Strach według Papa Roach

Podczas nagrywania nowego krążka, artyści postanowili wiele zmienić w swoim podejściu do muzyki i nie tylko... Obejrzyjcie ich najnowszy teledysk i sprawdźcie czy zmiany wyszły im na dobre!
Kalifornijscy muzycy udostępnili klip promujący ich najnowszy album „F.E.A.R.”. Ósma studyjna płyta Papa Roach ukaże się 27 stycznia 2015 roku.
Pierwszy singiel i tytułowy utwór „F.E.A.R. (Face Everything And Rise)” według basisty, Tobina Esperance, powstawał w nietypowych warunkach.
Pisanie odbyło się na ścianie – dosłownie. Jacoby napisał ten kawałek za pomocą spraya na ścianie w studiu nagraniowym.
Skąd Jacoby Shaddix, kreatywny wokalista zespołu, wziął pomysł na tytuł utworu?
Strach jest czymś, z czym zmagam się każdego dnia. Wszystko polega na przekształceniu negatywów w pozytywy. Kiedy widzisz to słowo, wygląda po prostu jak „Fear”. Jeśli spojrzysz głębiej, to jest tak naprawdę „Face Everything And Rise” (mniej więcej: „Staw wszystkiemu czoło i powstań”). To naprawdę świetny pomysł, by napisać album, który krąży wokół tego tematu.
Co się zmieniło?
Po prawie dwuletnim procesie promowania poprzedniego krążka „The Connection”, muzycy Papa Roach postawili na zmianę brzmienia. Zamiast nagrywać jak zwykle w studiu w Sacramento, artyści na początku 2014 roku postanowili wybrać się w trasę do Las Vegas. Tam rozpoczęli współpracę z duetem producentów – Kevinem i Kanem Churko. To oni przekonali muzyków do zmian w brzmieniu i wnieśli coś nowego do stylu Papa Roach.
Zwykle, kiedy zaczynamy pracę, mamy kilka demówek oraz worek gotowych tekstów. Tym razem nie mieliśmy tych rzeczy. Kiedy odbywaliśmy ostatnią trasę koncertową promującą „The Connection”, byłem bardzo skupiony na utrzymaniu swojego życia w jednym kawałku. Niestety pozwalam trasie rozerwać się na strzępy. Tym razem, skupiłem się na tym, by moje relacje i związki były silniejsze, moje duchowe życie zdrowsze, a ja sam trzeźwiejszy. Szczerze mówiąc, nie miałem czasu na pisanie utworów.
Jacoby jest usatysfakcjonowany z takiego obrotu spraw.
Weszliśmy do studia z niczym. To było przerażające, bo tak inne od tego co robiliśmy dotychczas. Ale można to nazwać wyzwalającym doświadczeniem. Kiedy piłka potoczy się raz, rozpoczyna się efekt kuli śnieżnej.
Tobin także uważa, że inny niż dotychczas obrót spraw, przyniósł zespołowi same korzyści.
Podczas nagrywania ostatniej płyty zbliżyliśmy się do siebie z chłopakami. Byliśmy w bardzo dobrym miejscu, więc wszyscy pomagaliśmy sobie nawzajem, aby w tym wytrwać. Nie było presji, nie było oczekiwań. Zdecydowaliśmy się na współpracę z kimś, z kim nigdy nie mieliśmy do czynienia, udaliśmy się do miejsca, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Bez zamartwiania się, pisaliśmy piosenki od podstaw i mieliśmy z tego frajdę. To było proste i cholernie zadziałało.
Czekacie na nową płytę?
Oceń artykuł