jak jest?
Wydawać by się mogło, że patriotyczne idee są po drodze Kościołowi, ale pamiętajmy, ze Marsz Niepodległości w 2015 roku zakończył się m.in. występem zespołu Irydion, który stawia na gitarowe brzmienia. W świetle powyższych wniosków wszystko wskazywałoby na to, że podczas narodowego święta był promowany satanizm.
Nie tylko rockowo-metalowa brać jest winna. Kasjaniuk ma też złe zdanie o Miley Cyrus, Christinie Aguilerze, Britney Spears czy Beyoncé, które promują rozpustę seksualną. Jesteście ciekawi innych przemyśleń dziennikarza?
Zagrożenie jest realne, nie ignorujcie go :)
Oceń artykuł