Aleksandra Degórska
17.03.2016 16:53
Aleksandra Degórska
17.03.2016 16:53

Phil Anselmo po wykonaniu utworu „Walk” wraz z innymi artystami wyciągnął rękę w nazistowskim pozdrowieniu i wykrzyknął „White power”. Jeden z widzów umieścił w internecie nagranie tego zajścia, przez co sprawa nabrała rozgłosu. Niektórzy muzycy usprawiedliwiali Anselmo w dużej mierze ze względu na sympatię do zespołu Pantera. Jego kolega z Down, Pepper Keenan, przekonywał, że w sercu wokalisty nie ma nienawiści. Jeszcze inni twierdzili, że nie ma się czym przejmować, bo Phil był nietrzeźwy i wybełkotał jakieś bzdury. Sam artysta usprawiedliwił się mówiąc, że był to żart w odniesieniu do białego wina, które spożywał za kulisami.

Jednym z pierwszych, kto zajął stanowisko w tej sprawie był Robb Flynn z Machine Head. Stwierdził on, że bajka z białym alkoholem jest bzdurą, bowiem takiego trunku po prostu nie było. Muzyk skrytykował Anselmo za jego zachowanie i przy okazji również zwrócił uwagę, że wybryk Phila został przez wielu zbyt pobłażliwie potraktowany:

Nie rozumiem tego, jak można tolerować takie gówno. Nie dochodzi do mnie, że takie zachowanie można w ogóle akceptować.

Incydent z Anselmo nie został jednak przemilczany, bowiem kolejne osoby z muzycznego świata zaczęły komentować to zajście. Wśród komentatorów całego tego zajścia znalazł się Corey Taylor, który postanowił przy okazji negatywnej oceny zachowania Phila poruszyć temat rasizmu w metalu:

To jest większy problem niż to, co się wydarzyło tego wieczoru. Slipknot poświęca się, by łączyć ludzi, walczyć z rasizmem i nienawiścią od tego dnia, gdy wystartował. Nie mam czasu dla ludzi, którzy oceniają innych pod względem ich koloru skóry. Wszyscy są mile widziani, zawsze byli i zawsze będą.

To właśnie na koncertach fan najintensywniej odczuwa przynależność grupową, może bez skrępowania wyzwolić swoje emocje. Frontman zespołu ma łączyć ludzi, a nie dzielić. Tak właśnie postrzega swoją rolę muzyk Slipknota, który chce się sprzeciwić rasizmowi:

Sądziłem, że byliśmy bliscy, by to ograniczyć, ale niestety okazało się, że się myliłem. Dlatego postanowiłem z tym walczyć. Rasizm występuje ogólnie w muzyce, nie jest charakterystyczny dla metalu, ale pojawia się w społeczności metalowej.

Historia zna niejedną opowieść o tym, jak artyści chcieli użyć muzyki do siania nienawiści, czyniąc z niej narzędzie propagowania konkretnych ideologii. Możemy nawet nie wiedzieć o tym, że na rynku muzycznym istnieją twórcy, którzy przemycają rasistowskie przesłania.

Niektórzy ukrywają swoje poglądy tak, żeby ich wizerunek na tym nie ucierpiał, co za tym idzie rasistowskie incydenty pojawiają się nieczęsto. Muzyka nienawiści jest gdzieś głęboko schowana i rzadko wychodzi na światło dzienne. Pytanie brzmi, skąd bierze się ta nienawiść i na ile jesteśmy świadomi o jej istnieniu?

Taylor zauważa, że duże znaczenie na poglądy ma środowisko, w którym dana osoba się wychowała:

Wiem, że jest taki problem w metalu. To wszystko sprowadza się do tego, przynajmniej w Ameryce, gdzie dorastałeś i przez kogo jest przekazywana tradycja - rodzice, członkowie rodziny, przyjaciele, dorośli. Jest to kwestia generacji.

Jeżeli już o Stanach Zjednoczonych mowa, każdy z lekcji historii wie jak niewolnictwo wpłynęło na rozwój tego kraju i z jakimi problemami na tle rasistowskim zmaga się to państwo po dziś. Za jeden ze znaków rasistowskich uważa się flagę Konfederacji. Ma to swoje korzenie jeszcze w wojnie secesyjnej, która wybuchła w 1861 roku pomiędzy liberalną i uprzemysłowioną Północą, a konserwatywnym Południem zwanym Konfederacją, gdzie główną siłę roboczą stanowili niewolnicy.

Wraz z uchwaleniem 1865 roku 13. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych zniesiono niewolnictwo. Flaga Konfederacji była sztandarem Wojska Południa i jest kontrowersyjnym symbolem Południa. Nadal kojarzy się go z niewolnictwem i rasizmem, szczególnie po incydencie, który miał miejsce 17 czerwca 2015 roku, gdy 21-latek, który wcześniej pozował z flagą Konfederacji, zastrzelił dziewięciu Afroamerykanów w kościele w Charleston. Po tym tragicznym wydarzeniu rozpoczął się spór dotyczący flagi i zaczęto domagać się jej zdjęcia z budynków urzędowych.

Również niektórzy muzycy odwołują się do tego symbolu, jak chociażby zatwardziały konserwatysta Ted Nugent. W 2007 roku podczas koncertu u gubernatora Teksasu gitarzysta miał na sobie koszulkę w flagą Konfederacji, co oburzyło zebranych. W dodatku muzyk ze sceny zaatakował imigrantów, którzy nie znali dobrze języka angielskiego.

Metal tylko dla białych?

Rock and roll postrzegany był jako muzyka białych, którą przeciwstawiano muzyce czarnych – czyli bluesowi. Również heavy metal przez dłuższy czas stanowił domenę białych. Z biegiem czasu oczywiście to uległo zmianie i można by wyliczać Afroamerykanów, którzy znacznie przyczynili się do rozwoju mocnego grania.

Czy jednak rasizm kryje się w mrocznych zakamarkach metalu? Profesor Karl Spracklen na Uniwersytecie Beckett w Leeds postanowił przeprowadzić badania dotyczące tego gatunku muzyki.

Naukowiec badając twórczość takich kapel jak Týr Eluveitie, Cruachan, In Extremo czy Turisas postawił tezę, że folkmetalowcy odwołując się do mitów i opowieści o wojownikach przywołując struktury, w których biały europejski mężczyzna był najważniejszy. Co za tym idzie muzycy tego gatunku promują idee narodowościowe, a nawet rasistowskie:

Celem niektórych zespołów jest wyraźna adaptacja młotów Thora, image'u Wikingów i heroicznych mitów pogańskich. Być może niektórzy artyści nie robią tego intencjonalnie, ale ich działania okazują się być rasistowskie oraz konserwatywno-narodowościowe poprzez promocję czystości rasowej.

Według badacza folk metal jest przestrzenią dla europejskiej klasy pracującej, która zmierza się z problemem imigracji, globalizacji oraz postmodernizmu. Profesor zastanawia się również, dlaczego wśród fanów tego gatunku muzycznego są kobiety, skoro muzycy propagują wyższość mężczyzny. Najprawdopodobniej wielbiciele tego stylu nie dopatrują się ukrytych rasistowskich znaczeń, a po prostu zwracają uwagę na walory tej muzyki.

Poruszając temat rasizmu na metalowej scenie, należałoby się przyjrzeć również blackmetalowi, który ma za zadanie szokować przemocą, satanizmem czy też rasizmem. Jednak to, co miało wywoływać szok, momentami lepiej rozpatrywać w kategorii ironii o czym mówi pisarz Kerry Bolton:

 „Bez wątpienia w wielu (…) publikacjach i zespołach chodzi o szokowanie faszyzmem, tak samo jak satanizmem (…). Przy całym negatywizmie i nierzadko rozbrajającej dziecinadzie, które się z tym wiążą, chęć szokowania jest przynajmniej przejawem indywidualizmu w świecie promującym uniformizm, nawet jeśli lansuje się go pod płaszczykiem pseudoindywidualizmu”.

Niektórym ta sztuka całkiem dobrze wychodzi szczególnie, że na swoim koncie mają morderstwa, podpalenia kościołów czy samookaleczania. Jako przykład można podać chociażby Varga Vikernesa z Burzum. Na sumieniu ma nie tylko podpalenie świątyń, ale również zamordowanie Øysteina Aarsetha, który był komunistą, choć Varg twierdzi, że nie zabił go ze względów politycznych. W 2013 roku we Francji Vikernesa podejrzewano o organizowanie zamachu terrorystycznego po tym, jak jego małżonka kupiła broń. Choć oczyszczono go z tych zarzutów, to stanął on przed francuskim sądem w 2014 roku za podżeganie do nienawiści na tle rasowym na blogu, gdzie pisał o swoich radykalnych poglądach.

Jedną z odmian black metalu powstałą w latach 90. jest narodowosocjalistyczny black metal – w skrócie NSBM. Muzycy tego nurtu otwarcie propagują nazizm o czym świadczą chociażby symbole użyte w logo zespołów czy nazwy kapel, np. Nachtkult, SS Mann, Der Stürmer czy BlackSStorm. Formacje te głoszą wyższość „białych”, ksenofobię, homofobię, nawiązują do pogańskich wierzeń, satanizmu czy okultyzmu jak również wyrażają swoją niechęć do liberalizmu czy komunizmu. Jednym z pierwszych nagrań kapel NSBM było demo polskiej kapeli Lord of Evil z 1994 roku.

Należy również wspomnieć o Rock Against Communism – RAC, który obejmuje zespoły skrajnie prawicowe. Teksty dotyczą często tematyki antykomunistycznej, białego nacjonalizmu czy supremacji. Początki RAC związane są z brytyjską partią polityczną National Front, a pierwszy koncert kapel The Ventz oraz The Dentists datuje się na 1978 rok. Jednym z ważniejszych zespołów tego nurtu był Skrewdriver, który w późniejszych latach swojej działalności skręcił mocno w prawo. Jeżeli natomiast chodzi o muzykę, artyści tego ruchu obracają się w różnych gatunkach.

Kapele reprezentujące NSBM oraz RAC są małym odsetkiem zespołów głównego nurtu i „kiszą” się we własnym środowisku. Informacje na temat ich koncertów rozchodzą się pocztą pantoflową tak, by nikt przypadkowy nie przyszedł na to wydarzenie. Tym też sposobem „zwykły śmiertelnik” jest niczego nieświadomy jeśli chodzi o rasizm w muzyce metalowej. W momencie, gdy na światło dzienne wyjdzie jakiś incydent, powoduje to niedowierzanie i oczywiście oburzenie. Problem jest ukryty gdzieś głęboko.

Bo naziści mają eleganckie mundury

Przez rasistowskie zachowanie Anselmo koncert Down został odwołany w Holandii oraz Nowym Orleanie. Muzyk wystosował oświadczenie, w którym stwierdził, że zamierza ponieść konsekwencję swoich czynów i chce opuścić szeregi Down, by jego koledzy z kapeli nie musieli spotykać się z nieprzyjemnościami wynikającymi z jego zachowania. Phil zrezygnował również z uczestnictwa we francuskim Hellfeście i co za tym idzie Down nie zagra w 2016 na żadnych europejskim festiwalu.

5 lutego 2016 roku w Atlancie podczas konwentu Days Of The Dead Anselmo wziął udział w imprezie karaoke. Podczas występu trzech Afroamerykanów, którzy wykonywali utwór Boyz II Men, Phil wskoczył na scenę, by do nich dołączyć. W tym momencie można się zastanowić czy rzeczywiście incydent z „White power” nie był głupim żartem nie na miejscu. Tego byśmy sobie życzyli.

Czasem bowiem na siłę próbuje się komuś przykleić łatkę rasisty. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Lemmy’ego Kilmistera. Wszystko przez jego nietypowe zamiłowanie:

Nie kolekcjonuję tylko rzeczy związanych z nazistami, ale również z innych państw osi. Również z tych, które nie są nawet wymieniane już jako część tego układu, jak Łotwa, Litwa, Estonia, Finlandia, Węgry.

Muzyk podkreślał, że to właśnie ci „źli” wyglądali dobrze, bo mieli świetne mundury. Dlatego też Lemmy zakładał te ubrania. Oczywiście niejednokrotnie poskutkowało to skandalem, jak chociażby w 2008 roku, gdy ukazał się w niemieckim czasopiśmie w kapeluszu z symboliką nazistowską.

Lemmy wielokrotnie podkreślał, że te symbole nic dla niego nie znaczą:

Nie ma w tym nic nacjonalistycznego. Nie mówcie mi, że jestem nazistą, bo mam te mundury. W 1967 roku miałem swoją pierwszą czarną dziewczynę i wiele innych potem. Po prostu nie rozumiem rasizmu.

Temat dotyczący rasizmu w metalu można by długo omawiać. Jako puentę całej tej dyskusji warto zacytować Coreya Taylora, który trafnie ocenił sytuację:

Nie tylko gram wiele metalowych koncertów, ale byłem na wielu metalowych występach i wiem, że są różnice i zawsze będą. Wiele nie będzie potrzeba, by wyeliminować rasizm z metalu, bo większość nie jest rasistami.

Jaka jest Wasza opinia na ten temat?

Aleksandra Degórska Redaktor antyradia
Polub Antyradio na Facebooku
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.