Solówka z utworu Ozzy'ego Osbourne'a w przeboju Sławomira. Co na to gwiazda rock-polo?

Czy faktycznie w słynnej już „Miłości w Zakopanem” słyszymy gitarową solówkę z „Mr. Crowley” Ozzy’ego Osbourne’a? Mamy komentarz z obozu Sławomira!
Jak długo istnieje muzyka, tak długo istnieją muzyczne zapożyczenia. Liczba dźwięków nie jest nieskończona i może zdarzyć się, że w dwóch różnych utworach ułożą się one dość podobnie.
Co jakiś czas w utworze jednego wykonawcy ktoś dopatrzy się podobieństwa do zupełnie innego kawałka. Jak wiadomo, internauci są bardzo dociekliwi, więc wyostrzone ucha użytkowników sieci co jakiś czas odkrywają plagiaty/pożyczki/przypadkowe podobieństwa. Wielki świat muzyki żyje rzekomym plagiatem utworu Radiohead w piosence Lany Del Rey.
A co słychać na naszym podwórku? Ostatnio autor bloga Klivids.pl porównał wielki przebój ostatnich tygodni, „Miłość w Zakopanem” rockowo-discopolowego wokalisty Sławomira do słynnego utworu Ozzy’ego Osbourne’a, „Mr. Crowley” z 1980 roku. Zdaniem blogera gitarowa solówka, jaką słychać na początku hitu Sławomira łudząco przypomina solówkę z tej drugiej piosenki w wykonaniu Randy’ego Rhoadsa. Podobieństwa uwidaczniają się szczególnie, gdy posłuchać koncertowej wersji „Crowleya”.
Sławomir, „Miłość w Zakopanem”(od 0:08):
Ozzy Osbourne, „Mr. Crowley” (live) (od 04:21):
O komentarz w sprawie podobieństwa poprosiliśmy management artysty. Przedstawiciel Kurpisz Impresariat napisał nam:
Bardzo się cieszymy, że porównują Sławomira do takich gigantów. :)
Sam Sławomir nie skomentował jeszcze sytuacji – przebywa obecnie za granicą. Ale zapewne podejdzie do sprawy z typowym dla siebie humorem, zwłaszcza, że podobieństwo nie jest stuprocentowe, a jak słusznie wskazywali nasi Czytelnicy, zagrane w tym stylu solówki gitarowe siłą rzeczy będą brzmiały podobnie – niektórzy z nich bardziej niż Randy’ego Rhoadsa słyszeli w piosence Sławomira Eddiego Van Halena. Trudno zatem zarzucić wokaliście plagiat, za to porównanie prześmiewczego kawałka z discopolowym posmakiem do klasycznego utworu Księcia Ciemności jest niemałą ciekawostką, a jak widzimy, stanowi wręcz swego rodzaju nobilitację dla króla rock-polo.
Oceń artykuł